23

Trochę ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyślą ...











Jean M. Auel     
  £owcy Mamutów

   
. 23 .    






    Jondalar chodzi³ nerwowo miêdzy g³ównym wej¶ciem i przybudówk±
koni. Nawet w ciep³ej kurcie, któr± dosta³ od Taluta, czu³ spadek temperatury, w
miarê jak s³oñce zni¿a³o siê do horyzontu. Wiele razy wspina³ siê na zbocze i
patrzy³ w kierunku, w którym posz³y Ayla i Deegie. W³a¶nie zamierza³ znowu siê
wspi±æ. Od momentu wyj¶cia obu kobiet, próbowa³ zd³awiæ swój niepokój, a kiedy
wczesnym popo³udniem zacz±³ swoje nerwowe przechadzki, inni u¶miechali siê
protekcjonalnie. Teraz jednak nikt siê nie u¶miecha³ i nie on jeden siê
niepokoi³. Tulie te¿ wspiê³a siê kilka razy na zbocze, a Talut zacz±³ mówiæ, ¿e
nale¿a³oby mo¿e zebraæ grupê i i¶æ z pochodniami na poszukiwanie. Nawet Whinney
i Zawodnik wydawali siê zdenerwowani. Kiedy o¶lepiaj±ca kula na zachodzie
ze¶lizgnê³a siê za wa³ chmur wisz±cych na skraju ziemi, wygl±da³a jak ostro
zarysowane, czerwone ko³o ¶wiat³a; nieziemskie ko³o bez g³êbi i wymiarów, zbyt
doskona³e, zbyt symetryczne, ¿eby nale¿eæ do naturalnego otoczenia. Roz¿arzone
cia³o niebieskie u¿ycza³o kolorów chmurom i kontrastowa³o z blad± twarz± swojego
drugiego pozaziemskiego towarzysza, który pokaza³ siê nisko na wschodniej
stronie.
    W momencie, w którym Jondalar mia³ na nowo zacz±æ wchodzenie na
stok, na szczycie pojawi³y siê dwie sylwetki, wyra¼nie widoczne na lawendowym
tle, przechodz±cym w odcieñ g³êbokiego b³êkitu. Pojedyncza gwiazda zab³ys³a na
niebie. Jondalar odetchn±³ z niezmiern± ulg± i opar³ siê o ³ukowaty kie³ przy
wej¶ciu, czuj±c niemal s³abo¶æ po silnym napiêciu. By³y bezpieczne. Ayla by³a
bezpieczna.
    Ale dlaczego ich tak d³ugo nie by³o? Powinny wiedzieæ, jak siê
zachowywaæ i nie denerwowaæ tak wszystkich. Co je tak d³ugo zatrzyma³o? Mo¿e
wpad³y w jakie¶ tarapaty? Powinien by³ pój¶æ za nimi.
    - S± ju¿! S± tutaj! - krzycza³a Latie.
    Na wpó³ ubrani ludzie wybiegli z ziemianki. Ci, którzy ju¿
stali przed ziemiank±, pobiegli im naprzeciw.
    - Co wam zabra³o tyle czasu? Ju¿ jest prawie ciemno. Gdzie
by³y¶cie? - Jondalar ¿±da³ odpowiedzi, gdy tylko Ayla dosz³a do ziemianki.
    Spojrza³a na niego ze zdumieniem.
    - Wejd¼my najpierw do ¶rodka - powiedzia³a Tulie. Deegie
wiedzia³a, ¿e jej matka jest niezadowolona, ale by³y na dworze ca³y dzieñ, by³y
zmêczone i robi³o siê coraz zimniej. Wymówki mog³y poczekaæ, a¿ Tulie siê
upewni, ¿e nic im siê nie sta³o. Wesz³y do ¶rodka, prosto przez przedsionek, do
kuchennego paleniska.
    Deegie z ulg± zdjê³a cia³o czarnej wilczycy, które zesztywnia³o
wzd³u¿ kszta³tu jej ramion. Kiedy rzuci³a je na matê, rozleg³y siê okrzyki
zdziwienia, a Jondalar zblad³ ze strachu. By³y w tarapatach.
    - To jest wilk! - powiedzia³ Druwez, patrz±c z podziwem na
siostrê. - Gdzie znalaz³y¶cie tego wilka?
    - Poczekaj, a¿ zobaczysz co ma Ayla - odpar³a Deegie, wyjmuj±c
z worka podró¿nego swoje bia³e lisy.
    Ayla jedn± rêk± wyjmowa³a z worka gronostaje, a drug±
przytrzymywa³a ostro¿nie w pasie swoj± ciep³± kurtê z kapuz±.
    - To s± bardzo ³adne gronostaje - powiedzia³ Druwez, który nie
chcia³ obraziæ Ayli, ale nawet w przybli¿eniu nie zaimponowa³y mu te ma³e, bia³e
zwierz±tka, tak jak wielki, czarny wilk.
    Ayla u¶miechnê³a siê do ch³opca, rozwi±za³a rzemieñ wokó³ swej
kurty i siêgnê³a do wewn±trz. Wyci±gnê³a ma³±, szar± kulkê futra. Wszyscy
spojrzeli, ¿eby zobaczyæ, co to jest. Nagle kulka poruszy³a siê. Szczeniak wilka
spa³ wygodnie przytulony do ciep³ego cia³a Ayli, ale ¶wiat³o, ha³as i nieznane
zapachy by³y przera¿aj±ce. Zaskomla³ i stara³ siê znowu przycisn±æ do kobiety,
której zapach i ciep³o ju¿ zna³. - Postawi³a ma³e, puchate stworzenie na skrawku
ziemi do rysowania. Szczeniak stan±³, zrobi³ kilka chwiejnych kroków, rozkraczy³
³apki i nasiusia³ na such±, miêkk± ziemiê, która natychmiast wch³onê³a ka³u¿ê.

    - To jest wilk! - wykrzykn±³ Danug.
    - Dziecko-wilk! - doda³a pe³na zachwytu Latie.
    Ayla zauwa¿y³a Rydaga, schylaj±cego siê nisko, ¿eby popatrzeæ
na ma³e zwierzê. Wyci±gn±³ rêkê, któr± szczeniak pow±cha³, a potem poliza³.
U¶miech Rydaga wyra¿a³ pe³ne szczê¶cie.
    - Gdzie znalaz³a¶ ma³ego wilka, Aylo? - zasygnalizowa³.
    - To d³uga historia - odpowiedzia³a mu - opowiem pó¼niej.
Szybko ¶ci±gnê³a kurtê. Wziê³a j± Nezzie i poda³a jej kubek gor±cej herbaty.
Ayla u¶miechnê³a siê z wdziêczno¶ci± i zaczê³a piæ.
    - Niewa¿ne, sk±d go wziê³a. Co zamierza z nim zrobiæ? zapyta³
ostro Frebec. Ayla wiedzia³a, ¿e rozumia³ milcz±cy jêzyk, chocia¿ twierdzi³, ¿e
nie. Najwyra¼niej zrozumia³ teraz Rydaga. Zwróci³a siê do niego twarz±.
    - Zaopiekujê siê nim, Frebecu. - Oczy Ayli b³yszcza³y
wyzwaniem. - Zabi³am jego matkê - wskaza³a na czarn± wilczycê - i zaopiekujê siê
jej dzieckiem.
    - To nie jest dziecko. To jest wilk! Zwierzê, które mo¿e zraniæ
ludzi - powiedzia³. Ayla rzadko kiedy upiera³a siê przy czym¶, czy to w stosunku
do niego, czy innych i Frebec odkry³, ¿e czêsto ustêpowa³a mu w drobnych
sprawach, ¿eby unikn±æ konfliktu, je¶li tylko by³ wystarczaj±co niemi³y. Nie
oczekiwa³ takiej stanowczej postawy i nie podoba³o mu siê to, poniewa¿ czu³, i¿
prawdopodobnie nie wygra.
    Manuv spojrza³ na szczeniaka, potem na Frebeca i u¶miechn±³ siê
szeroko.
    - Boisz siê, ¿e to zwierzê ciê zrani, Frebecu?
    Salwa ¶miechu rozgniewa³a Frebeca.
    - Nie o to chodzi. Chodzi o to, ¿e wilki mog± zraniæ ludzi.
Najpierw konie, a teraz wilki. Co dalej? Nie jestem zwierzêciem i nie chcê ¿yæ
ze zwierzêtami - powiedzia³. Odszed³ gniewny i niepewny, czy reszta Obozu Lwa
woli jego czy Aylê i jej zwierzêta.
    - Czy masz jeszcze miêso z tej pieczeni z ¿ubra, Nezzie?
    - Musicie umieraæ z g³odu. Zaraz przygotujê talerz z obiadem. -
Nie dla mnie. Dla szczeniaka wilka - powiedzia³a Ayla. Nezzie przynios³a kawa³ek
pieczeni i zastanawia³a siê, jak taki ma³y wilk mo¿e to je¶æ. Ale Ayla pamiêta³a
lekcjê, której nauczy³a siê dawno temu: dzieci mog± je¶æ wszystko, co jedz± ich
matki, tylko musi to byæ miêkkie, ³atwe do ¿ucia i po³ykania. Przynios³a kiedy¶
rannego ma³ego lwa jaskiniowego do swojej jaskini w dolinie i karmi³a go miêsem
i zup± zamiast mleka. Wilki s± tak¿e miêso¿erne. Pamiêta³a, ¿e kiedy obserwowa³a
wilki, ¿eby siê o nich wiêcej dowiedzieæ, starsze wilki czêsto ¿u³y i po³yka³y
jedzenie, ¿eby je przynie¶æ do legowiska, a potem zwraca³y je dla szczeni±t. Ale
ona nie musia³a ¿uæ, mia³a rêce i ostry nó¿ i mog³a je poci±æ. Ayla posieka³a
miêso na masê, w³o¿y³a je do miski i doda³a ciep³ej wody, ¿eby przybli¿yæ
temperaturê do mleka matki. Szczeniak wêszy³ wokó³ krañców wg³êbienia do
rysowania, ale wyra¼nie ba³ siê przekroczyæ jego granice. Ayla usiad³a na macie,
wyci±gnê³a rêkê i miêkkim g³osem przywo³a³a wilka. Zabra³a to niemowlê z zimnego
i samotnego miejsca, da³a mu ciep³o i wygodê, bo jej zapach ju¿ mu siê kojarzy³
z bezpieczeñstwem. Puchata kulka chwiejnie polaz³a w kierunku wyci±gniêtej rêki.
Podnios³a go i najpierw dok³adnie zbada³a. Bli¿sze oglêdziny pozwoli³y
stwierdziæ, ¿e ma³y wilk jest samcem i ¿e jest bardzo m³ody. Prawdopodobnie nie
przeszed³ jeszcze pe³en cykl ksiê¿yca od czasu, gdy siê urodzi³. Zastanawia³a
siê, czy mia³ rodzeñstwo, a je¶li tak, to kiedy umarli. Nie mia³ ¿adnych ran i
nie wygl±da³ na niedo¿ywionego, chocia¿ czarna wilczyca z pewno¶ci± g³odowa³a.
Kiedy Ayla pomy¶la³a o straszliwych przeciwno¶ciach, z którymi musia³a walczyæ
wilczyca, ¿eby utrzymaæ tego szczeniaka przy ¿yciu, przypomnia³y jej siê jej
w³asne przej¶cia i wzmocni³y jej twarde postanowienie. Je¶li tylko potrafi,
utrzyma przy ¿yciu syna matki-wilczycy, niezale¿nie od tego, czego to bêdzie
wymaga³o i ani Frebec, ani nikt inny jej nie powstrzyma. Trzymaj±c szczeniaka na
kolanach, Ayla zanurzy³a palec w misce z posiekanym miêsem i przytknê³a go do
nosa szczeniaka. By³ g³odny. Pow±cha³, poliza³, a potem wyliza³ jej palec do
czysta. Nabra³a drugi raz i to tak¿e skwapliwie wyliza³. Trzyma³a go na kolanach
i karmi³a, czuj±c, jak mu siê brzuszek zaokr±gla. Kiedy uzna³a, ¿e ma dosyæ,
podsunê³a mu pod nos miskê z wod±, ale tylko spróbowa³. Potem wsta³a i zanios³a
go do Ogniska Mamuta.
    - My¶lê, ¿e znajdziesz trochê starych koszy na tamtej ³awce -
powiedzia³ id±cy za ni± Mamut.
    U¶miechnê³a siê do niego. Wiedzia³ dok³adnie, co chcia³a
zrobiæ. Przerzuci³a kilka koszy i znalaz³a du¿y, pleciony pojemnik do gotowania,
rozpadaj±cy siê z jednego koñca i postawi³a go na platformie w g³owach pos³ania.
Ale kiedy w³o¿y³a tam wilczka, zaskomla³ i stara³ siê wyj¶æ. Podnios³a go i
rozejrza³a siê znowu, niepewna co zrobiæ. Kusi³o j± zabranie go ze sob± do
³ó¿ka, ale mia³a ju¿ do¶wiadczenie z dorastaj±cymi koñmi i lwami. Trudno by³o
potem ich od tego odzwyczaiæ, a poza tym Jondalar móg³ nie chcieæ dzieliæ
pos³ania z wilkiem.
    - Nie jest szczê¶liwy w koszu. Pewnie chce spaæ razem z matk± i
innymi szczeniakami - powiedzia³a.
    - Daj mu co¶ twojego, Aylo - odezwa³ siê Mamut. - Co¶
miêkkiego, wygodnego, znajomego. Teraz ty jeste¶ jego matk±.
    Uzna³a, ¿e to dobry pomys³ i zaczê³a przegl±daæ swoje ubrania.
Nie mia³a tego du¿o. Piêkny strój od Deegie, strój, który zrobi³a w dolinie,
zanim przyszli tutaj i kilka ró¿nych kawa³ków, jakie dosta³a od innych ludzi,
¿eby mog³a zmieniæ ubranie. Mia³a masê zapasowych okryæ, kiedy ¿y³a z klanem i
nawet w dolinie...
    W najdalszym k±cie platformy zobaczy³a nosid³a, które
przynios³a z doliny. Przejrza³a, co w nich jest i wyci±gnê³a p³achtê Durca, ale
potrzyma³a j± chwilê, zwinê³a i od³o¿y³a z powrotem. Nie mog³a jej oddaæ. Potem
znalaz³a swoje dawne okrycie w stylu klanu, du¿±, star± p³achtê z miêkkiej
skóry. Tak± w³a¶nie p³achtê, owiniêt± wokó³ cia³a i przewi±zan± d³ugim
rzemieniem, nosi³a, od kiedy mog³a cokolwiek pamiêtaæ, a¿ do dnia, kiedy po raz
pierwszy opu¶ci³a dolinê razem z Jondalarem. Wydawa³o jej siê teraz, ¿e by³o to
dawno temu. Wy³o¿y³a kosz p³acht± z klanu i w³o¿y³a do ¶rodka szczeniaka.
Obw±cha³ kilka razy doko³a, zwin±³ siê w k³êbek i wkrótce spa³ mocno.
    Nagle zorientowa³a siê, jaka jest zmêczona i g³odna, i ¿e nadal
ma na sobie ubranie wilgotne od ¶niegu. Zdjê³a mokre obuwie wraz z wy¶ció³k± ze
zbitej we³ny mamuciej i przebra³a siê w suche rzeczy. Na nogi w³o¿y³a miêkkie
domowe obuwie, które Talut j± nauczy³ robiæ. Zaciekawi³a j± para, któr± mia³ na
sobie w czasie ceremonii adopcyjnej i poprosi³a go, ¿eby jej pokaza³, jak
zosta³y zrobione. Konstrukcja oparta by³a na naturalnych cechach ³osia lub
jelenia: zadnia noga zgina³a siê tak ostro przy pêcinie, ¿e podobna by³a do
naturalnego kszta³tu stopy ludzkiej. Przecinano skórê powy¿ej i poni¿ej pêciny i
zdejmowano w jednym kawa³ku. Po wyprawieniu zaszywano doln± czê¶æ ¶ciêgnem do
po¿±danej wielko¶ci, a górn± zwi±zywano powy¿ej kostki sznurem lub rzemykiem.
Otrzymywa³o siê w ten sposób ciep³y i wygodny, skórzany but-poñczochê.
    Przebrana w such± odzie¿, Ayla wesz³a do przybudówki, ¿eby
sprawdziæ, czy konie wszystko maj± i uspokoiæ je, ¿e ju¿ jest z powrotem, ale
zauwa¿y³a wahanie i opór koby³y, kiedy podesz³a, ¿eby j± pog³askaæ.
    - Czujesz woñ wilka, prawda, Whinney? Bêdziesz siê musia³a do
tego przyzwyczaiæ. Oboje bêdziecie musieli. Wilk zostanie tu a nami. -
Wyci±gnê³a rêkê i pozwoli³a obu koniom na staranne obw±chanie. Zawodnik cofn±³
siê, parskn±³, zarzuci³ ³bem i pow±cha³ jeszcze raz. Whinney w³o¿y³a pysk w rêce
kobiety, ale uszy po³o¿y³a po sobie i kiwa³a siê niezdecydowana.
    - Przywyk³a¶ do Maluszka, Whinney, przywykniesz do... wilka.
Przyniosê wam go jutro, jak siê zbudzi. Kiedy zobaczysz, jaki jest ma³y,
bêdziesz wiedzia³a, ¿e ci nie zrobi krzywdy.
    Wróci³a do ziemianki i zobaczy³a ko³o pos³ania Jondalara,
przypatruj±cego siê szczeniakowi. Nie umia³a odczytaæ wyrazu jego twarzy, ale
zdawa³o jej siê, ¿e widzi ciekawo¶æ i prawie czu³o¶æ w jego oczach. Podniós³
g³owê, zobaczy³ j± i czo³o mu siê zmarszczy³o w znajomy sposób.
    - Aylo, dlaczego by³y¶cie tak d³ugo? Wszyscy byli gotowi was
szukaæ.
    - Nie mia³y¶my zamiaru, ale kiedy zobaczy³am, ¿e czarna
wilczyca, któr± zabi³am, by³a karmi±c± matk±, musia³am znale¼æ jej szczeniaki.

    - Co to mia³o za znaczenie? Wilki umieraj±, Aylo! - Z pocz±tku
mówi³ do niej spokojnym, przekonuj±cym tonem, ale strach o ni± spowodowa³, ¿e
rozdra¿nienie przepe³ni³o jego g³os. - To by³a g³upota takie chodzenie po
¶ladach wilka. Gdyby¶ znalaz³a stado wilków, mog³yby ciê zabiæ. - Jondalar
przedtem nie móg³ opanowaæ niepokoju, ale wraz z ulg± przysz³a niepewno¶æ i
t³umiony gniew.
    - To na pewno mia³o znaczenie dla mnie, Jondalarze - wybuchnê³a
Ayla w obronie wilczka. - I nie jestem g³upia. Polowa³am na miêso¿erne
zwierzêta, zanim polowa³am na cokolwiek innego. Znam wilki. Gdyby tam by³o
stado, nie posz³abym do legowiska. Stado by siê zaopiekowa³o jej szczeniakami.

    - Nawet je¶li to by³ tylko samotny wilk, to dlaczego przez ca³y
dzieñ ugania³a¶ siê za wilczym szczeniakiem?! - Jondalar mówi³ teraz
podniesionym tonem. Dawa³ upust zdenerwowaniu i próbowa³ j± przekonaæ, ¿eby w
przysz³o¶ci nie nara¿a³a siê do tego stopnia.
    - Ten szczeniak by³ wszystkim, co matka-wilczyca kiedykolwiek
mia³a. Nie mog³am pozwoliæ na to, ¿eby umar³ z g³odu, poniewa¿ zabi³am jego
matkê. Gdyby kto¶ siê nie zaopiekowa³ mn±, jak by³am ma³a, nie ¿y³abym. Ja te¿
siê muszê opiekowaæ, nawet wilczym szczeniakiem! - G³os Ayli by³ równie¿
podniesiony.
    - To nie jest to samo. Wilk to zwierzê. Powinna¶ mieæ wiêcej
rozs±dku, Aylo, i nie nara¿aæ w³asnego ¿ycia dla wilczego szczeniaka! - krzycza³
Jondalar. - Teraz jeszcze nie jest czas, aby przebywaæ na dworze przez ca³y
dzieñ!
    - Mam dosyæ rozs±dku, Jondalarze - powiedzia³a Ayla z gniewem.
- To ja by³am na dworze. Nie s±dzisz, ¿e zauwa¿y³am, jaka jest pogoda? Nie
s±dzisz, ¿e wiem, kiedy moje ¿ycie jest w niebezpieczeñstwie? Dawa³am sobie
radê, zanim przyszed³e¶ i radzi³am sobie ze znacznie gorszymi
niebezpieczeñstwami. Nie chcê, ¿eby¶ mi mówi³, ¿e jestem g³upia i nie mam
rozs±dku.
    Ludzie, którzy zaczêli siê gromadziæ przy Ognisku Mamuta,
reagowali na k³ótniê nerwowymi u¶miechami i prób± bagatelizowania jej. Jondalar
rozejrza³ siê i zobaczy³ wielu u¶miechaj±cych siê i rozmawiaj±cych ze sob±
ludzi, ale w oczy rzuci³ mu siê ciemny mê¿czyzna z b³yszcz±cymi oczyma. Czy w
jego u¶miechu by³a ukryta ironia?
    - Masz racjê, Aylo. Nie potrzebujesz mnie. Do niczego wyrzuci³
z siebie Jondalar i zobaczywszy zbli¿aj±cego siê Taluta, spyta³ go:
    - Czy masz co¶ przeciwko temu, ¿ebym siê przeniós³ do
kuchennego ogniska? Bêdê siê stara³ nikomu nie przeszkadzaæ.
    - Nie, oczywi¶cie, ¿e nie, ale...
    - Dobrze. Dziêkujê. - Jondalar z³apa³ swoje futra i rzeczy z
pos³ania, które dzieli³ z Ayl±.
    Ayla sta³a jak pora¿ona, pe³na rozpaczy na my¶l, ¿e naprawdê
mo¿e chcieæ spaæ daleko od niej. By³a niemal gotowa b³agaæ go, ¿eby nie
odchodzi³, ale powstrzyma³a j± duma. Dzielili to samo pos³anie, ale od tak dawna
nie dzielili przyjemno¶ci, my¶la³a nawet, ¿e przesta³ j± kochaæ. Je¶li ju¿ jej
nie kocha³, nie bêdzie go zmuszaæ do zostania, chocia¿ my¶l o tym skrêca³a jej
¿o³±dek ze strachu i rozpaczy.
    - Lepiej we¼ tak¿e swoj± po³owê jedzenia - powiedzia³a i
zaczê³a wk³adaæ rzeczy do jego worka. Potem, próbuj±c znale¼æ sposób, ¿eby
uczyniæ rozdzia³ mniej ca³kowity, doda³a: - Ale nie wiem, kto tam bêdzie dla
ciebie gotowa³. To nie jest prawdziwe ognisko.
    - A jak s±dzisz, kto gotowa³ dla mnie, kiedy by³em w podró¿y?
Jaka¶ doni? Nie potrzebujê kobiety, ¿eby siê mn± opiekowa³a. Sam bêdê gotowa³! -
Ruszy³, trzymaj±c futra w ramionach, przeszed³ przez Ognisko Lisa i Lwa i rzuci³
je na ziemiê obok miejsca pracy ³upaczy krzemienia. Ayla patrzy³a na niego i nie
mog³a w to uwierzyæ.
    W ziemiance wrza³o, dyskutowano na temat ich separacji. Deegie
pospieszy³a wzd³u¿ przej¶cia, gdy tylko us³ysza³a nowinê i te¿ nie chcia³a
wierzyæ. Wraz z matk± posz³a do Ogniska Dzikiego Wo³u, podczas gdy Ayla karmi³a
wilka, i rozmawia³y tam cicho przez pewien czas. Deegie, która równie¿ zmieni³a
ubranie, wygl±da³a zarówno na ukaran±, jak zdecydowan±. Tak, nie powinny by³y
zostaæ tak d³ugo, ze wzglêdu na w³asne bezpieczeñstwo i niepokój, w jaki
wprawi³y innych, ale nie, w tych okoliczno¶ciach nie mog³y zrobiæ nic innego.
Tulie chcia³a równie¿ porozmawiaæ z Ayl±, ale uzna³a, ¿e by³oby to niew³a¶ciwe,
szczególnie po wys³uchaniu opowie¶ci Deegie. Ayla powiedzia³a Deegie, ¿eby
zawróci³a, zanim jeszcze zaczê³y bezsensowne atakowanie i tropienie wilka. Obie
by³y doros³ymi kobietami, które powinny doskonale dawaæ sobie radê, ale Tulie
nigdy w ¿yciu siê tak o Deegie nie ba³a.
    Nezzie tr±ci³a Tronie i obie nape³ni³y talerze ciep³ym
jedzeniem i zanios³y je do Ogniska Mamuta dla Ayli i Deegie. Mo¿e siê wszystko
u³o¿y, kiedy dostan± co¶ do zjedzenia i bêd± mog³y opowiedzieæ swoj± historiê.

    Wszyscy czekali z pytaniami o wilczego szczeniaka, a¿ potrzeba
ciep³a i ¿ywno¶ci dla m³odych kobiet i szczeniaka zosta³y zaspokojone. Ayla z
trudno¶ci± prze³yka³a jedzenie, chocia¿ by³a g³odna. Bez przerwy zerka³a w
kierunku, w którym odszed³ Jondalar. Wygl±da³o na to, ¿e wszyscy inni znale¼li
drogê do Ogniska Mamuta, wyczekuj±c opowie¶ci o podniecaj±cej i niezwyk³ej
przygodzie, któr± mo¿na bêdzie wiele razy powtarzaæ. Czy by³a w nastroju, czy
nie, wszyscy chcieli znaæ historiê, która zakoñczy³a siê jej przybyciem do
ziemianki z dzieckiem wilka.
    Deegie zaczê³a od opowie¶ci o tym, w jakim stanie znalaz³a
bia³e lisy w sid³ach. By³a teraz ca³kiem pewna, ¿e to czarna wilczyca,
os³abiona, g³odna i niezdolna do samotnego polowania na jelenia czy ¿ubra,
zabiera³a jej lisy z side³. Ayla podsunê³a my¶l, ¿e wilczyca sz³a za Deegie od
sid³a do sid³a, kiedy je zastawia³a. Potem Deegie opowiedzia³a, ¿e Ayla chcia³a
bia³e futro, ¿eby co¶ dla kogo¶ zrobiæ, i o tropieniu gronostajów.
    Jondalar przyszed³ pos³uchaæ opowie¶ci i stara³ siê siedzieæ
niezauwa¿ony ko³o najdalszej ¶ciany. Ju¿ ¿a³owa³ i wymy¶la³ sobie za takie
pospieszne odej¶cie, ale poczu³ jak krew odp³ywa mu z twarzy, kiedy us³ysza³
uwagê Deegie. Je¶li Ayla robi³a co¶ z bia³ego futra dla kogo¶ i nie chcia³a
zimowych lisów, to z pewno¶ci± dlatego, ¿e ju¿ da³a temu komu¶ bia³e lisy. A on
dobrze wiedzia³, komu da³a bia³e lisy podczas ceremonii adopcyjnej. Jondalar
zamkn±³ oczy i zacisn±³ piê¶ci na kolanach. Nie chcia³ o tym my¶leæ, ale to
nasuwa³o siê samo. Ayla musi robiæ co¶ dla tego ciemnego mê¿czyzny, który
wygl±da tak wspaniale w bia³ych futrach; dla Raneca.
    Równie¿ Ranec zastanawia³ siê, kim jest ten kto¶. Podejrzewa³,
¿e jest nim Jondalar, ale mia³ nadziejê, ¿e mo¿e to kto¶ inny, mo¿e nawet on
sam. To mu podsunê³o pomys³. Niezale¿nie czy ona robi co¶ dla niego, czy nie, on
mo¿e zrobiæ co¶ dla niej. Przypomnia³ sobie jej podniecenie i zachwyt
wyrze¼bionym koniem, którego jej da³, i zrobi³o mu siê gor±co na sam± my¶l
wyrze¼bienia czego¶ dla niej, co by ± zachwyci³o i podnieci³o znowu, szczególnie
teraz, kiedy wysoki blondyn siê wyprowadzi³. Obecno¶æ Jondalara zawsze dzia³a³a
na niego hamuj±co, ale skoro by³ gotów oddaæ swoj± pierwsz± pozycjê, opu¶ciæ jej
pos³anie i ognisko, Ranec uzna³, ¿e wolno mu aktywniej próbowaæ j± zdobyæ.
    Ma³y wilk zaskomla³ przez sen i Ayla, siedz±c na skraju swojego
pos³ania, przechyli³a siê i pog³aska³a go, ¿eby spa³ spokojnie. W swoim krótkim
¿yciu tak pewnie i bezpiecznie czu³ siê tylko przytulony do matki, ale matka
zostawia³a go wiele razy samego w zimnym, ciemnym legowisku. Rêka Ayli zabra³a
go z tego ponurego, przera¿aj±cego i samotnego miejsca i da³a mu ciep³o,
jedzenie i poczucie bezpieczeñstwa. Uspokoi³ siê pod jej dotkniêciem, nawet siê
nie budz±c.
    Ayla pozwoli³a Deegie opowiadaæ, dodawa³a tylko od czasu do
czasu komentarze i wyja¶nienia. Nie chcia³o jej siê mówiæ, ale s³uchanie
historii Deegie, któr± sama opowiedzia³aby inaczej, by³o ciekawe. Nie by³a mniej
prawdziwa, ale przedstawia³a czyj¶ inny punkt widzenia i Ayla by³a nieco
zdziwiona niektórymi wra¿eniami swojej towarzyszki. Sytuacja nie wydawa³a jej
siê a¿ tak niebezpieczna. Deegie znacznie bardziej ba³a siê wilka; zdawa³o siê,
¿e nie rozumie wilków.
    Wilki to naj³agodniejsze zwierzêta miêso¿erne i ³atwo
przewidzieæ, co zrobi±, je¶li siê zwraca uwagê na ich sygna³y - stworzenia
³asicowate s± znacznie bardziej krwio¿ercze, a zachowanie nied¼wiedzi
trudniejsze do przewidzenia. Wilki bardzo rzadko atakowa³y ludzi. Ale Deegie nie
tak to widzia³a. Opisywa³a, jak wilk z³o¶liwie rzuci³ siê na Aylê i jak siê
przestraszy³a. To by³o niebezpieczne, ale nawet gdyby Ayla nie odpar³a ataku,
by³ to atak obronny. Wilczyca mog³a j± zraniæ, ale prawdopodobnie by jej nie
zabi³a, i wycofa³a siê, gdyby tylko mog³a zabraæ martwego gronostaja. Kiedy
Deegie opowiada³a, jak Ayla zanurzy³a siê w legowisko wilka g³ow± do przodu,
obóz patrzy³ na ni± z nabo¿n± groz±. By³a albo bardzo odwa¿na, albo kompletnie
szalona, ale Ayla nie my¶la³a, ¿e jest jednym czy drugim. Wiedzia³a, ¿e nie ma w
pobli¿u ¿adnych innych doros³ych wilków, nie by³o ¿adnych innych ¶ladów. Czarna
wilczyca by³a samotna, prawdopodobnie daleko od terytorium swojego stada, i
czarna wilczyca by³a martwa.
    Barwne opowiadanie Deegie o wyczynach Ayli wywo³a³o co¶ wiêcej
ni¿ nabo¿n± grozê. Jondalar by³ coraz bardziej wzburzony. W my¶lach dodawa³
wiêcej ni¿ us³ysza³, widzia³ oczyma duszy nie tylko Aylê w straszliwym
niebezpieczeñstwie, atakowan± przez wilki, ale rann±, pokrwawion±, a mo¿e
jeszcze gorzej. Nie móg³ znie¶æ tej my¶li i jego poprzednia udrêka wróci³a w
dwójnasób. Inni ludzie prze¿ywali to podobnie.
    - Nie powinna¶ by³a nara¿aæ siê na takie niebezpieczeñstwo,
Aylo - powiedzia³a przywódczyni.
    - Matko! - odezwa³a siê Deegie. Tulie zgodzi³a siê wcze¶niej,
¿e nie bêdzie mówiæ o swoich niepokojach.
    Ludzie, wci±gniêci w przygodê skrzywili siê na ni± za
przerywanie dramatycznej historii, opowiadanej z du¿± umiejêtno¶ci±. Fakt, ¿e
by³a prawdziwa, czyni³ j± tym bardziej podniecaj±c± i chocia¿ bêdzie powtarzana
jeszcze wiele razy, nigdy ju¿ nie zrobi takiego wra¿enia, jak za pierwszym
razem. Ca³y nastrój prys³ w koñcu by³a teraz z powrotem bezpiecznie w domu.
    Ayla spojrza³a na Tulie, a potem zerknê³a na Jondalara.
Wiedzia³a dok³adnie, w którym momencie przyszed³ do Ogniska Mamuta. By³ teraz
z³y i tak samo z³a by³a Tulie.
    - Nie by³am w takim niebezpieczeñstwie - powiedzia³a. - Nie
uwa¿asz, ¿e to niebezpieczne wchodziæ do legowiska wilków? - spyta³a Tulie.
    - Nie. Nie by³o ¿adnego niebezpieczeñstwa. To by³o legowisko
samotnej wilczycy, a ona ju¿ nie ¿y³a. Ja tylko wesz³am po jej dzieci. - Mo¿e
tak, ale czy musia³y¶cie zostaæ tak d³ugo i tropiæ wilka?
    By³o ju¿ prawie ciemno, jak wróci³y¶cie - powiedzia³a Tulie.

    Jondalar powiedzia³ dok³adnie to samo.
    - Ale ja wiedzia³am, ¿e czarna wilczyca ma m³ode, karmi³a. Bez
matki umar³yby - wyja¶nia³a Ayla, chocia¿ powiedzia³a to ju¿ przedtem i my¶la³a,
¿e to jest zrozumia³e.
    - Wiêc nara¿a³a¶ w³asne ¿ycie - i Deegie, pomy¶la³a, ale tego
nie powiedzia³a - w obronie ¿ycie wilka? Po tym, jak ten czarny ciê zaatakowa³
by³o szaleñstwem gonienie za nim tylko po to, ¿eby odebraæ gronostaja. Powinna¶
by³a go zostawiæ.
    - Nie zgadzam siê, Tulie - wtr±ci³ siê Talut. Wszyscy odwrócili
siê w stronê przywódcy. - W okolicy by³ g³oduj±cy wilk, który ju¿ wytropi³
Deegie, jak zastawia³a sid³a. Kto mo¿e powiedzieæ, ¿e nie wytropi³by jej ¶ladu
a¿ do ziemianki? Robi siê cieplej, dzieci wiêcej siê bawi± na dworze. Je¶li ta
wilczyca by³aby wyg³odzona, mog³aby zaatakowaæ jedno z dzieci, a my by¶my siê
nawet tego nie spodziewali. Teraz wilczyca nie ¿yje. Tak jest lepiej.
    Ludzie kiwali g³owami, zgadzaj±c siê ze s³owami Taluta, ale
Tulie siê tak ³atwo nie poddawa³a.
    - Mo¿e jest lepiej, ¿e wilczyca zosta³a zabita, ale nie mo¿esz
powiedzieæ, ¿e koniecznie trzeba by³o zostawaæ tak d³ugo i szukaæ jej ma³ych. I
teraz, kiedy znalaz³a ju¿ wilczego szczeniaka, co z nim zrobimy?
    - My¶lê, ¿e Ayla zrobi³a s³usznie, id±c za wilczyc± i zabijaj±c
j±, ale to niedobrze, kiedy trzeba zabiæ karmi±c± matkê. Wszystkie matki powinny
mieæ prawo do wychowania swoich m³odych, równie¿ wilcze matki. A co wiêcej,
znalezienie wilczego legowiska nie by³o ca³kowicie bezu¿ytecznym wysi³kiem,
Tulie. Zrobi³y co¶ wiêcej, ni¿ tylko znalezienie jednego szczeniaka. Poniewa¿
znalaz³y ¶lady tylko jednego wilka, mo¿emy byæ pewni, ¿e nie ma wiêcej
g³oduj±cych wilków w okolicy. I w imieniu Matki Ayla ulitowa³a siê nad dzieckiem
wilczej matki, nie widzê w tym nic z³ego. To jest taki malutki szczeniaczek.

    - Teraz jest malutki, ale d³ugo taki nie zostanie. Co zrobimy z
doros³ym wilkiem w okolicach ziemianki? Sk±d wiesz, ¿e nie zaatakuje dzieci? -
spyta³ Frebec. - Nied³ugo bêdzie ma³e niemowlê przy naszym ognisku.
    - Bior±c pod uwagê jej umiejêtno¶æ obchodzenia siê ze
zwierzêtami, my¶lê, ¿e potrafi powstrzymaæ tego wilka przed wyrz±dzeniem krzywdy
komukolwiek. A co wiêcej, powiem to jako przywódca Obozu Lwa, je¶li bêdzie
choæby cieñ mo¿liwo¶ci, ¿e ten wilk móg³by kogo¶ zraniæ - Talut spojrza³ w twarz
Ayli - zabijê go. Czy zgadzasz siê na to, Aylo?
    Oczy wszystkich zwróci³y siê na ni±. Zaczerwieni³a siê i
zaczê³a co¶ j±kaæ, a potem powiedzia³a to, co czu³a:
    - Nie mogê powiedzieæ z ca³± pewno¶ci±, ¿e ten szczeniak nikomu
nie zrobi krzywdy, jak doro¶nie. Nie mogê nawet powiedzieæ, ¿e zostanie ze mn±.
Wychowa³am klacz od ma³ego. Zostawi³a mnie, ¿eby znale¼æ ogiera i na pewien czas
do³±czy³a siê do stada, ale wróci³a. Wychowywa³am tak¿e lwa jaskiniowego, a¿ by³
ca³kiem doros³y. Whinney by³a jak pomocnica matki przy Maluszku, kiedy by³ ma³y,
i zaprzyja¼nili siê. Chocia¿ lwy jaskiniowe poluj± na konie i chocia¿ z
³atwo¶ci± móg³ zrobiæ mi krzywdê, nigdy nie zagra¿a³ ani Whinney, ani mnie. By³
zawsze po prostu moim Maluszkiem. Kiedy Maluszek odszed³, ¿eby znale¼æ
towarzyszkê, wróci³ z powrotem, nie na sta³e, ale przychodzi³ w odwiedziny i
czasami spotyka³y¶my go na stepach. Nigdy nie zagra¿a³ Whinney, Zawodnikowi ani
mnie, nawet potem, jak ju¿ znalaz³ towarzyszkê i za³o¿y³ w³asne stado. Maluszek
zaatakowa³ dwóch mê¿czyzn, którzy weszli do jego legowiska i zabi³ jednego z
nich, ale kiedy mu powiedzia³am, ¿eby odszed³ i zostawi³ Jondalara i jego brata
w spokoju, pos³ucha³ mnie. Lew jaskiniowy i wilk s± miêso¿erne. ¯y³am z lwem
jaskiniowym i obserwowa³am wilki. Nie my¶lê, ¿eby wilk, który wyro¶nie w¶ród
ludzi w obozie, kiedykolwiek kogo¶ zrani³, ale chcê tutaj powiedzieæ, ¿e je¶li
bêdzie choæby cieñ niebezpieczeñstwa dla jakiego¶ dziecka czy kogokolwiek innego
- prze³knê³a ¶linê ja, Ayla z Mamutoi, zabijê go sama.













    Ayla postanowi³a przedstawiæ wilczego szczeniaka Whinney i
Zawodnikowi nastêpnego ranka, ¿eby mogli siê przyzwyczaiæ do jego zapachu i nie
denerwowali niepotrzebnie. Po nakarmieniu podnios³a ma³ego wilczka i zabra³a do
przybudówki, ¿eby spotka³ siê z par± koni. Nie wiedzia³a, ¿e wielu ludzi to
zauwa¿y³o. Zanim jednak podesz³a z wilczkiem do koni, podnios³a wysuszony
kawa³ek koñskiego ³ajna, pokruszy³a w rêku i natar³a go tym w³óknistym
proszkiem. Ayla mia³a nadziejê, ¿e stepowa koby³a zechce siê zaprzyja¼niæ z
jeszcze jednym dzieckiem poluj±cych zwierz±t, tak jak zaprzyja¼ni³a siê z lwem
jaskiniowym, ale pamiêta³a, ¿e Whinney szybciej zaakceptowa³a Maluszka, kiedy
siê wytarza³ w jej ³ajnie. Kiedy wyci±gnê³a kulkê puszystego futra w kierunku
Whinney, koby³a najpierw siê cofnê³a, jednak jej naturalna ciekawo¶æ zwyciê¿y³a.
Podesz³a ostro¿nie i poczu³a znajom±, uspokajaj±c± woñ wraz z denerwuj±c± woni±
wilka. Zawodnik by³ równie ciekawy i mniej ostro¿ny. Chocia¿ instynktownie ba³
siê wilków, nigdy nie ¿y³ z dzikim stadem i nigdy nie by³ przedmiotem po¶cigu
tych sprawnych my¶liwych. Podszed³ do ciep³ej i ¿ywej, interesuj±cej, chocia¿ w
pewnym sensie gro¼nej rzeczy, któr± Ayla trzyma³a w obu d³oniach i wyci±gn±³
kark, ¿eby zbadaæ dok³adniej. Kiedy dwa konie w±cha³y do¶æ d³ugo, by zapoznaæ
siê ze szczeniakiem, Ayla postawi³a go na ziemi przed kopytami tych dwóch
du¿ych, trawo¿ernych zwierz±t i us³ysza³a szybki oddech. Zerknê³a ku wej¶ciu do
Ogniska Mamuta i zobaczy³a Latie przytrzymuj±c± zas³onê. Talut, Jondalar i wielu
innych t³oczyli siê za ni±. Nie chcieli jej przeszkadzaæ, ale równie¿ oni byli
ciekawi i nie mogli oprzeæ siê pokusie zobaczenia pierwszego spotkania wilczego
niemowlêcia z koñmi. Chocia¿ taki ma³y, wilk by³ drapie¿nikiem, a konie jego
naturaln± zdobycz±. Kopyta i zêby by³y jednak gro¼n± broni±. Wiadomo by³o, ¿e
konie potrafi± zraniæ lub zabiæ doros³ego, atakuj±cego wilka i nie by³oby im
trudno uporaæ siê z tak malutkim drapie¿nikiem. Konie wiedzia³y, ¿e nic im nie
grozi ze strony tego ma³ego my¶liwego i szybko przezwyciê¿y³y obawy. Na twarzy
niejednego z obserwatorów tej sceny ukaza³ siê u¶miech na widok chwiej±cego siê
na ³apach wilczka, nie wiêkszego ni¿ kopyto, który patrzy³ w górê wzd³u¿
masywnych nóg dziwnych gigantów. Whinney pochyli³a ³eb i wysunê³a nozdrza do
przodu, wci±gnê³a je z powrotem i jeszcze raz wyci±gnê³a swój d³ugi, ruchliwy
nos w kierunku wilczka. Zawodnik podszed³ z drugiej strony do tego
interesuj±cego niemowlaka. Wilczy szczeniak skuli³ siê i zadr¿a³ na widok
olbrzymich ³bów, które siê do niego zbli¿a³y. Z punktu widzenia ma³ego
szczeniaka, ¶wiat by³ zamieszka³y przez giganty. Ludzie, nawet kobieta, która go
karmi³a i przytula³a, byli te¿ gigantyczni. Nie odczu³ ¿adnego zagro¿enia w
ciep³ym oddechu, wydmuchiwanym przez ruchliwe nozdrza. Dla wra¿liwego noska
wilka zapach koni by³ znajomy. Przenika³ ubrania i rzeczy Ayli, a nawet j± sam±.
Dziecko-wilk zdecydowa³o, ¿e te czworono¿ne giganty s± tak¿e czê¶ci± jego stada
i z normaln± szczeniêc± gorliwo¶ci±, ¿eby siê przypodobaæ, siêgn±³ do góry swoim
ma³ym, czarnym noskiem i dotkn±³ miêkkiego, gor±cego nosa koby³y.
    - Dotykaj± siê nosami! - wyszepta³a g³o¶no Latie.
    Kiedy wilk zacz±³ lizaæ pysk koby³y, co by³o naturalnym
sposobem traktowania innych cz³onków jego stada, Whinney szybko podnios³a ³eb.
By³a jednak zbyt zaintrygowana, ¿eby trzymaæ siê z daleka od tego dziwnego,
ma³ego zwierz±tka i wkrótce zgodzi³a siê na pieszczotliwe, ciep³e li¼niêcia
ma³ego drapie¿nika.
    Po kilku minutach wzajemnego zaznajamiania siê Ayla podnios³a
m³odego wilka, ¿eby go zanie¶æ z powrotem do ziemianki. Pocz±tek by³ bardzo
obiecuj±cy, ale postanowi³a tego nie przeci±gaæ. Pó¼niej zabierze go na
przeja¿d¿kê. Widzia³a wyraz rozbawionej czu³o¶ci na twarzy Jondalara
obserwuj±cego spotkanie zwierz±t. Ten widok by³ jej kiedy¶ tak dobrze znany, ¿e
wywo³a³ pe³niê szczê¶cia. Mo¿e zechce wróciæ do Ogniska Mamuta teraz, kiedy mia³
czas to przemy¶leæ. Wesz³a i u¶miechnê³a siê do niego swoim piêknym, szerokim
u¶miechem, ale on odwróci³ g³owê i spu¶ci³ oczy, potem szybko poszed³ za Talutem
do kuchennego ogniska. Ayla pochyli³a g³owê, jej rado¶æ zniknê³a, zostawiaj±c
bolesny ciê¿ar. By³a przekonana, ¿e ju¿ wcale o niej nie my¶la³.
    Nic nie by³o dalsze od prawdy. ¯a³owa³ swojej pospiesznej
decyzji, wstydzi³ siê, ¿e zachowa³ siê tak niedojrzale i by³ pewien, ¿e Ayla go
nie chce z powrotem. Nie my¶la³, ¿e jej u¶miech by³ przeznaczony dla niego.
Wierzy³, ¿e u¶miecha³a siê, bo spotkanie zwierz±t by³o takie udane, a widok jej
rado¶ci nape³ni³ go takim bólem mi³o¶ci i têsknoty, ¿e nie by³ w stanie staæ
ko³o niej.
    Ranec zauwa¿y³, ¿e oczy Ayli odprowadza³y wysokiego mê¿czyznê.
Zastanawia³ siê, jak d³ugo potrwa ich separacja, i jakie bêdzie mia³a skutki.
Chocia¿ niemal obawia³ siê pozwoliæ sobie na nadziejê, nie móg³ powstrzymaæ
my¶li, ¿e nieobecno¶æ Jondalara mo¿e zwiêkszyæ jego szanse u Ayli. Mia³ niejasne
poczucie, ¿e by³ czê¶ciowo przyczyn± ich separacji, ale wiedzia³, ¿e problem
miêdzy nimi by³ du¿o powa¿niejszy. Ranec wyra¼nie pokazywa³ swoje
zainteresowanie Ayl± i ¿adne z nich nie powiedzia³o mu, ¿e postêpuje
niew³a¶ciwe. Jondalar nie przyszed³ do niego z jednoznacznym okre¶leniem swoich
zamiarów po³±czenia siê z Ayl± w wy³±cznym zwi±zku; po prostu opanowa³ gniew i
siê wycofa³. I chocia¿ Ayla go nie zachêca³a, równie¿ go nie odrzuca³a.
    To by³a prawda, Ayla cieszy³a siê z towarzystwa Raneca. Nie
by³a pewna, co powodowa³o rezerwê Jondalara, ale by³a pewna, ¿e przyczyn± jest
jej niew³a¶ciwe zachowanie. Pe³na aprobaty obecno¶æ Raneca dawa³a jednak
poczucie, ¿e nie jest tak ¼le.
    Latie sta³a obok Ayli, patrz±c b³yszcz±cymi zainteresowaniem
oczyma na szczeniaka, którego Ayla trzyma³a. Ranec podszed³ do nich.
    - To by³ widok, jakiego nigdy nie zapomnê, Aylo - powiedzia³. -
To maleñstwo pocieraj±ce siê nosem z olbrzymim koniem. To jest odwa¿ny ma³y
wilk.
    Spojrza³a na niego i u¶miechnê³a siê, zadowolona z pochwa³y,
jakby zwierzê by³o jej w³asnym dzieckiem.
    - Wilk siê ba³ na pocz±tku. One s± du¿o wiêksze od niego.
Cieszê siê, ¿e siê tak prêdko zaprzyja¼nili.
    - Tak go bêdziesz nazywaæ? Wilk? - spyta³a Latie.
    - Nie my¶la³am o tym w³a¶ciwie. Ale to brzmi, jak dobre imiê
dla niego.
    - Trudno wymy¶leæ bardziej odpowiednie - zgodzi³ siê Ranec. -
Co my¶lisz, Wilk? - spyta³a Ayla, podnosz±c szczeniaka do góry i patrz±c na
niego. Szczeniak skwapliwie zacz±³ siê wyci±gaæ w jej kierunku i poliza³ jej
twarz. Wszyscy siê u¶miechnêli. - My¶lê, ¿e on to lubi - powiedzia³a Latie.
    - Rzeczywi¶cie znasz siê na zwierzêtach - powiedzia³ Ranec i
doda³ z zaciekawionym wyrazem twarzy: - Jest co¶, o co chcia³em ciê zapytaæ.
Sk±d wiedzia³a¶, ¿e konie nie zrobi± mu krzywdy? Wilki poluj± na konie i
widzia³em wilki zabite przez konie. To s± ¶miertelni wrogowie.
    Ayla zastanawia³a siê przez chwilê.
    - Nie jestem pewna. Po prostu wiedzia³am. Mo¿e z powodu
Maluszka. Lwy jaskiniowe te¿ poluj± na konie, a trzeba by³o widzieæ Whinney z
nim, kiedy by³ ma³y. By³a taka opiekuñcza jak matka, a co najmniej ciotka.
Whinney wiedzia³a, ¿e dziecko-wilk nie mo¿e jej skrzywdziæ, i tak¿e Zawodnik
zdawa³ siê to wiedzieæ. My¶lê, ¿e kiedy zwierzêta s± malutkie, ³atwiej mog± siê
zaprzyja¼niæ, tak¿e z lud¼mi.
    - Czy to dlatego Whinney i Zawodnik s± twoimi przyjació³mi? -
spyta³a Latie.
    - Tak, tak my¶lê. Mieli¶my czas, ¿eby siê do siebie
przyzwyczaiæ. Tego w³a¶nie potrzebuje Wilk.
    - Czy my¶lisz, ¿e móg³by przyzwyczaiæ siê do mnie? - spyta³a
Lade z takim rozmarzeniem i têsknot± w g³osie, ¿e Ayla u¶miechnê³a siê,
rozpoznaj±c te uczucia.
    - Masz - powiedzia³a, wyci±gaj±c szczeniaka w kierunku
dziewczynki. - Trzymaj go.
    Latie tuli³a w ramionach ciep³e, wierc±ce siê zwierz±tko i
pochyli³a siê, ¿eby policzkiem poczuæ miêkko¶æ futra. Wilk poliza³ j± i w³±czy³
tym do swojego stada.
    - My¶lê, ¿e mnie lubi. W³a¶nie mnie poca³owa³!
    Ayla u¶miechnê³a siê do zachwyconej dziewczynki. Wiedzia³a, ¿e
takie przyjacielskie zachowanie jest naturalne dla wilczych szczeni±t; ludzie
zdawali siê uwa¿aæ je za równie wrogie, jak doros³e wilki. Dopiero kiedy
dorasta³y, wilki stawa³y siê ostro¿ne i podejrzliwe wobec obcych. M³oda kobieta
przypatrywa³a siê szczeniakowi w ramionach Latie. Sier¶æ Wilka mia³a jednolity,
ciemnoszary kolor, jaki na ogó³ maj± bardzo m³ode wilki. Dopiero pó¼niej
przybierze ciemniejsze i ja¶niejsze odcienie, u³o¿one w typowe, wilcze prêgi -
je¶li w ogóle zmieni kolor. Jego matka by³a jednolicie czarna, ciemniejsza ni¿
szczeniak i Ayla zastanawia³a siê, jakiego koloru bêdzie Wilk.
    Na skrzeczenie Crozie odwrócili g³owy w jej kierunku.
    - Twoje obietnice nic nie znacz±! Obieca³e¶ mi szacunek!
Obieca³e¶, ¿e zawsze bêdê mia³a miejsce przy ognisku, niezale¿nie od
wszystkiego!
    - Wiem co obieca³em. Nie musisz mi przypominaæ - krzycza³
Frebec.
    K³ótnia nie by³a niespodziewana. D³uga zima dawa³a do¶æ czasu
na wytwarzanie i naprawianie rzeczy, rze¼bienie ko¶ci mamuciej i tkanie,
opowiadanie historii, ¶piewanie, granie na instrumentach i gry towarzyskie;
zajmowanie siê wszelk± rozrywk± i wszelk± prac±, jak± kiedykolwiek wymy¶lono.
Wielomiesiêczne zamkniêcie powodowa³o jednak wybuchy k³ótni. Sta³y konflikt
miêdzy Frebecem i Crozie wyra¼nie narasta³ i wiêkszo¶æ ludzi w ka¿dej chwili
oczekiwa³a wybuchu.
    - Teraz mówisz, ¿e chcesz, ¿ebym odesz³a. Jestem matk±, która
nie ma dok±d i¶æ, a ty mnie wypêdzasz. Czy to jest dotrzymywanie obietnicy?
    G³o¶na bitwa na s³owa toczy³a siê w przej¶ciu i z pe³n± si³±
dotar³a do Ogniska Mamuta. Szczeniak, przestraszony ha³asem, wyrwa³ siê z r±k
Latie i znikn±³, zanim mog³a zauwa¿yæ, dok±d pobieg³.
    - Dotrzymujê moich obietnic - powiedzia³ Frebec. - Nie
zrozumia³a¶ mnie dobrze. Mia³em na my¶li... - Obieca³ jej, ale nie wiedzia³
wtedy, jakie bêdzie ¿ycie z t± star± wied¼m±. Gdyby tylko móg³ mieæ Fralie, ale
bez konieczno¶ci znoszenia jej matki - my¶la³ i rozgl±da³ siê doko³a, próbuj±c
znale¼æ sposób na wydostanie siê z koziego rogu, w który zapêdzi³a go Crozie.

    - Mia³em na my¶li... - Zauwa¿y³ Aylê i spojrza³ prosto na ni±.
- Potrzebujemy wiêcej miejsca. Ognisko ¯urawia jest dla nas za ma³e. I co
zrobimy, jak dziecko siê urodzi? Przy tym ognisku jest mnóstwo miejsca, nawet
dla zwierz±t!
    - To nie jest dla zwierz±t. Ognisko Mamuta by³o tej wielko¶ci,
zanim przysz³a Ayla - Ranec wyst±pi³ w obronie Ayli. - Ca³y obóz zbiera siê
tutaj, wiêc musi byæ wiêksze. A i tak robi siê t³oczno. Nie mo¿esz mieæ tak
du¿ego ogniska.
    - Czy ja prosi³em o takie du¿e? Powiedzia³em tylko, ¿e nasze
nie jest do¶æ du¿e. Dlaczego Obóz Lwa ma robiæ miejsce dla zwierz±t, a nie dla
ludzi?
    Coraz wiêcej ludzi podchodzi³o, ¿eby zobaczyæ, co siê dzieje. -
Nie mo¿esz zabraæ miejsca z Ogniska Mamuta - odezwa³a siê Deegie i odsunê³a siê,
¿eby Mamut móg³ przej¶æ. - Powiedz mu, Mamucie.
    - Nikt nie robi miejsca dla wilka. ¦pi w koszu ko³o pos³ania -
zacz±³ uspokajaj±cym tonem Mamut. - Mówisz tak, jakby Ayla mia³a ca³e ognisko
dla siebie, ale w³a¶ciwie ma bardzo ma³o miejsca, które mo¿e nazwaæ w³asnym.
Ludzie, szczególnie dzieci, zbieraj± siê tutaj, gdy jest jaka¶ ceremonia, czy¿
nie? Zawsze kto¶ tu jest, w³±cznie z Fralie i jej dzieæmi.
    - Powiedzia³em Fralie, ¿e nie chcê, ¿eby tak du¿o czasu
spêdza³a tutaj, ale ona mówi, ¿e potrzebuje miejsca na roz³o¿enie swojej pracy.
Fralie nie musia³aby tu przychodziæ pracowaæ, gdyby¶my mieli wiêcej miejsca przy
naszym ognisku.
    Fralie zaczerwieni³a siê i posz³a do Ogniska ¯urawia.
Powiedzia³a tak Frebecowi, ale to nie ca³kiem by³o prawd±. Lubi³a byæ przy
Ognisku Mamuta ze wzglêdu na towarzystwo i dlatego, ¿e rady Ayli pomaga³y jej w
trudnej ci±¿y. Teraz czu³a, ¿e nie bêdzie mog³a wiêcej przychodziæ.
    - W ka¿dym razie nie mówi³em o wilku - ci±gn±³ Frebec - chocia¿
nikt mnie nie spyta³, czy chcê mieszkaæ w jednej ziemiance ze zwierzêciem. Tylko
dlatego, ¿e jedna osoba chce przynosiæ zwierzêta, to ja muszê z nimi ¿yæ. Nie
jestem zwierzêciem i nie wyros³em w¶ród nich, ale tutaj zwierzêta s± wiêcej
warte od ludzi. Ca³y obóz zbudowa³ osobne pomieszczenie dla koni, podczas gdy my
jeste¶my ¶ci¶niêci przy najmniejszym ognisku w ziemiance! Teraz wszyscy
krzyczeli jeden przez drugiego.
    - Co to znaczy: najmniejsze ognisko w ziemiance? - oburzy³ siê
Tornec. - Nie mamy wiêcej miejsca, mo¿e nawet mniej, a mamy dok³adnie tyle samo
ludzi!
    - Tak jest - potwierdzi³a Tronie, a Manuv energicznie
potakiwa³.
    - Nikt nie ma du¿o miejsca! - krzykn±³ Ranec.
    - On ma racjê! - zgodzi³a siê znowu Tronie. - My¶lê, ¿e nawet
Ognisko Lwa jest mniejsze ni¿ twoje, Frebecu, a maj± wiêcej ludzi ni¿ ty i na
dodatek wiêkszych. Oni s± rzeczywi¶cie ¶ci¶niêci. Mo¿e powinni dostaæ trochê
miejsca z kuchennego ogniska. Je¶li jakie¶ ognisko potrzebuje wiêcej miejsca, to
w³a¶nie oni.
    - Ale Ognisko Lwa nie prosi o wiêcej miejsca - próbowa³a
powiedzieæ Nezzie.
    Ayla patrzy³a doko³a i nie by³a w stanie zrozumieæ, jak ca³y
obóz zosta³ nagle wpl±tany w krzykliw± k³ótniê, ale czu³a, ¿e w jaki¶ sposób
by³a to jej wina.
    W ¶rodku tego wszystkiego zagrzmia³ potê¿ny ryk, który
zag³uszy³ zgie³k i uciszy³ wszystkich. Po¶rodku Ogniska sta³ z rozkazuj±c±
pewno¶ci± siebie Talut. Sta³ w rozkroku i trzyma³ w prawej rêce tajemniczo
ozdobion±, d³ug±, prost± laskê z k³a mamuciego. Przy nim stanê³a Tulie, dodaj±c
mu autorytetu swoj± obecno¶ci±. Ayla poczu³a strach przed t± potê¿n± par±.
    - Przynios³em Laskê Mówcy - powiedzia³ Talut, podniós³ wysoko
laskê i potrz±sn±³ ni± dla wzmocnienia efektu. - Przedyskutujemy ten problem w
spokoju i rozwi±¿emy go sprawiedliwie.
    - W imieniu Matki, niechaj nikt nie zbezcze¶ci Laski Mówcy -
doda³a Tulie. - Kto przemówi pierwszy?
    - My¶lê, ¿e pierwszy powinien mówiæ Frebec - powiedzia³ Ranec.
- To on ma problem.
    Ayla wycofywa³a siê na skraj, próbuj±c uciec do tych
ha³a¶liwych, krzycz±cych ludzi. Zauwa¿y³a, ¿e Frebec krêci³ siê nerwowo, podczas
gdy ca³± uwagê skupiono na nim. Komentarz Raneca zawiera³ wyra¼n± aluzjê, ¿e
ca³a ta nieprzyjemna sytuacja by³a ca³kowicie z jego winy. Ayla, trochê schowana
za Danugiem; po raz pierwszy uwa¿nie mu siê przyjrza³a.
    By³ przeciêtnego wzrostu, mo¿e trochê ni¿szy. Teraz, kiedy to
zauwa¿y³a, zda³a sobie sprawê, ¿e jest od niego wy¿sza, ale by³a tak¿e trochê
wy¿sza od Barzeca, a takiego samego wzrostu co Wymez. By³a tak przyzwyczajona,
¿e przerasta wszystkich, wiêc nie zwróci³a na to przedtem uwagi. Frebec mia³
jasnobr±zowe, trochê rzedn±ce w³osy, oczy zwyk³ego niebieskiego koloru i proste,
regularne rysy bez ¿adnych zniekszta³ceñ. Wygl±da³ jak zwyczajny mê¿czyzna i nie
widzia³a niczego, co mog³oby wyt³umaczyæ jego wojownicze, obra¼liwe zachowanie.
Podczas swojego ¿ycia w klanie wiele razy marzy³a, ¿eby byæ tak podobna do
reszty ludzi w klanie, jak Frebec by³ podobny do swoich ludzi.
    Frebec wyst±pi³ naprzód i wzi±³ Laskê Mówcy od Taluta, a Ayla
k±tem oka zauwa¿y³a triumfuj±cy grymas na twarzy Crozie. Z pewno¶ci± ta stara
kobieta by³a po czê¶ci winna zachowania Frebeca, ale czy tylko ona? Musia³o tu
kryæ siê co¶ wiêcej. Ayla rozejrza³a siê za Fralie, ale nie zobaczy³a jej w¶ród
ludzi zgromadzonych przy Ognisku Mamuta. Potem zauwa¿y³a, ¿e ciê¿arna kobieta
obserwuje wszystko z Ogniska ¯urawia.
    Frebec odchrz±kn±³ kilka razy, poprawi³ uchwyt na Lasce Mówcy i
mocno j± trzymaj±c, zacz±³:
    - Tak, rzeczywi¶cie mam problem - rozejrza³ siê woko³o spode
³ba i wyprostowa³ siê. - Chodzi mi o to, ¿e my, Ognisko ¯urawia, mamy problem.
Nie mamy dosyæ miejsca. Nie mamy miejsca na pracê. To jest najmniejsze ognisko w
ziemiance...
    - Nie jest najmniejsze. Jest wiêksze ni¿ nasze! - Tronie nie
by³a w stanie powstrzymaæ swego oburzenia.
    Tulie spojrza³a na ni± gro¼nie.
    - Bêdziesz mia³a okazjê przemówiæ, Tronie, kiedy Frebec
skoñczy.
    Tronie zaczerwieni³a siê i zaczê³a mamrotaæ przeproszenia. Jej
za¿enowanie doda³o Frebecowi odwagi. Przybra³ bardziej agresywn± postawê.
    - Nie mamy dosyæ miejsca teraz. Fralie nie ma gdzie pracowaæ
i... i Crozie potrzebuje wiêcej przestrzeni. A nied³ugo bêdziemy mieli jeszcze
jedn± osobê. Myslê, ¿e powinni¶my mieæ wiêcej miejsca. Frebec odda³ Talutowi
Laskê Mówcy i cofn±³ siê.
    - Tronie, mo¿esz mówiæ teraz - powiedzia³ Talut.
    - Ja nie my¶lê... ja tylko... no dobrze, mo¿e powinnam.
Post±pi³a naprzód i wziê³a Laskê Mówcy. - Nie mamy wiêcej miejsca ni¿ Ognisko
¯urawia, a mamy tyle samo ludzi. - Potem doda³a, próbuj±c zdobyæ poparcie Taluta
- My¶lê, ¿e nawet Ognisko Lwa jest mniejsze...
    - To nie jest wa¿ne, Tronie - przerwa³ jej Talut. - Ognisko Lwa
nie prosi o wiêcej miejsca i nie jeste¶my do¶æ blisko Ogniska ¯urawia, ¿eby
dotyczy³o nas ¿±danie Frebeca o wiêksz± przestrzeñ. Ognisko Renifera ma prawo
zabieraæ w tej sprawie g³os, bo zmiany przy Ognisku ¯urawia najprawdopodobniej
dotkn± was. Czy chcesz co¶ jeszcze powiedzieæ?
    - Nie, ju¿ nie - powiedzia³a Tronie, pokiwa³a g³ow± i odda³a mu
laskê.
    - Kto¶ jeszcze?
    Jondalar pragn±³ powiedzieæ co¶, co mog³oby pomóc, ale by³ tu
go¶ciem i czu³, ¿e nie powinien siê wtr±caæ. Chcia³ byæ teraz przy boku Ayli i
jeszcze bardziej ¿a³owa³, ¿e zmieni³ swoje miejsce spania. Prawie siê ucieszy³,
kiedy wyst±pi³ Ranec i wzi±³ laskê. Kto¶ powinien co¶ powiedzieæ w jej obronie.

    - To nie jest szczególnie wa¿ne, ale Frebec przesadza. Nie mogê
powiedzieæ, czy potrzebuj± wiêcej miejsca, czy nie, ale Ognisko ¯urawia nie jest
najmniejszym ogniskiem w ziemiance. Ognisko Lisa ma zaszczyt byæ najmniejszym.
Ale my jeste¶my tylko we dwójkê i jeste¶my zadowoleni.
    Rozleg³y siê szepty i Frebec patrzy³ z niechêci± na rze¼biarza.
Nigdy nie by³o sympatii miêdzy tymi dwoma mê¿czyznami. Ranec uwa¿a³, ¿e nie maj±
nic wspólnego i ignorowa³ Frebeca. Frebec uwa¿a³ to za pogardê i by³o w tym
trochê prawdy. Szczególnie od czasu, kiedy zacz±³ robiæ obra¼liwe uwagi na temat
Ayli, Ranec nie uwa¿a³ Frebeca za co¶ dobrego.
    Talut, próbuj±c nie dopu¶ciæ do kolejnej k³ótni, podniós³ g³os
i zwróci³ siê do Frebeca:
    - Jak, twoim zdaniem, mo¿na by zmieniæ rozk³ad ziemianki, ¿eby
daæ wam wiêcej miejsca? - Poda³ mu ko¶cian± laskê.
    - Nigdy nie powiedzia³em, ¿e chcê zabraæ miejsce Ognisku
Renifera, ale uwa¿am, ¿e je¶li niektórzy maj± miejsce dla zwierz±t, to maj±
wiêcej miejsca ni¿ im potrzeba. Ca³± przybudówkê do ziemianki oddano dla koni,
ale nikt nie przejmuje siê tym, ¿e nied³ugo bêdziemy mieæ dodatkow± osobê. Mo¿e
mo¿na by trochê... przesun±æ - zakoñczy³ Frebec niepewnie. Nie by³ szczê¶liwy,
gdy zobaczy³, ¿e Mamut wyci±ga rêkê po Laskê Mówcy.
    - Czy proponujesz, ¿eby Ognisko Renifera przeprowadzi³o siê do
Ogniska Mamuta i w ten sposób da³o wam wiêcej miejsca? To by³aby wielka
niewygoda dla nich. A co do Fralie, która przychodzi tu pracowaæ, nie chcesz
chyba powiedzieæ, ¿e powinna byæ zamkniêta w Ognisku ¯urawia? To by³oby
niezdrowe i pozbawi³oby j± towarzystwa innych, które znajduje tutaj. Ognisko
Mamuta jest tak pomy¶lane, ¿eby tu przynosiæ prace, na które nie ma miejsca przy
prywatnych ogniskach. Ognisko Mamuta nale¿y do wszystkich i ju¿ jest niemal zbyt
ma³e na zgromadzenia.
    Kiedy Mamut odda³ Laskê Mówcy Talutowi, Frebec wygl±da³ na
trochê otrze¼wionego, ale naje¿y³ siê obronnie, kiedy Ranec znowu siêgn±³ po
ni±.
    - Co do koñskiej przybudówki, to przyda siê nam wszystkim,
szczególnie kiedy wykopiemy sk³ady. Nawet teraz jest dla wielu wygodnym
wej¶ciem. Zauwa¿y³em, ¿e trzymasz tam swoje wierzchnie ubranie i u¿ywasz tego
wej¶cia czê¶ciej ni¿ g³ównego, Frebecu. Poza tym, niemowlêta s± ma³e. Nie
potrzebuj± du¿o miejsca. Nie my¶lê, ¿eby¶ potrzebowa³ wiêcej przestrzeni.
    - Sk±d mo¿esz wiedzieæ? - wtr±ci³a siê Crozie. - Nigdy ¿adne
dziecko nie urodzi³o siê przy twoim ognisku. Niemowlêta zabieraj± miejsca
wiêcej, ni¿ my¶lisz.
    Dopiero jak to powiedzia³a, Crozie u¶wiadomi³a sobie, ¿e po raz
pierwszy w ¿yciu popar³a Frebeca. Skrzywi³a siê, a potem uzna³a, ¿e mo¿e mia³
racjê. Mo¿e naprawdê potrzeba im wiêcej miejsca. To prawda, ¿e Ognisko Mamuta
jest miejscem zgromadzeñ, ale mieszkanie w takim du¿ym ognisku zdawa³o siê
dodawaæ Ayli statusu. Chocia¿ wszyscy uwa¿ali je za swoje, kiedy Mamut mieszka³
tam sam, teraz, poza ceremonialnymi zgromadzeniami, wszyscy je traktowali jak
w³asno¶æ Ayli. Wiêksza przestrzeñ dla Ogniska ¯urawia mog³aby podnie¶æ status
jej cz³onków.
    Wszyscy zdawali siê przyj±æ uwagê Crozie za sygna³ do ogólnej
rozmowy i rzuciwszy sobie znacz±ce spojrzenie Talut i Tulie pozwolili, ¿eby siê
wygadali. Czasami ludzie musz± g³o¶no powiedzieæ, co my¶l±. Podczas przerwy
Tulie i Barzec spojrzeli na siebie i kiedy znowu zapanowa³ spokój, Barzec
wyst±pi³ i poprosi³ o Laskê Mówcy. Tulie przytaknê³a, jakby wiedzia³a, co powie,
chocia¿ wcale ze sob± nie rozmawiali.
    - Crozie ma racjê - powiedzia³. Wyprostowa³a siê z dum± i jej
opinia o Barzecu wzros³a. - Niemowlêta zajmuj± miejsce, du¿o wiêcej miejsca ni¿
mo¿na by s±dziæ z ich rozmiarów. Mo¿e rzeczywi¶cie jest pora na zmiany, ale nie
uwa¿am, ¿e Ognisko Mamuta powinno oddaæ swoj± przestrzeñ. Potrzeby Ogniska
¯urawia rosn±, ale potrzeby Ogniska Dzikiego Wo³u malej±. Tarneg odszed³, ¿eby
¿yæ w obozie swojej kobiety i wkrótce za³o¿y nowy Obóz z Deegie. Wtedy ona te¿
odejdzie. Dlatego te¿ Ognisko Dzikiego Wo³u, rozumiej±c potrzeby rosn±cej
rodziny, odda trochê miejsca Ognisku ¯urawia.
    - Czy to ciê zadowoli, Frebecu? - spyta³ Talut.
    - Tak - odpowiedzia³ Frebec, nie wiedz±c, jak zareagowaæ na ten
niespodziewany obrót wydarzeñ.
    - Pozostawiam wiêc was, ¿eby¶cie przedyskutowali razem zmiany,
ale uwa¿am, ¿e nale¿y poczekaæ ze zmianami, a¿ Fralie urodzi dziecko. Zgadzasz
siê?
    Frebec skin±³ tylko g³ow±, nadal oszo³omiony. W swoim
poprzednim obozie nie móg³ nawet marzyæ o ¿±daniu dodatkowej przestrzeni - gdyby
to zrobi³ zosta³by tylko wy¶miany. Nie mia³ do¶æ przywilejów ani statusu, ¿eby
postawiæ takie ¿±danie. Kiedy rozpoczê³a siê k³ótnia z Crozie, zupe³nie nie
my¶la³ o potrzebie przestrzeni. Po prostu szuka³ jakiego¶ sposobu, ¿eby
odpowiedzieæ na jej obra¼liwe, choæ prawdziwe, oskar¿enia. Teraz przekonywa³ sam
siebie, ¿e brak miejsca by³ od pocz±tku przyczyn± k³ótni i po raz pierwszy
Crozie stanê³a po jego stronie. Czu³ rado¶æ sukcesu. Wygra³ bitwê. Dwie bitwy:
jedn± z obozem i jedn± z Crozie. Kiedy ludzie zaczêli siê rozchodziæ, zobaczy³
Barzeca rozmawiaj±cego z Tulie i u¶wiadomi³ sobie, ¿e powinien im podziêkowaæ.

    - Doceniam wasze zrozumienie - powiedzia³ do przywódczyni i
mê¿czyzny z Ogniska Dzikiego Wo³u.
    Barzec wprawdzie zarzeka³ siê, ale nie byliby zadowoleni, gdyby
Frebec nie podziêkowa³ za przys³ugê. Doskonale wiedzieli, ¿e jej warto¶æ
wykracza daleko poza te kilkadziesi±t centymetrów przestrzeni. Faktycznie
oznacza³a ona, ¿e Ognisko ¯urawia ma wystarczaj±co wysoki status, by zas³u¿yæ na
taki dar ze strony ogniska przywódczyni. Tulie i Barzec ju¿ poprzednio
dyskutowali na ten temat i brali pod uwagê status Crozie i Fralie. Przewidzieli
ju¿ zmianê potrzeb tych dwóch rodzin. Barzec rozwa¿a³ nawet wcze¶niejsze
poruszenie tej sprawy, ale Tulie uwa¿a³a, ¿e nale¿y poczekaæ na w³a¶ciwy moment,
aby dodatkowa przestrzeñ by³a darem dla nowego niemowlêcia.
    Oboje wiedzieli, ¿e teraz nadszed³ taki w³a¶nie moment.
Wystarczy³o im tylko spojrzenie na siebie i kiwniêcie g³owami. A poniewa¿
formalnie Frebec w³a¶nie zwyciê¿y³, Ognisko ¯urawia bêdzie musia³o byæ ustêpliwe
przy wytyczaniu nowych granic. Kiedy podszed³ do nich Frebec, ¿eby podziêkowaæ,
Barzec w³a¶nie z dum± chwali³ m±dro¶æ Tulie. Wracaj±c do Ogniska ¯urawia, Frebec
rozwa¿a³ jeszcze ca³e zaj¶cie, podlicza³ punkty, które uzna³, ¿e w³a¶nie zdoby³,
jak gdyby zabawia³ siê w jedn± z gier, które lubi³ obóz, i liczy³ wygran±.
    I rzeczywi¶cie by³a to gra, bardzo subtelna i niezmiernie
powa¿na gra o pozycjê, o któr± walcz± wszystkie zwierzêta ¿yj±ce w grupach. Jest
to metoda, wedle której zwierzêta siê organizuj± - konie i wilki w stada, ludzie
w spo³eczno¶ci - tak, ¿eby mog³y razem ¿yæ. W tej grze staj± naprzeciwko siebie
dwie przeciwstawne si³y: autonomia jednostki i dobro spo³eczno¶ci. Celem jest
osi±gniêcie dynamicznej równowagi.
    W pewnych okresach i w okre¶lonych warunkach jednostka mo¿e byæ
niemal ca³kowicie autonomiczna. ¯yje wtedy samotnie i nie przejmuje siê
hierarchi± grupy. ¯aden jednak gatunek nie mo¿e przetrwaæ bez zwi±zków miêdzy
jednostkami. Ostateczna cena ca³kowitej autonomii by³aby wy¿sza ni¿ ¶mieræ.
Doprowadzi³oby to do wyginiêcia gatunku. Z drugiej strony, ca³kowite poddanie
siê jednostki grupie jest równie niszcz±ce. ¯ycie nie jest sta³e i niezmienne.
Bez indywidualno¶ci nie by³oby przemian i trwa³ych przeobra¿eñ, a ka¿dy
niezdolny do tego gatunek, by³by skazany na zag³adê.
    Ludzie w spo³eczno¶ciach - sk³adaj±cych siê z kilku osób czy
obejmuj±cych ca³y ¶wiat - zawsze zorganizuj± siê wed³ug jakiej¶ hierarchii.
Powszechnie przyjête regu³y zachowania i obyczaje mog± pomóc ³agodziæ zatargi i
ograniczyæ napiêcia zwi±zane z utrzymaniem równowagi w tym wiecznie zmieniaj±cym
siê systemie. W pewnych warunkach jednostki nie musz± zbytnio rezygnowaæ ze swej
osobistej niezale¿no¶ci na rzecz dobra grupy. W innych, potrzeby spo³eczno¶ci
mog± wymagaæ najwy¿szych osobistych po¶wiêceñ, w³±cznie z ¿yciem jednostki.
W³a¶ciwa postawa jednostki zale¿y od okoliczno¶ci, ale sytuacji ekstremalnych
nie mo¿na utrzymywaæ zbyt d³ugo, jak równie¿ nie mo¿e trwaæ spo³eczno¶æ, gdzie
kilka osób zachowuje swoj± indywidualno¶æ kosztem grupy.
    Ayla czêsto porównywa³a spo³eczno¶æ klanu ze spo³eczno¶ci±
Mamutoi i zaczyna³a rozumieæ tê zasadê, porównuj±c style rz±dzenia Bruna oraz
przywódcy i przywódczyni Obozu Lwa. Zobaczy³a, jak Talut odstawi³ Laskê Mówcy na
miejsce, i przypomnia³a sobie, ¿e zaraz po przybyciu do Obozu Mamutoi uwa¿a³a,
¿e Brun by³ lepszym przywódc± ni¿ Talut. Brun po prostu podj±³by decyzjê i inni
musieliby podporz±dkowaæ siê jego rozkazowi. Niewielu wrêcz zastanowi³oby siê
nad tym, czy im siê to podoba, czy nie. Brun nigdy nie musia³ k³óciæ siê, ani
krzyczeæ. Ostre spojrzenie lub krótki rozkaz oznacza³y natychmiastowy pos³uch.
Wydawa³o jej siê, ¿e Talut nie panowa³ nad ha³a¶liwymi, swarliwymi lud¼mi, a oni
nie mieli dla niego ¿adnego szacunku.
    Teraz nie by³a taka pewna. Wydawa³o jej siê, ¿e trudniej jest
przewodziæ grupie ludzi, którzy wierz±, ¿e ka¿dy, kobiety i mê¿czy¼ni, ma prawo
zabraæ g³os i zostaæ wys³uchanym. Nadal uwa¿a³a, ¿e Brun by³ dobrym przywódc±
dla swojej spo³eczno¶ci, ale zastanawia³a siê, czy potrafi³by poprowadziæ tych
ludzi, którzy tak swobodnie wyra¿ali swoje opinie. Robi³o siê bardzo g³o¶no i
ha³a¶liwie, kiedy ka¿dy mia³ inne zdanie i nie waha³ siê go wyg³osiæ, ale Talut
nigdy nie dopuszcza³, by przekroczono pewne granice. Chocia¿ z pewno¶ci± by³
wystarczaj±co silny, by zmusiæ ludzi do pos³uszeñstwa, wola³ rz±dziæ przy pomocy
zgody i kompromisów. Móg³ siê odwo³aæ do pewnych sankcji, wspólnych wierzeñ i
¿±daæ uwagi, ale trzeba innego typu si³y, ¿eby przekonaæ ni¿ ¿eby przymusiæ.
Talut zyskiwa³ szacunek przez dawanie szacunku.
    Id±c w kierunku grupki ludzi stoj±cej ko³o ogniska, Ayla
rozejrza³a siê wokó³, szukaj±c wilczego szczeniaka. By³ to pod¶wiadomy odruch i
kiedy go nie zobaczy³a, uzna³a, ¿e znalaz³ sobie jak±¶ kryjówkê podczas
zamieszania.
    - ...Frebec z pewno¶ci± postawi³ na swoim - mówi³ Tornec -
dziêki Tulie i Barzecowi.
    - Cieszê siê ze wzglêdu na Fralie - powiedzia³a Tronie, której
ul¿y³o, ¿e Ognisko Renifera nie bêdzie popchniête ani ¶ci¶niête. - Mam tylko
nadziejê, ¿e teraz Frebec siê na trochê uspokoi. Tym razem zacz±³ naprawdê
wielk± bitwê.
    - Nie lubiê takich wielkich bitew - powiedzia³a Ayla,
pamiêtaj±c, ze awantura zaczê³a siê od narzekania Frebeca, ¿e jej zwierzêta maj±
wiêcej miejsca ni¿ on.
    - Nie przejmuj siê tym - powiedzia³ Ranec. - To by³a d³uga
zima. Co¶ takiego dzieje siê mniej wiêcej w tym czasie co roku. To tylko ma³a
rozrywka, ¿eby trochê uatrakcyjniæ ¿ycie.
    - Ale nie musia³ robiæ takich awantur, ¿eby dostaæ trochê
miejsca - wtr±ci³a siê Deegie. - S³ysza³am, jak matka i Barzec rozmawiali o tym
na d³ugo przedtem, zanim on zacz±³. Mieli daæ przestrzeñ dla Ogniska ¯urawia
jako dar dla niemowlêcia Fralie. Wystarczy³o, ¿eby poprosi³.
    - To dlatego Tulie jest tak± dobr± przywódczyni± - powiedzia³a
Tronie. - My¶li o takich rzeczach.
    - Tak, jest dobra, i tak samo Talut - zauwa¿y³a Ayla.
    - Tak, jest - Deegie u¶miecha³a siê. - Dlatego jest nadal
przywódc±. Nikt nie zostaje zbyt d³ugo przywódc±, je¶li nie umie zdobyæ szacunku
swoich ludzi. My¶lê, ¿e Tarneg bêdzie równie dobry. Uczy³ siê od Taluta. -
Ciep³e uczucia miêdzy Deegie i bratem jej matki by³y g³êbsze ni¿ formalne
zwi±zki z wujem, które wraz ze statusem i dziedzictwem po matce zapewnia³y jej
wysok± pozycjê w¶ród Mamutoi.
    - Ale kto zosta³by przywódc±, gdyby Talut nie mia³ szacunku? -
spyta³a Ayla. - I jak?
    - Tak... eee... - zaczê³a Deegie. Potem m³odzi ludzie zwrócili
siê do Marnota, ¿eby odpowiedzia³ na to pytanie.
    - Je¶li starsi, poprzedni przywódcy, przekazuj± przewodnictwo
m³odszemu bratu i siostrze, którzy zostali wybrani, najpierw jest okres nauki,
potem ceremonia, a potem starsi przywódcy zostaj± doradcami - powiedzia³ szaman.

    - Tak. To zrobi³ Brun. Kiedy by³ m³odszy, szanowa³ starego
Zouga i bra³ pod uwagê jego rady, a kiedy siê zestarza³, odda³ przywództwo
Broudowi, synowi swojej towarzyszki ¿ycia. Ale co siê dzieje, je¶li obóz traci
szacunek dla przywódcy? M³odego przywódcy? - pyta³a bardzo zainteresowana tym
Ayla.
    - Zmiana nie nastêpuje szybko - powiedzia³ Mamut - ale ludzie
przestan± siê do niego zwracaæ po pewnym czasie. Bêd± chodziæ do kogo¶ innego,
kogo¶ kto potrafi lepiej poprowadziæ polowanie, albo lepiej rozwi±zywaæ
problemy. Czasami przywódca rezygnuje, czasami obóz siê dzieli i czê¶æ odchodzi
z nowym przywódc±, a czê¶æ zostaje ze starym. Ale przywódcy na ogó³ nie oddaj±
³atwo swojej pozycji ani swojego autorytetu i to mo¿e powodowaæ problemy, nawet
bójki. Wtedy przekazuje siê sprawê do decyzji Rad. Przywódca lub przywódczyni,
którzy dziel± w³adzê z kim¶, kto sprawia k³opoty, tak¿e jest odpowiedzialny za
zaistnia³y problem i rzadko kiedy mo¿e utworzyæ nowy Obóz, chocia¿ to mo¿e nie
byæ jej - Mamut zawaha³ siê i Ayla zauwa¿y³a, ¿e zerkn±³ na star± kobietê z
Ogniska ¯urawia, która rozmawia³a z Nezzie - tej osoby wina. Ludzie chc±
przywódców, na których mog± polegaæ, i nie ufaj± ludziom, którzy prze¿ywaj±
problemy... albo tragedie.
    Ayla skinê³a g³ow± i Mamut wiedzia³, ¿e zrozumia³a, zarówno to,
co powiedzia³, jak i to, do czego robi³ aluzje. Rozmowa trwa³a dalej, ale my¶li
Ayli ci±gle wraca³y do klanu. Brun by³ dobrym przywódc±, ale co zrobi jego klan,
je¶li Broud nie oka¿e siê godnym nastêpc±? Zastanawia³a siê, czy zwróc± siê do
kogo¶ innego, a je¶li tak, do kogo. Up³ynie jeszcze du¿o czasu, zanim syn
towarzyszki ¿ycia Brouda bêdzie do¶æ doros³y. Wzrastaj±cy niepokój, który od
d³u¿szego ju¿ czasu odczuwa³a, nagle siê wzmóg³.
    - Gdzie jest Wilk? - spyta³a.
    Nie widzia³a go od momentu wybuchu awantury i nie zauwa¿y³ go
nikt inny. Wszyscy zaczêli szukaæ. Ayla przeszuka³a platformê z pos³aniem, a
potem ka¿dy k±cik ogniska, nawet zas³oniêt± przestrzeñ z koszem na popió³ i
koñskie ³ajno, który pokaza³a szczeniakowi. Wpada³a w tak± sam± panikê jak
matka, której zgubi³o siê dziecko.
    - Jest tutaj, Aylo! - us³ysza³a pe³en ulgi g³os Torneca, ale
poczu³a ¶cisk w ¿o³±dku, kiedy doda³ - Frebec go ma.
    Jej zaskoczenie graniczy³o z szokiem, kiedy patrzy³a, jak
podchodzi³. Nie ona jedna gapi³a siê na niego ca³kiem zdumiona. Frebec, który
nigdy nie przepu¶ci³ ¿adnej okazji, ¿eby poni¿yæ zwierzêta Ayli i j± sam± za
zwi±zki z nimi, ³agodnie obejmowa³ w ramionach wilczego szczeniaka. Poda³ jej
wilczka, ale zauwa¿y³a moment wahania, jak gdyby nie chcia³ rozstawaæ siê ze
stworzonkiem i zobaczy³a w jego oczach ³agodniejsze spojrzenie, ni¿ widzia³a
kiedykolwiek przedtem.
    - Widocznie siê przestraszy³ - wyja¶nia³ Frebec. - Fralie
powiedzia³a, ¿e nagle siê tam zjawi³, przy ognisku i skomla³. Nie wiedzia³a,
sk±d przyszed³. Prawie wszystkie dzieci te¿ tam by³y i Crisavec podniós³ go, i
po³o¿y³ na platformie obok swojego pos³ania. Tam jest w ¶cianie g³êboka nisza.
Wchodzi do¶æ daleko w zbocze. Wilk j± znalaz³ i wczo³ga³ siê a¿ do koñca, a
potem nie chcia³ wyj¶æ.
    - Musia³a mu przypominaæ jego legowisko - powiedzia³a Ayla.

    - To samo powiedzia³a Fralie. By³o jej za trudno wyci±gn±æ go i
my¶lê, ¿e siê trochê ba³a po opowie¶ci Deegie o tym, jak w³azi³a¶ do legowiska
wilków. Nie chcia³a równie¿ pu¶ciæ Crisaveca. Kiedy przyszed³em, musia³em siê
tam wczo³gaæ i go wyj±æ. - Frebec zamilk³, a kiedy zacz±³ znowu mówiæ, Ayla
dos³ysza³a nutê zdziwionego zadowolenia w jego g³osie. - Kiedy do niego
dotar³em, by³ tak zadowolony na mój widok, ¿e liza³ mnie po ca³ej twarzy.
Próbowa³em go powstrzymaæ. - Frebec przybra³ osch³± i bardziej beztrosk±
postawê, ¿eby ukryæ fakt wyra¼nego wzruszenia wobec wdziêczno¶ci przestraszonego
wilczego niemowlêcia. Ale kiedy go postawi³em na ziemiê, p³aka³ i p³aka³, a¿ go
znowu nie podnios³em. - Wokó³ zebra³o siê teraz wielu ludzi. - Nie wiem,
dlaczego wybra³ Ognisko ¯urawia czy mnie, kiedy uciek³, szukaj±c bezpiecznego
schronienia.
    - On my¶li teraz, ¿e obóz to jego stado i wie, ¿e jeste¶
cz³onkiem obozu, szczególnie, ¿e go wynios³e¶ z dziury, któr± znalaz³ -
odpowiedzia³a Ayla, staraj±c siê odtworzyæ sytuacjê.
    Kiedy Frebec wróci³ do swojego ogniska, mia³ poczucie
zwyciêstwa, ale co¶ g³êbszego wywo³a³o niezwyk³e ciep³o; poczucie przynale¿no¶ci
do innych ludzi. Nie zignorowali go, ani nie wy¶miali. Talut zawsze go
wys³uchiwa³, jakby mia³ status, który go uprawnia³ do mówienia, a Tul¿e,
przywódczyni, sama zaofiarowa³a mu trochê swojej przestrzeni. Nawet Crozie
stanê³a po jego stronie. Gard³o mu siê ¶cisnê³o, kiedy zobaczy³ Fralie, jego
w³asn± kobietê o wysokim statusie, która to wszystko umo¿liwi³a; jego piêkn±
kobietê, która niebawem urodzi pierwsze dziecko przy jego w³asnym ognisku,
ognisku, które da³a mu Crozie, Ognisku ¯urawia. By³ z³y, kiedy mu powiedzia³a,
¿e wilk schowa³ siê w niszy, ale gor±ce powitanie, jakie mu zgotowa³ szczeniak,
nie bacz±c na wszystkie z³e s³owa, jakie o nim powiedzia³, zaskoczy³o go. Nawet
wilcze dziecko go wita³o i tylko u niego szuka³o pocieszenia. I Ayla
powiedzia³a, ¿e to dlatego, ¿e jest cz³onkiem Obozu Lwa. Nawet wilk wiedzia³, ¿e
Frebec tu nale¿y.
    - Dobrze, ale na przysz³o¶æ lepiej trzymaj go tutaj - ostrzeg³
Frebec i odwróci³ siê, ¿eby odej¶æ. - I uwa¿aj na niego. Jak nie bêdziesz, kto¶
na niego mo¿e nadepn±æ.
    Kiedy wyszed³, stoj±cy wokó³ ludzie patrzyli na siebie w
ca³kowitym oszo³omieniu.
    - A to ci dopiero zmiana. Zastanawiam siê, co mu siê sta³o? -
spyta³a Deegie. - Gdybym nie zna³a go lepiej, powiedzia³abym, ¿e lubi Wilka!

    - Nie my¶la³em, ¿e potrafi siê tak zachowaæ - powiedzia³ Ranec,
czuj±c wiêcej szacunku dla mê¿czyzny z Ogniska ¯urawia ni¿ kiedykolwiek
przedtem.




nastêpny    






  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • strefamiszcza.htw.pl
  • Copyright (c) 2009 TrochÄ™ ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyÅ›lÄ… ... | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.