013

Trochę ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyślą ...


Wstecz / Spis tre¶ci / Dalej
ROZDZIA£ SZESNASTY: ZGROMADZENIE
Szybko mija³y dni, tygodnie i miesi±ce, w trakcie moich pobytów poza cia³em nie dzia³o siê nic szczególnego. Straci³em natomiast zainteresowanie lokalnymi wydarzeniami, które dot±d bardzo mnie absorbowa³y. Czasami, gdy z przyzwyczajenia obudzi³em siê wczesnym rankiem, odrywa³em siê od cia³a i czeka³em na jaki¶ sygna³ ze strony INSPEKÓW, ale ich silny ident nie pojawia³ siê.
Jednak¿e we wspomnianym okresie wcale nie czu³em siê osamotniony i pozbawiony kontaktu z wy¿szymi istotami. Brak sygna³u nie musia³ oznaczaæ, ¿e mnie zaniedbuj± b±d¼ ignoruj±. Tote¿ zamiast siê niepokoiæ, aktywniej uczestniczy³em w codziennym ¿yciu, maj±c silne poczucie bezpieczeñstwa i ¶wiadomo¶æ tego, ¿e mogê samorealizowaæ siê do woli. By³em pewien, ¿e to, czego do¶wiadczê dzi¶, doprowadzi mnie do jutra – mniejsza z tym, jakie to jutro bêdzie – a sygna³ pojawi siê we w³a¶ciwym czasie.
I rzeczywi¶cie – pojawi³ siê. Pewnego ranka mia³em dziwne wra¿enie, ¿e muszê zrobiæ co¶, o czym zapomnia³em. Pocz±tkowo s±dzi³em, ¿e dotyczy to mojej fizycznej dzia³alno¶ci, ale gdzie¶ ko³o jedenastej ogarnê³a mnie senno¶æ, tak ¿e musia³em natychmiast siê po³o¿yæ. Nie by³em zmêczony – czu³em tylko potrzebê snu, poszed³em wiêc do sypialni uci±æ sobie krótk± drzemkê. W ci±gu kilku sekund osi±gn±³em g³êboki relaks, a wówczas dotar³ do mnie mocny sygna³ INSPEKA. Bez trudu wyszed³em z cia³a, siêgn±³em i rozci±gn±³em siê w kierunku znajomego identu.
Zmiana nast±pi³a natychmiast – zupe³nie nie odczu³em ruchu. Przede mn± sta³a jasno ¶wiec±ca postaæ. Wyczuwa³em jej promieniowanie, lecz nie by³o ono uci±¿liwe.
(Doskonale, Ashaneen.)
O, to du¿y postêp.
(Wiele siê zmieni³o. Wierzymy, ¿e jeste¶ gotów do nastêpnego – jak ty to nazywasz? – etapu.)
Nie otrzyma³em perceptu, ale b³ysnê³a mi lu¼na my¶l. Przysz³o mi mianowicie do g³owy, ¿e oto w grzeczny sposób oznajmiaj± mi, i¿ nie wrócê ju¿ do fizycznego cia³a. A wiêc dobrze, mogê odej¶æ – dodam trochê muzyki do zachodów Charliego lub...
(Nie, wcale tego nie planowali¶my. Sam siê kiedy¶ zorientujesz, ¿e nadesz³a ju¿ pora na opuszczenie cia³a, nie bêdziemy musieli ci tego komunikowaæ. Nie mamy zamiaru ani przygotowywaæ takiego odej¶cia, ani w nim uczestniczyæ, chyba ¿e nas o to poprosisz. Ale do tego czasu musisz jeszcze wiele zrobiæ.)
S³ucha³em tego z mieszanymi uczuciami. Podczas gdy jedna czê¶æ mnie pragnê³a odej¶æ, druga bardzo chcia³a pozostaæ na Ziemi i doznawaæ g³êbokich uczuæ, które mog³aby dzieliæ z innymi lud¼mi. Przypomnia³o mi siê jak przed wieloma laty mia³em mo¿liwo¶æ wyboru – pozostaæ lub na zawsze opu¶ciæ cia³o fizyczne. Zgodzi³em siê wówczas pozostaæ w ciele tak d³ugo, jak tylko bêdzie mi s³u¿y³o, bo chcia³em zobaczyæ, co przyniesie jutro. No w³a¶nie, znowu ta moja ciekawo¶æ!
(Ju¿ ci mówili¶my, ¿e jest to jedna z twoich zalet, a je¶li wykonasz nastêpny krok, znajdziesz odpowiedzi na wiele pytañ.)
W schemacie brakowa³o sporo elementów i nic na tym ¶wiecie nie by³o w stanie powstrzymaæ mej ciekawo¶ci. Musia³em szukaæ odpowiedzi.
(Ani na tym, ani na innym ¶wiecie. Zmieñ wreszcie sposób rozumowania.)
Uda³o mi siê wprawdzie zachowaæ spokój, ale ze zniecierpliwieniem czeka³em na to, co siê wydarzy.
KLIK!
Byli¶my na obrze¿u zewnêtrznego pier¶cienia. Mog³em go zidentyfikowaæ dziêki bardzo rozrzedzonej mgle. Otacza³y nas istoty maj±ce miêkkie, bia³e kszta³ty. Odczuwa³em obecno¶æ mego przyjaciela INSPEKA, choæ nie przyj±³ ¶wietlistej postaci.
(Nie trzeba przyci±gaæ ich uwagi.)
Siêgn±³em do percept Billa, a potem po percept Lou. Nie mog³em ich odnale¼æ.
(Mówi±c waszymi s³owami – obaj zakoñczyli ju¿ edukacjê.)
No có¿, nale¿a³o siê tego spodziewaæ. Uzyska³em percept ich nowego adresu, ale co¶ mnie jeszcze niepokoi³o, co¶ czego nie umia³em sprecyzowaæ. Nagle u¶wiadomi³em sobie, ¿e wszyscy mieszkañcy zewnêtrznego krêgu s± czym¶ zaabsorbowani. Ich wibracje nie wyra¿a³y troski lecz oczekiwanie na co¶. Sprawiali wra¿enie widzów, którzy czekaj± na moment pojawienia siê na scenie gwiazdy przedstawienia. Chc±c przekonaæ siê, co stanowi obiekt ich zainteresowania zacz±³em siê rozgl±daæ i zobaczy³em Ziemiê. Z tej odleg³o¶ci by³a zamglona i niewyra¼na.
(No to popatrzmy na ni± z innej strony.)
No, to dobrze powiedziane!
KLIK!
Znajdowali¶my siê w przestrzeni miêdzyplanetarnej, gdzie¶ pomiêdzy Ziemi± a Ksiê¿ycem, w odleg³o¶ci mniej wiêcej 30 tysiêcy kilometrów od powierzchni Ziemi. Teraz by³o j± widaæ jasno i wyra¼nie, nie tak jak przed chwil±. Spojrza³em na Ksiê¿yc i zblad³em. W odleg³o¶ci nie przekraczaj±cej trzystu metrów, a mo¿e tak mi siê tylko zdawa³o, znajdowa³ siê ogromny szary pojazd, d³ugi i wysmuk³y. Obiekt sprawia³ wra¿enie nieruchomego, ale odebra³em wyra¼ne promieniowanie Wi±zki M dochodz±ce z wnêtrza. Czy¿by to by³ pojazd kosmiczny? Prawdziwy, materialny pojazd kosmiczny?
(Zgodnie z wasz± terminologi±, tak. Ta konstrukcja nie zosta³a zbudowana przez cz³owieka. W tej chwili wokó³ Ziemi znajduje siê wiele takich pojazdów. Pochodz± z waszego fizycznego wszech¶wiata, choæ niekoniecznie z okresu, w którym teraz ¿yjesz.)
“Wiele"... przecie¿ to mo¿e oznaczaæ zarówno piêæ jak piêæ tysiêcy. Nie by³o sensu tego dociekaæ. Ale dlaczego dooko³a naszej Ziemi, czy...
(Te pojazdy obserwuj± Ziemiê i ludzi z tego samego powodu, dla którego ty interesujesz siê innymi istotami. Mo¿e zbli¿ymy siê do nich? Wkrótce nadejdzie odpowied¼.)
By³em coraz bardziej zaciekawiony. Zgodzi³em siê chêtnie.
KLIK!
Percept, który natychmiast otrzyma³em, ukazywa³ Ziemiê jako oddalony punkcik odbitego ¶wiat³a, nie wiêkszy od ma³ej gwiazdy. Wychodzi³y zeñ nieregularne fale wielowymiarowej pulsuj±cej energii, przerywane przez pojawiaj±ce siê od czasu do czasu szybkie b³yski. Wygl±da³o to jak nie uporz±dkowany wzór jakiej¶ energii, której nie potrafi³em okre¶liæ. Nie by³a to bowiem ani energia ¶wietlna, ani elektromagnetyczna, ani grawitacyjna. By³em tak zafascynowany tym widokiem, ¿e w pierwszej chwili nie zauwa¿y³em tego, co dzia³o siê na dalszym planie. Tak daleko, jak tylko siêga³ mój wzrok, wokó³ Ziemi pe³no by³o istot; wydawa³o siê, ¿e s± ich niezliczone ilo¶ci. Niektóre mia³y kszta³t, inne wygl±da³y jak mgliste, eteryczne chmurki, a wszystkie b³yszcza³y, choæ z niejednakow± si³±.
Od tych, które znajdowa³y siê najbli¿ej, odebra³em percept oczekiwania na co¶, co ma nast±piæ. To bêdzie chyba potê¿ne widowisko, skoro wzbudzi³o powszechn± uwagê.
(Nazywamy to zgromadzeniem. A istoty, które widzisz, pochodz± z innych, pobliskich systemów energetycznych. Przyby³y tutaj – tak samo jak istoty znajduj±ce siê w kosmicznym poje¼dzie oraz ludzie bêd±cy na ostatnim etapie ewolucji – tylko po to, by byæ ¶wiadkami tego, co okre¶lasz mianem ..wielkiego widowiska". To, co ma teraz nast±piæ – ewulsja – zlanie siê ró¿nych, silnych pól energii docieraj±cych do tego samego punktu waszej czasoprzestrzeni – jest wydarzeniem rzadko spotykanym. Fakt, ¿e zjawisko wystêpuje niezmiernie rzadko decyduje o jego niezwyk³o¶ci i wzbudza zainteresowanie jak “wielkim widowiskiem". Takie zlanie siê najprzeró¿niejszych energii mo¿e zdarzyæ siê raz na osiemdziesi±t siedem milionów lat ¶wietlnych, wyra¿aj±c to w zrozumia³ych dla siebie okre¶leniach czasu.)
(Rzeczywi¶cie, jest to rzadkie zjawisko. Trzeba na nie bardzo d³ugo czekaæ.)
(Nie mo¿na zarêczyæ, ¿e ów fenomen bêdzie powtarza³ siê zawsze z jednakow± czêstotliwo¶ci±, bo je¶li w systemie pojawi± siê nieprzewidziane, przypadkowe elementy, mog± wp³yn±æ na jego zmianê.)
Te elementy mog± byæ tak dalece przypadkowe, ¿e wydarzenie mo¿e nawet nie zaistnieæ. Przynios³oby to wiele rozczarowania.
(Ju¿ dawno min±³ moment, w którym istnia³o niebezpieczeñstwo, ¿e wydarzenie nie bêdzie mia³o miejsca. Zjawisko ewulsji wydarzy siê na pewno. Najwa¿niejsze s± jednak jego skutki. Takie zjawisko mo¿e przebiegaæ w ró¿ny sposób. Spo¶ród wielu potencjalnych wariantów jego przebiegu du¿o jest prawdopodobnych, a kilka mo¿liwych. Jedno z takich prawdopodobieñstw mo¿e zmieniæ nie tylko wasz± czasoprzestrzeñ, lecz tak¿e wszystkie s±siednie systemy energetyczne. W³a¶nie dlatego budzi tak szerokie zainteresowanie. U¿ywaj±c ludzkich obrazowych okre¶leñ nale¿a³oby powiedzieæ, ¿e wszyscy zgromadzili siê tutaj, aby obserwowaæ wydarzenie, podczas którego mo¿e narodziæ siê nowa energia. Ciekawe, czy ona w ogóle powstanie, a je¶li tak, to jakie mo¿liwo¶ci w niej drzemi±? Czy na ich podstawie da siê dok³adnie przewidzieæ jaka ta energia bêdzie w wieku dojrza³ym? A mo¿e nowo powsta³a energia oka¿e siê martwa i wszystkie ukryte w niej mo¿liwo¶ci nie rozwin± siê, tylko pozostan± s³abymi, nieskoordynowanymi potencjami?)
Przypominaj±c sobie fragmenty wspania³ej roty “plus", mia³em jasny obraz tej sytuacji. Ale moje ludzkie ja, ta czê¶æ mnie, która by³a cz³owiekiem chcia³a to zrozumieæ w kategoriach ludzkiego, ziemskiego systemu...
(W ludzkich kulturach orientalnych istnieje symbol przedstawiaj±cy prze³om. Sk³ada siê on z dwóch podsymboli: jeden z nich oznacza niebezpieczeñstwo, a drugi – mo¿liwo¶æ realizacji. Wydarzenie, o którym mówimy – je¶li uj±æ je w terminach ludzkich, ziemskich – jest z pewno¶ci± punktem prze³omowym. To pewne, ¿e zarówno niebezpieczeñstwo, jak mo¿liwo¶ci bêd± wystêpowa³y podczas ¿ycia na Ziemi w skrajnym nasileniu.)
Niebezpieczeñstwo? Chyba chodzi tu o fizyczne niebezpieczeñstwo? A mo¿e o mentalne? Czy...
(Mam na my¶li mo¿liwo¶ci, których natura zostanie ¶ci¶le okre¶lona przez samo wydarzenie. Ka¿dy uzyskany przez ciebie percept bêdzie przedstawia³ tylko jedn± z wielu mo¿liwo¶ci.)
Druga strona, mo¿liwo¶ci.
(To jest w³a¶nie klucz do zrozumienia zjawiska. Dziêki niemu ludzka ¶wiadomo¶æ zyska rzadk± mo¿liwo¶æ gwa³townego przekszta³cenia siê w ujednolicony system inteligentnej energii, który siêgnie daleko poza wasz± iluzjê czasoprzestrzeni i bêdzie tworzy³, budowa³ oraz uczy³ tak. jak to potrafi tylko wykszta³cona ludzka energia.)
Nasza wizyta na Ziemi po 3000 roku...
(Dziêki temu wydarzeniu taka wizyta stanie siê prawdopodobna, a twoje dzia³anie jest jednym z ma³ych, przypadkowych czynników, które mog± do tego doprowadziæ.)
No, a je¶li przeoczy siê mo¿liwo¶æ...
(Wówczas ludzko¶æ pozostanie dominuj±cym gatunkiem na Ziemi, a¿ do chwili, gdy nie bêdzie ju¿ mog³a d³u¿ej ¿yæ jako aktywna ¶wiadomo¶æ lub w jakiejkolwiek innej postaci.)
Zapyta³em wprost: A wy, wy wszyscy, co zrobicie w takim przypadku?
W odpowiedzi otrzyma³em piêkny, ³agodny i ciep³y u¶miech. (Wtedy bêdziemy musieli zacz±æ pracê z nowymi lud¼mi na innej planecie w czasoprzestrzeni.)
Zwróci³em siê do wewn±trz i zamkn±³em. Nie mia³em ju¿ nad czym rozmy¶laæ i nie by³o ju¿ nic do zrobienia. To, czego teraz do¶wiadczy³em, bardzo mnie pobudzi³o emocjonalnie, a nie chcia³em utraciæ tego, co otrzyma³em. Jeszcze nie.
(Musimy wykonaæ jeszcze jedno zadanie, a wtedy bêdziesz móg³ powróciæ do cia³a.)
Nie by³em pewien, czy wytrzymam nastêpn± próbê, ale dobrze wiedzia³em, ¿e nie mam ¿adnego wyboru.
(Odnajd¼ swego przyjaciela BB i ¶ci±gnij go tu.)
Rota rozwinê³a siê natychmiast. Zostawi³em go z Billem, a tymczasem Billa nie by³o tutaj...
(Znajdziesz go z ³atwo¶ci±. Ma co¶ dla nas zrobiæ.)
Pytania by³y zbyteczne, siêgn±³em po ident Billa i rozci±gn±³em siê.
KLIK!
Sz³o mi coraz lepiej, nabra³em ju¿ chyba wprawy, bo nie odczuwa³em ¿adnego ruchu i oto znalaz³em siê na chodniku przed domkiem Charliego. Nie by³em tym specjalnie zdziwiony. BB i Charlie, zajêci czym¶ stali obok domu. W³a¶nie w chwili, gdy do nich podchodzi³em, BB mnie zauwa¿y³.
(Cze¶æ, RAM!} wibrowa³ g³o¶no. (Zobacz, co robimy!)
Charlie roze¶mia³ siê. (W³a¶nie t³umaczê smykowi, ¿e nie mo¿na mieæ ¿aglówki i lotni jednocze¶nie. Przecie¿ powietrze i woda to nie to samo!)
Migota³em. (Mo¿esz go teraz widzieæ, Charlie? Oczywi¶cie mam na my¶li widzenie przy u¿yciu wzroku.)
U¶miechn±³ siê. (Pewnie, ¿e mogê. Wypracowali¶my to zaraz pierwszego dnia jak tu dotar³. Zmieni³ ocean chyba ze sto razy zanim uda³o mi siê go powstrzymaæ. Zrobi³ go na ¿ó³to z kanciastymi falami. No i jak ci siê to podoba? Ale jest bystry, szybko chwyta.)
Wyg³adzi³em siê. (Nie chcia³bym wam przeszkadzaæ, ale BB jest mi potrzebny. Dobrze, by by³o, gdyby co¶ dla mnie zrobi³.)
BB otworzy³ siê (Ale co? powiedz, RAM!)
Charlie pomacha³ na niego. (Wracaj, maty!)
BB zako³ysa³ siê w odpowiedzi. (Nikomu nie uda siê mnie zatrzymaæ!)
Charlie tylko potrz±sn±³ g³ow± i roze¶mia³ siê, a ja siêgn±³em po ident “INSPEK" i rozci±gn±³em siê...
KLIK!
Us³ysza³em obok siebie g³os BB. (Hej, ale ¶ci±gn±³e¶ skok, nigdy bym nie nad±¿y³, gdyby nie to, ¿e przywyk³em do tego podczas gry, w któr± bawili¶my siê na...)
Nagle przerwa³ i zamkn±³ siê szczelnie, gdy¿ zauwa¿y³ jasno ¶wiec±c± postaæ INSPEKA. Co¶ mi siê zdaje, ¿e powinienem by³ go uprzedziæ. W odleg³o¶ci mniej wiêcej stu piêædziesiêciu metrów poni¿ej nas znajdowa³a siê fizyczna Ziemia. By³a noc. Tylko pod nami zauwa¿y³em jaki¶ zbiornik wody – chyba ma³y staw, a mo¿e basen – a zaraz za nim, zielon± budowlê podobn± do piramidy. W budynku pali³o siê ¶wiat³o. Nie mog³em sobie przypomnieæ, sk±d znam ten widok.
Zwróci³em siê do BB. (Otwórz siê powoli. To przyjaciel.)
Zrobi³ to ostro¿nie, a potem zwróci³ siê w kierunku jasnej po¶wiaty. (O, cze¶æ!)
(Doceniamy twoje przybycie.)
BB nie mia³ kulturalnych nawyków. (Na KT-95 by³ taki skrêt, który twierdzi³, ¿e spotka³ ciebie lub kogo¶ do ciebie podobnego. Uwa¿ali¶my to za bezsensown± rotê.)
(To zrozumiale.)
BB mówi³ dalej. (Rzuca³ j± nam czêsto, a potem poci±gn±³ skok i ju¿ nigdy nie wróci³. A wiêc jednak mia³ racjê – ty naprawdê istniejesz.)
(Jeste¶ nam potrzebny. Chcemy, aby¶ wykona³ specjalne zadanie. Oczywi¶cie, o ile masz na to ochotê.)
BB migota³. (Pewnie, ¿e mam, pewnie.)
(No to przybli¿my siê.)
Zni¿ali¶my siê powoli, a¿ znale¼li¶my siê nad wierzcho³kiem zielonej piramidy. Minêli¶my j± i zatrzymali¶my siê przed ma³ym budynkiem stoj±cym w¶ród drzew. By³ bardzo znajomy. Z jakiego¶ powodu zacz±³em czuæ siê nieswojo. Dzia³o siê ze mn± co¶ takiego, jak gdybym napotka³ na opór. – Im bardziej posuwa³em siê do przodu, tym bardziej co¶ pcha³o mnie w ty³.
(Tam jest twój przyjaciel AA. Musisz mu pomóc.)
BB zblad³. (AA?)
(Tak.)
BB skoncentrowa³ siê. Ja te¿. Wewn±trz ma³ego domku le¿a³ na ³ó¿ku cz³owiek. Opór, który przed chwil± odczuwa³em pochodzi³ w³a¶nie od niego. By³em pewien, ¿e to AA. Nasze poprzednie spotkanie wygl±da³o identycznie. Opór stawa³ siê bardzo silny. Zacz±³em wibrowaæ.
BB odwróci³ siê. (S±dzê, ¿e to on, chocia¿ mam tylko czê¶æ jego identu. Odbieram równie¿ inny znajomy ident. Ale percept jest dziwaczny.)
(Pomó¿ mu na pewien czas oddzieliæ siê od cia³a fizycznego, to wa¿ne.)
BB rozja¶ni³ siê. (Tak jak to robi RAM?)
(No w³a¶nie.)
Zblad³. (A jak mam to zrobiæ?)
(Poci±gnij delikatnie. U¿yj tej samej energii co do skoku.)
BB odwróci³ siê i zbli¿y³ do cz³owieka le¿±cego na ³ó¿ku. Przygl±da³em siê temu zafascynowany zastanawiaj±c siê, czy tak samo by³o ze mn± na pocz±tku – podczas pierwszych prób wyj¶cia z cia³a. Czy wówczas te¿ jaki¶ niefizyczny przyjaciel zgodzi³ siê mi pomóc? Ale ja przecie¿ wtedy nie mia³em ¿adnego niefizycznego przyjaciela, a w ka¿dym razie nic nie wiedzia³em o jego istnieniu. Nagle opór sta³ siê silniejszy i zosta³em odepchniêty do ty³u. Stara³em siê ze wszystkich si³ utrzymaæ na miejscu. Czu³em siê nie najlepiej. Zwróci³em siê do wewn±trz i zamkn±³em. Mê¿czyzna sta³ na ¶rodku pomieszczenia, a jego fizyczne cia³o le¿a³o na ³ó¿ku. BB odsun±³ siê, silnie migocz±c.
Zwróci³ siê do INSPEKA. (Wyszed³, wyci±gn±³em go! Ale, och...)
(Spytaj go, co zamierza robiæ.)
Zapytany co¶ odpowiedzia³, ale odebra³em tylko skrzypienie i skrzeczenie Wi±zki M, co ¶wiadczy³o, ¿e jest silnie podekscytowany. Ciekawe, czy wychodzi³ po raz pierwszy. Je¶li tak, to doskonale go rozumia³em, znakomicie mog³em wczuæ siê w jego sytuacjê.
(Stwierdzi³, ¿e chce s³u¿yæ ludzko¶ci. To bardzo szlachetny cel.)
Uda³o mi siê trochê otworzyæ. (Sk±d bierze siê ten opór? Pojawia siê zawsze wtedy, gdy usi³ujê zbli¿yæ siê do AA.)
(Prawdziwy paradoks zawsze jest trudny do uchwycenia. Wkrótce wszystko zrozumiesz.)
BB powiedzia³ z naciskiem. (On chce z nami i¶æ. Czy mo¿e?)
Opór i skrzypienie stawa³y siê tak silne, ¿e a¿ sprawia³y ból. Zna³em odpowied¼ INSPEKA, choæ jej jeszcze nie udzieli³.
(Powiedz mu, ¿e musi zostaæ i wykonaæ swoje zadanie. Nie ma wyboru.)
Pomimo bólu stara³em siê obserwowaæ sytuacjê. Po chwili BB odsun±³ siê i do³±czy³ do nas. Mê¿czyzna uklêkn±³ na ¶rodku pomieszczenia, a skrzypienie sta³o siê tak silne, ¿e musia³em ca³kowicie siê zamkn±æ.
(Przesuñmy siê w miejsce, w którym bêdziesz lepiej siê czu³.} Zgodzi³em siê skwapliwie.
KLIK!
Znajdowali¶my siê tu¿ nad rzadk± mg³± Strefy Przej¶ciowej. W pewnej odleg³o¶ci widaæ by³o krêgi, a w ich ¶rodku niewyra¼ny zarys Ziemi. Szumy Wi±zki M, a zw³aszcza skrzypienie, zniknê³y zupe³nie. Otworzy³em siê z ulg±. Przede mn± sta³ INSPEK, a nieco z boku ca³kiem zamkniêty BB, co by³o dziwne.
(Zakoñczone. Ten wzór jest kompletny.)
W tym o¶wiadczeniu zad¼wiêcza³a nuta ostateczno¶ci, tote¿ poczu³em siê niewyra¼nie. Gdy tak rozbrzmiewa³a, odbijaj±c siê echem, wywo³ywa³a z zapomnienia dobrze mi znan± emocjonaln± rotê. Pod±¿a³em za ni± za ka¿dym razem, gdy tylko j± us³ysza³em. Teraz by³o inaczej. Dosta³em tak niezwyk³± i cenn± rotê, ¿e nie mog³em pozwoliæ na to, by ulecia³a. Ust±pi³o uczucie niepokoju.
Otworzy³em siê szeroko i wyg³adzi³em. (Zrozumia³em ideê indywidualno¶ci. Wiem, ¿e indywidualno¶æ nie jest konieczna.)
(Poj±³e¶ lekcjê, Ashaneen.)
Jasno b³yszcz±ca postaæ zniknê³a. Wiedzia³em, ¿e nie dostanê ju¿ identu INSPEKÓW, ale nie czu³em siê osamotniony. Przysun±³em siê do BB, który sta³ bez ruchu. By³ wci±¿ zamkniêty.
(Hej, stary, muszê wracaæ.)
Otworzy³ siê powolutku. (Tak, RAM, ja te¿ mam cos do zrobienia.)
Nie mia³em w±tpliwo¶ci, co to bêdzie. (Poradzisz sobie. To cos takiego jak ci±gniêcie skoków i zabawy na KT-95.)
Rozja¶ni³ siê. (Tak, naturalnie, mnóstwo gier!)
Otworzy³em siê szeroko. (Zrobisz to, ¶mia³ku! Zatrzymaj mój ident! Baw siê dobrze!)
Odwróci³em siê i zacz±³em siêgaæ, lecz BB mnie zatrzyma³. (O co chodzi?)
Migota³. (S³uchaj, a to co robili¶my ostatnio, no wiesz wtedy, gdy wyci±gn±³em AA, czy masz jaki¶ percept tego? Masz?)
(Nie, nie mam, wiem tylko, ¿e to na pewno by³ AA. Naszym spotkaniom towarzyszy zawsze ten sam opór. Dlaczego? Czy¿bym czego¶ nie chwyta³?)
BB skupi³ na mnie ca³± swoj± uwagê. Czeka³em. Nagle bardzo siê rozja¶ni³ i zacz±³ siê mocno ko³ysaæ. To ko³ysanie by³o prawie tak silne jak ludzki ¶miech.
Migota³em. (I co w tym widzisz ¶miesznego?)
(Ale heca, co RAM?)
Obserwowa³em, jak wci±¿ siê ko³ysz±c sunie ku Pierwszej Stacji Wej¶cia. Gdy znikn±³ w jej wnêtrzu odwróci³em siê, siêgn±³em po ident swojego fizycznego cia³a i ³agodnie siê rozci±gn±³em. Wolniutko mija³em kr±g za krêgiem. Czu³em siê silny i bezpieczny, bo wiedzia³em, ¿e mam jeszcze du¿o ludzkiej roty do przej¶cia. Wszed³em w drugie cia³o, potem w fizyczne. Zdawa³em sobie sprawê, ¿e zakoñczy³ siê jeden wzór, a rozpocznie nowy.
Ale co tak rozbawi³o BB? Zielona piramida, my trzej, s³u¿yæ ludzko¶ci... zielony, zielony dach piramidy, trzech na promieniu... hej!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • strefamiszcza.htw.pl
  • Copyright (c) 2009 TrochÄ™ ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyÅ›lÄ… ... | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.