02

Trochę ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyślą ...


ZACZYNA SIÊ KSIÊGA DRUGA


ZACZYNA SIÊ LIST


Kronikarz zwraca siê do biskupa poznañskiego (?) Paw³a oraz kanclerza Micha³a, którego nazywa swym wspó³pracownikiem, aby przyjêli w darze owoc jego pracy - opowie¶æ napisan± na cze¶æ ksi±¿±t polskich i naszego kraju.
ZACZYNA SIÊ SKRÓT


Pomocn± rêkê mi dajcie, dzie³o me innym czytajcie!
Bo ono, je¶li zechcecie, s³awnym siê stanie na ¶wiecie!
Nie dziwota, je¶li w drodze nieco spoczêli¶my,
Czas by³ spocz±æ, skoro przecie tyle ziem przeszli¶my;
A i drogi rozpoczêtej dobrze nie znali¶my,
Tylko innych, dróg ¶wiadomych, o ni± pytali¶my.
Ale czas ju¿ ze snu powstaæ, dosyæ drzemali¶my,
I o jeden ju¿ dzieñ drogi siê rozpytali¶my,
Ten przeszed³szy, o nastêpnym znowu pomy¶limy.
Z Bogiem tedy snujmy dalej, co rozpoczêli¶my,
Dope³nijmy, po kilkakroæ co obiecali¶my,
I dodajmy, je¶li mo¿e co opu¶cili¶my.
ZACZYNA SIÊ KSIÊGA DRUGA [DZIEJÓW] TRZECIEGO BOLES£AWA



[1]


Najpierw o [jego] pochodzeniu
Ma³y Boles³aw urodzi³ siê wiêc w uroczysto¶æ ¶w. Stefana króla, matka za¶ jego, zaniemóg³szy nastêpnie, umar³a w noc Bo¿ego Narodzenia. Niewiasta ta pe³ni³a dzie³a mi³osierdzia wobec biednych i wiê¼niów, szczególnie bezpo¶rednio przed ¶mierci±, i wielu chrze¶cijan wykupywa³a za w³asne pieni±dze z niewoli u ¯ydów. Po jej ¶mierci ksi±¿ê W³adys³aw, jako ¿e by³ cz³owiekiem ociê¿a³ym i chorym na nogi, a mia³ ma³ego ch³opaczka, poj±³ za ma³¿onkê siostrê cesarza Henryka III, poprzednio ¿onê Salomona, króla Wêgier, z której nie sp³odzi³ ¿adnego syna, lecz [tylko] trzy córki. Jedna z nich wysz³a za m±¿ na Ru¶, druga przykry³a sw± g³owê ¶wiêtym welonem, trzeci± wreszcie po¶lubi³ kto¶ z jej rodaków. Lecz by ojca tak znamienitego dzieciêcia nie zbyæ tylko paru s³owami, przytoczmy na jego pochwa³ê jakie¶ jego rycerskie dzie³a. [...]




ROZDZIA£Y 2-10


Gall opowiada o walkach W³adys³awa Hermana z Pomorzanami, przyrodnim bracie Krzywoustego - Zbigniewie, surowych rz±dach wojewody Sieciecha, sprawowanych w imieniu ksiêcia, konfliktach i walkach wewnêtrznych w kraju, w których istotn± rolê odgrywa³ - wykorzystywany przez przeciwników Sieciecha - Zbigniew, cudzie ¶w. Wojciecha oraz o podziale pañstwa miêdzy ksiêcia Hermana z w³adz± zwierzchni± i jego synów: Zbigniewa i Boles³awa.

[11]


Boles³aw w ch³opiêcym wieku zabi³ dzika
Wiele móg³bym pisaæ o odwadze tego ch³opca, gdyby nie to, ¿e czas ju¿ nagli, by zd±¿aæ do g³ównego tematu dzie³a. Jednemu wszak¿e faktowi nie pozwolê pozostaæ w ukryciu, skoro godny jest b³yszczeæ jako wzór dzielno¶ci. Pewnego razu Marsowe dzieciê, siedz±c w lesie przy ¶niadaniu, ujrza³o ogromnego dzika, przechodz±cego i chowaj±cego siê w gêstwinê le¶n±; natychmiast zerwa³ siê od sto³u, pochwyci³ oszczep i popêdzi³ za nim, atakuj±c go zuchwale sam jeden, nawet bez psa. A gdy zbli¿y³ siê do bestii le¶nej i ju¿ cios chcia³ wymierzyæ w jej szyjê, z przeciwka nadbieg³ pewien jego rycerz, który powstrzyma³ jego ramiê, wzniesione do ciosu, i chcia³ mu odebraæ oszczep. Wtedy to Boles³aw, uniesiony gniewem oraz mêstwem, sam zwyciêsko stoczy³ w cudowny sposób podwójny pojedynek: z cz³owiekiem i ze zwierzem. Albowiem i owemu [rycerzowi] oszczep wyrwa³ i dzika zabi³. Ów za¶ potem zapytany, dlaczego to uczyni³, wyzna³, ¿e sam nie wiedzia³, co robi; z tego powodu jednak przez d³ugi czas pozbawiony by³ jego ³aski. Ch³opiec za¶ powróci³ stamt±d zmêczony i ledwo [wreszcie] odzyska³ si³y [d³ugo] wachlowany.

[12]


Nie zamilczê te¿ o innym jego dzieciêcym czynie, podobnym do poprzedniego, choæ wiem, ¿e rywalom nie we wszystkim bêdê siê podoba³. Ten¿e ch³opiec, wêdruj±c z kilku towarzyszami po lesie, zatrzyma³ siê przypadkiem na nieco wzniesionym miejscu i spogl±daj±c w dó³ tu i ówdzie, zobaczy³, jak olbrzymi nied¼wied¼ zabawia³ siê z nied¼wiedzic±. Ujrzawszy to, natychmiast kaza³ siê innym zatrzymaæ, a sam zjecha³ na równinê i bez trwogi zbli¿y³ siê na koniu do krwio¿erczych bestyj; kiedy za¶ nied¼wied¼ zwróci³ siê przeciw niemu z podniesionymi ³apami, przebi³ go oszczepem. Czyn ten w wielki podziw wprawi³ obecnych tam, a tym, którzy nie widzieli, nale¿a³o o tym opowiedzieæ ze wzglêdu na tak niezwyk³± odwagê ch³opca.

[13]


Tymczasem Boles³aw, Marsowe ch³opiê, wzrasta³ w si³y i lata, i nie oddawa³ siê pró¿nemu zbytkowi, jak to zwykli czyniæ ch³opcy w jego wieku, lecz gdziekolwiek zas³ysza³, ¿e wróg grabi, tam natychmiast spieszy³ z rówie¶nymi m³odzieñcami, a czêstokroæ potajemnie z nieliczn± garstk± zapêdza³ siê do kraju nieprzyjacielskiego i spaliwszy wsie przyprowadza³ jeñców i ³upy. Ju¿ bowiem wiekiem ch³opiê, lecz zacno¶ci± starzec, dzier¿y³ ksiêstwo wroc³awskie, a jeszcze przecie¿ nie uzyska³ godno¶ci rycerza. A ¿e w my¶l ogólnych nadziei zapowiada³ siê na m³odzieñca wybitnych zdolno¶ci i ju¿ widoczne by³y w nim zadatki wielkiej s³awy rycerskiej, kochali go wszyscy mo¿ni, poniewa¿ dopatrywali siê w nim kogo¶ wielkiego w przysz³o¶ci.

[14]


Ten¿e ch³opczyna, z Marsowego zrodzon rodu, pewnego razu wyruszy³ na Pomorze, gdzie ju¿ wyra¼niej objawi³ s³awê swego imienia. Albowiem takimi si³ami oblega³ gród Miêdzyrzecze i z tak± gwa³towno¶ci± doñ szturmowa³, ¿e w kilku dniach zmusi³ jego za³ogê do poddania siê. Tam te¿ cze¶nik Wojs³aw taki znak mêstwa zyska³ na g³owie, ¿e zaledwie uratowa³ go umiejêtny zabieg lekarski, polegaj±cy na wyci±gniêciu ko¶ci.

[15]


Wróciwszy stamt±d niezmordowany ch³opiec da³ nieco wytchnienia rycerstwu, lecz zaraz powiód³ ich tam¿e z powrotem. A pragn±c ujarzmiæ kraj barbarzyñców, nie dba³ o to, by najpierw ³upy zbieraæ i wzniecaæ po¿ary, lecz przemy¶liwa³ nad zajêciem ich warowni i miast lub nad ich zniszczeniem. Wkroczy³ wiêc pospiesznie z zamiarem oblê¿enia pewnego, wcale znamienitego i warownego grodu, który jednak nie opar³ siê jego pierwszemu szturmowi. Uprowadzi³ te¿ stamt±d mnogie ³upy i jeñców, a z wojownikami post±pi³ wedle prawa wojennego. A im wiêcej zas³ugiwa³ sobie na mi³o¶æ, tym wiêksz± ¶ci±gn±³ na siebie zawi¶æ i wywo³a³ zasadzki przeciwników [obliczone] na jego zgubê.

ROZDZIA£Y 16-34


Po przedstawieniu knowañ wojewody Sieciecha, wymierzonych przeciw Boles³awowi i Zbigniewowi, którzy wymogli na ojcu, by go wygna³ z kraju, Gall informuje o pasowaniu Boles³awa na rycerza i jego zwyciêskich potyczkach z Pomorzanami i Po³owcami, o ¶mierci ksiêcia W³adys³awa Hermana, o po¶lubieniu przez Boles³awa córki ksiêcia kijowskiego Swiêtope³ka II - Zbys³awy, o nieporozumieniach miêdzy Zbigniewem i Boles³awem, o konszachtach Zbigniewa z Czechami, o synodzie biskupów polskich, wreszcie o ci±g³ych walkach i potyczkach Boles³awa i jego wojewody Skarbimira z Morawianami, Pomorzanami i Czechami. S³awê orê¿a polskiego oraz dzielno¶æ i odwagê Boles³awa, który zorganizowa³ (prawdopodobnie jesieni± 1103 r.) wyprawê na Ko³obrzeg, utrwali³ Gall w pie¶ni ¶piewanej przez naszych rycerzy:
Naszym przodkom wystarczy³y ryby s³one i cuchn±ce,
My po ¶wie¿e przychodzimy, w oceanie pluskaj±ce!
Ojcom naszym wystarcza³o, je¶li grodów dobywali,
A nas burza nie odstrasza ni szum gro¼ny morskiej fali.
Nasi ojce na jedzenie urz±dzali polowanie,
A my skarby i potwory ³owim, skryte w oceanie!
(rozdz. 28)
Do wa¿nych wydarzeñ, o których wspomina kronikarz, nale¿± przymierza zawarte przez Boles³awa z królem Wêgrów Kolomanem oraz z bratem Zbigniewem. Na mocy tego ostatniego porozumienia obaj bracia mieli siê wzajemnie wspieraæ i nie ³±czyæ, przeciw sobie, z wrogami.

[35]


Nie tylko jednak niezgoda z s±siadami i walka z wrogami dawa³a siê we znaki Boles³awowi, lecz nadto zamieszka domowa, a co gorsza, zawi¶æ braterska nêka³a go wszelkimi sposobami. Albowiem gdy we wspomnianej wy¿ej wyprawie poniek±d powinê³a mu siê noga, Zbigniew wiêcej siê cieszy³, ni¿ kiedy poprzednio po wielekroæ odnosi³ zwyciêstwa. Oczywistym tego dowodem by³ fakt, ¿e przyjmowa³ od pogan drobne podarunki jako oznaki ich zwyciêstwa, a pos³om [ich] odwdziêcza³ siê wielkimi darami za ma³e. A ilekroæ ³upi±c Polskê przyprowadzali ze sob± jeñców z dzia³u Boles³awowego, to natychmiast wysy³ali ich na sprzeda¿ na wyspy barbarzyñców, je¶li za¶ cokolwiek, czy to ³upy, czy ludzi, przez pomy³kê zagarnêli z dzia³u Zbigniewowego, to bezzw³ocznie i bez zap³aty mu to odsy³ali.
Oburzeni tym wszyscy m±drzy ludzie w Polsce z przyja¼ni do Zbigniewa przerzucili siê do nienawi¶ci, tak mówi±c do siebie i tak siê nad tym zastanawiaj±c: "A¿ dot±d nazbyt cierpliwie znosili¶my w kraju naszym niezgodê i szkody, czy to nie dbaj±c o nie, czy te¿ przymykaj±c na nie oczy, teraz jednak widzimy jak na d³oni, ¿e wrogowie [dot±d] ukryci zamienili siê w otwartych, a spiski tajemne w jawne. Wiemy bowiem i jeste¶my pewni, ¿e nie raz Zbigniew w naszej obecno¶ci zaprzysiêga³ to Boles³awowi, a wiêc nie raz i nie trzykroæ, lecz wielekroæ krzywo przysi±g³, poniewa¿ ani nie zachowywa³ przyja¼ni z przyjació³mi brata, ani wobec wrogów jego nie wystêpowa³ nieprzyja¼nie, lecz owszem, na odwrót, by³ przyjacielem wrogów brata, a wrogiem przyjació³. Nie wystarcza³o mu za¶ samo tylko ³amanie zaprzysiê¿onej wiary lub niedostarczenie przyrzeczonych pod przysiêg± posi³ków, lecz nawet, gdy siê domy¶la³, ¿e brat wybiera siê na wrogów, nak³ania³ innych nieprzyjació³, by z innej strony wpadali do Polski, i w ten sposób zmusza³ go do odst±pienia od swych zamiarów. S³ucha³ przy tym niedowarzonych i szkodliwych rad, krzywdz±c ca³y kraj dla nienawi¶ci kilku [ludzi] i wystawiaj±c ojcowskie dziedzictwo na zniszczenie przez wrogów. A poniewa¿ Zbigniew za spraw± z³ych rad nie dochowywa³ bratu ani wiary, ani przysiêgi, ani [te¿] nie broni³ s³awy kraju i ojcowskiego dziedzictwa i nie troszczy³ siê o zagra¿aj±c± [mu] szkodê lub uszczerbek - ach, przyczyn± upadku sta³o siê dlañ to, w czym szuka³ wywy¿szenia, a z upadku tego nie pod¼wign± go ju¿ jego ¼li doradcy. Niechaj wiêc czerpi± st±d przestrogê potomni i wspó³cze¶ni, aby nie by³o w królestwie dwóch równych [sobie], a poró¿nionych [miêdzy sob±] wspó³rz±dców!"

[36]


Boles³aw za¶ to wszystko Bogu tylko poleca³ i krzywdê ze strony brata dot±d spokojnie znosi³, a zawsze czynny, obchodzi³ Polskê wko³o jak lew rycz±cy i gro¼ny. Tymczasem zwiastowano mu w³a¶nie, ¿e gród Ko¼le na pograniczu czeskim sp³on±³, sam kto¶ podstêpnie to uczyni³, i obawiaj±c siê, ¿e Czesi pospiesz± gród obwarowaæ, natychmiast pogna³ tam z bardzo nielicznym pocztem i w³asnymi rêkami robotê rozpocz±³ na miejscu. Ju¿ bowiem do takiego utrudzenia przywiód³ swoich ludzi, tak wiele i tak d³ugo je¿d¿±c raz tu, raz ówdzie, ¿e wydawa³o siê krzywd± [znowu] ich tak nagle przywo³ywaæ. Jednak¿e i swoich wezwa³ do pomocy, i brata zaprosi³ przez zupe³nie odpowiednich pos³ów, przekazuj±c mu nastêpuj±ce wyrazy: "Skoro, bracie, choæ starszy jeste¶ wiekiem, a równy [mi] stanowiskiem i czê¶ci± królestwa, [która tobie przypad³a], mnie tylko, m³odszemu, pozwalasz podejmowaæ ca³y trud i ani siê do wojen, ani do rad królestwa nie wtr±casz, [wobec tego] albo obejmij ca³± troskê i staranie o [sprawy] królestwa, je¶li chcesz byæ wy¿szym, albo te¿ mnie, prawemu synowi, choæ m³odszemu wiekiem, ponosz±cemu ca³y ciê¿ar [obrony] kraju i wszystkie trudy, przynajmniej nie szkod¼, je¶li ju¿ nie chcesz pomagaæ. Je¶liby¶ wiêc ow± troskê przyj±³ na siebie i w prawdziwym [dla mnie] pozosta³ braterstwie, to dok±dkolwiek mnie zawezwiesz na wspóln± naradê lub dla po¿ytku królestwa, znajdziesz we mnie wszêdzie ochoczego wspó³pracownika. Albo te¿, je¶li przypadkiem wola³by¶ ¿yæ spokojnie, [raczej] ni¿ braæ na siebie tak wielki trud, powierz mnie wszystko, a tak za ³ask± Bo¿± bêdziesz bezpieczny!"
Na to Zbigniew bynajmniej nie da³ przystojnej odpowiedzi, lecz pos³ów omal ¿e w kajdanach do wiêzienia nie wtr±ci³. Ju¿ bowiem zebra³ ca³e swe wojsko, by napa¶æ na brata, a równocze¶nie zjedna³ sobie Czechów i Pomorzan celem wypêdzenia go z Polski. A tymczasem Boles³aw, umocniwszy ów gród i nic o tym nie wiedz±c, przebywa³ w miejscowo¶ci zwanej Kamieñ i tam maj±c le¿e, jak zwykle z bezpo¶redniego pobli¿a nads³uchiwa³ wie¶ci i [odbiera³] poselstwa, a równocze¶nie tym prêdzej i niespodzianie zabiega³ drogê wrogom. Pos³owie wreszcie, zaledwie z pomoc± krewnych uwolnieni, powrócili do Boles³awa zwiastuj±c, co widzieli i s³yszeli. Na wie¶æ o tym Boles³aw d³ugo zmaga³ siê z w±tpliwo¶ci±, czy ma stawiæ opór, czy te¿ [go] poniechaæ, lecz zebrawszy ca³± odwagê czym prêdzej zgromadzi³ swe wojsko i wyprawi³ pos³ów do króla ruskiego i wêgierskiego [z pro¶b±] o pomoc. Lecz gdyby sam z siebie lub ze wzglêdu na nich pozosta³ bezczynny, to przez wyczekiwanie straci³by i samo królestwo, i nadziejê na nie.

[37]


A wiêc wojowniczy Boles³aw, otoczony przez trzy wojska, zastanawia³ siê nad tym, kogo ma najpierw wyczekiwaæ, czy kogo [pierwszego] zaatakowaæ - podobnie jak lwa lub dzika wytropionego przez psy my¶liwskie, ujadanie psów i tr±by ³owców pobudzaj± do w¶ciek³o¶ci. Natomiast oni wszyscy tak obawiali siê Boles³awa, ¿e gdy on sta³ w ¶rodku, nie ¶mieli zej¶æ siê razem w oznaczonym miejscu. Tymczasem za¶ przyniesiono przechwycone wraz z pos³añcami listy Zbigniewa, z których okaza³y siê liczne zdrady i knowania. Przeczytawszy je, zdumia³ siê ka¿dy rozumny cz³owiek, a ca³y lud biada³ nad niebezpieczeñstwem. Na koniec Boles³aw nader roztropnie i stosownie zawar³ tymczasowo pokój z Czechami, a zwo³awszy wojsko, postanowi³ wypêdziæ Zbigniewa. Zbigniew za¶ nie czeka³ na przybycie brata, by uczyniæ to samo lub stoczyæ walkê, ani nie próbowa³ go opó¼niaæ, licz±c na grody i miasta, lecz uciek³ jak jeleñ i przep³yn±³ rzekê Wis³ê.

[38]


Zbigniew pojedna³ siê z bratem
Boles³aw atoli spiesznie przyby³ pod Kalisz, a napotkawszy tam na opór gar¶ci wiernych Zbigniewowi w kilku dniach ten gród zaj±³, a równocze¶nie odebrawszy poselstwo ustanowi³ swego komesa w mie¶cie Gnie¼nie. St±d ruszy³ na Spycimirz i uwiêzi³ [tam] wiernego starca, którego dopiero na wiadomo¶æ o poddaniu siê jego stolicy niechêtnie wypu¶ci³. Zabra³ go jednak ze sob±, spiesz±c do przeniesionej stolicy w £êczycy i tam naprawi³ stary gród, [maj±cy byæ os³on±] przeciw Mazowszu. Wtedy dopiero nap³ynê³y posi³ki od Rusinów i Wêgrów, z którymi wyruszy³ w drogê i przeprawi³ siê przez Wis³ê. Wówczas Zbigniew zupe³nie upad³ na duchu i za po¶rednictwem ksiêcia ruskiego Jaros³awa oraz biskupa krakowskiego Baldwina sprowadzony zosta³ przed brata, by daæ [mu] zado¶æuczynienie i o¶wiadczyæ pos³uszeñstwo. Wtedy dopiero uzna³ siê za ni¿szego od brata, wtedy te¿ ponownie wobec wszystkich zaprzysi±g³, ¿e nigdy bratu nie bêdzie przeciwny, lecz we wszystkim bêdzie pos³uszny i zburzy gród Galla. Wtedy uzyska³ od brata [tyle], ¿e zatrzyma³ Mazowsze jako lennik, nie za¶ jako w³adca udzielny. Po pogodzeniu siê braci zatem wojsko Rusinów i Wêgrów wróci³o do domów, Boles³aw za¶ kr±¿y³ po Polsce, dok±dkolwiek mu siê podoba³o.

[39]


Wiaro³omstwo Zbigniewa w stosunku do brata
Znowu zim± zebrali siê Polacy, by wkroczyæ na Pomorze, bo ³atwiej zdobywaæ warownie, gdy bagna zamarzn±. Wtedy to przekona³ siê Boles³aw o wiaro³omstwie Zbigniewa, poniewa¿ jawnie okaza³ siê on krzywoprzysiêzc± we wszystkim, co zaprzysi±g³. Grodu, który Gallus zbudowa³, prawie wcale nie zburzy³, ani te¿, mimo wezwania, jednego nawet hufca nie wystawi³ na pomoc bratu. Ksi±¿ê pó³nocny, choæ zaniepokojony cokolwiek takim postêpowaniem, nie poniecha³ przecie¿ swego postanowienia, ufno¶æ pok³adaj±c w Bogu, a nie w bracie. I jak ogniem zion±cy smok, samym tylko tchnieniem pal±c wszystko doko³a, a to, co nie sp³onê³o, rozbijaj±c ruchem ogona, przebiega ziemiê, by czyniæ spustoszenia - tak Boles³aw uderzy³ na Pomorze, niszcz±c ¿elazem opornych, a ogniem warownie. Lecz pomiñmy to, co zdzia³a³ id±c przez kraj i wracaj±c, a przyst±pmy do przedstawienia oblê¿enia miasta Alba w g³êbi kraju. Boles³aw przybywszy pod [to] miasto, które uwa¿ane jest jakby za ¶rodkowy punkt [ca³ej] krainy, rozbi³ obóz i kaza³ przygotowaæ machiny, przy pomocy których ³atwiej i z mniejszym niebezpieczeñstwem mo¿na by je zdobyæ. Zbudowawszy je, tak gorliwie naciera³ orê¿em i maszynami, ¿e po kilku dniach zmusi³ mieszkañców do poddania miasta. Zaj±wszy je, umie¶ci³ tam swoich rycerzy, po czym dawszy znak, zwin±³ obóz i pospieszy³ na wybrze¿e morskie. A gdy ju¿ kierowa³ siê ku miastu Ko³obrzegowi i zamy¶la³ zdobyæ gród nad samym morzem, zanim jeszcze podst±pi pod miasto, oto mieszkañcy i za³oga miasta z pochylonymi [kornie] g³owami zaszli drogê Boles³awowi, ofiaruj±c [mu] samych siebie i [swoje] wierne s³u¿by. Ponadto przyby³ sam ksi±¿ê Pomorzan, uznaj±c siê poddanym Boles³awa i siedz±c na koniu przyobieca³ mu swoje s³u¿by rycerskie. Przez piêæ tygodni Boles³aw je¼dzi³ po Pomorzu, wyczekuj±c i szukaj±c walki i prawie ca³e owo pañstwo bez walki ujarzmi³. Takimi przeto tytu³ami chwa³y wielbiæ nale¿y Boles³awa i takimi zwyciêskich wojen tryumfami wieñczyæ!

[40]


Lecz z t± rado¶ci± z powodu tryumfalnego zwyciêstwa zesz³a siê równocze¶nie wiêksza rado¶æ z urodzenia mu siê syna z królewskiego rodu. Ch³opiê tedy niechaj ro¶nie w lata, niech postêpuje w zacno¶ci, niech umacnia siê w zacnych obyczajach, nam za¶ wystarczy, je¶li bêdziemy siê trzymaæ rozpoczêtego w±tku opowiadania o [jego] ojcu.

[41]


Boles³aw wiêc widz±c, ¿e brat wcale nie dochowywa³ wiary w niczym, co przyrzek³ i zaprzysi±g³, i poniewa¿ jako szkodliwy i wystêpny ca³emu krajowi zawadza³, wypêdzi³ go ca³kowicie z królestwa polskiego, a tych, którzy mu stawiali opór i bronili grodu na pograniczu kraju, pokona³ z pomoc± Rusinów i Wêgrów. Tak to przez z³ych doradców skoñczy³o siê w³adztwo Zbigniewa, a ca³e królestwo polskie zosta³o zjednoczone pod panowaniem Boles³awa. A choæ dokonanie czego¶ takiego zimow± por± by³oby wystarczaj±cym trudem dla wielu, Boles³aw przecie¿ niczego nie uwa¿a za zbyt ciê¿kie, w czym widzi mo¿no¶æ powiêkszenia po¿ytku lub s³awy królestwa.

ROZDZIA£Y 42-47


Gall opowiada o wyprawie Boles³awa przeciw Prusom, o "cudownym" ocaleniu sêdziwego arcybiskupa gnie¼nieñskiego Marcina podczas najazdu Pomorzan i zwróceniu ¶wiêtych relikwii, które wówczas zagrabili, o dalszych walkach Boles³awa z Pomorzanami i podejmowanych próbach ich podporz±dkowania i chrystianizacji, o wyprawie Boles³awa przeciw Czechom sprzymierzonym z Niemcami w celu udzielenia wsparcia Wêgrom najechanym przez króla niemieckiego Henryka V (wystêpuj±cego pod imieniem cesarza Henryka IV), wreszcie o naje¼dzie Pomorzan na ziemie polskie i kolejnej wyprawie Boles³awa przeciw nim.

[48]


Tymczasem, dawszy nieco wypocz±æ koniom i rycerstwu, Boles³aw znów by³ gotów do powrotu na Pomorze i sprawi³ oddzia³y do walki. Wkroczywszy zatem na ziemiê wrogów, nie zapêdza³ siê za ³upami i trzodami, lecz obleg³ gród Wieluñ, buduj±c machiny i ró¿nego rodzaju narzêdzia [oblê¿nicze]. Z drugiej strony grodzianie, nie licz±c na ocalenie ¿ycia i w samym tylko orê¿u pok³adaj±c ufno¶æ, podnosz± wa³y, zniszczone naprawiaj±, zaostrzone pale i kamienie wynosz± na wierzch, spiesz± zabarykadowaæ bramy. Gdy wiêc przygotowano machiny i wszyscy siê uzbroili, Polacy mê¿nie przypu¶cili zewsz±d atak na gród, a Pomorzanie niemniej [dzielnie] siê bronili. Polacy nacierali tak zawziêcie dla sprawiedliwo¶ci i zwyciêstwa, Pomorzanie za¶ stawiali opór z wrodzonej przewrotno¶ci i w obronie w³asnego ¿ycia. Polacy siêgali po s³awê, Pomorzanie bronili wolno¶ci. Na koniec przecie Pomorzanie znêkani ci±g³ymi trudami i czuwaniem, doszed³szy do przekonania, ¿e nie mog± oprzeæ siê takim si³om, spu¶cili nieco z pierwotnej pysznej wynios³o¶ci i poddali siebie oraz gród, otrzymawszy w zak³ad [bezpieczeñstwa] rêkawicê Boles³awa. Atoli Polacy, pomni na tyle trudów, tyle ¶mierci, tyle srogich zim, tyle zdrad i zasadzek, wszystkich pozabijali, nikogo nie szczêdz±c ani nie s³uchaj±c nawet samego Boles³awa, który tego zakazywa³. Tak to powoli wytêpi³ Boles³aw opornych i krn±brnych Pomorzan, jak [zreszt±] s³usznie powinni byæ têpieni przeniewiercy. Gród za¶ Boles³aw lepiej umocni³ w celu zatrzymania go w swych rêkach, a zaopatrzywszy go w niezbêdne ¶rodki, osadzi³ tam w³asnych rycerzy.

[49]


Sze¶ciuset Pomorzan poleg³o na Mazowszu
W nastêpne lato jednak Pomorzanie zebrali siê [znów] wtargnêli na Mazowsze po ³up. Lecz o ile chcieli uczyniæ sobie ³up z Mazowszan, to w³a¶nie sami zostali zmuszeni staæ siê ³upem Mazowszan. Rozbieg³szy siê mianowicie po Mazowszu, gromadz±c zdobycz i jeñców i pal±c budynki, ju¿ bezpieczni stali z ³upami i nie obawiali siê walki. Lecz oto komes imieniem Magnus, który wtedy rz±dzi³ Mazowszem, z Mazowszanami, niewielu wprawdzie co do liczby, lecz dzielno¶ci± starcz±cymi za wielu, wyst±pi³ do strasznej bitwy przeciw liczniejszym, wprost niezliczonym poganom, przy czym Bóg okaza³ sw± wszechmoc. Albowiem pogan mia³o tam polec wiêcej ni¿ sze¶ciuset, a ca³y ³up i jeñców odebrali im Mazowszanie, co do reszty za¶ te¿ nie ma w±tpliwo¶ci, ¿e zostali pojmani lub uciekli. A mianowicie Szymon, biskup owej krainy, pod±¿a³ z ¿a³osnym wo³aniem za swymi owieczkami, rozdzieranymi wilczymi zêbami, [osobi¶cie] wraz ze swymi duchownymi, przyodziany w szaty kap³añskie i czego nie przysta³o mu czyniæ ziemskim orê¿em, tego stara³ siê dokonaæ broni± duchow± i modlitwami. I jak w dawnych czasach synowie Izraela pokonali Amalechitów [wsparci] modlitwami Moj¿esza, tak teraz Mazowszanie osi±gnêli zwyciêstwo nad Pomorzanami wspomo¿eni mod³ami swego biskupa. A nastêpnego dnia dwie kobiety zbieraj±c poziomki po bezdro¿ach odnios³y nowe zwyciêstwo, znalaz³szy jednego rycerza pomorskiego, bo zabra³y mu broñ i z rêkami zwi±zanymi z ty³u przyprowadzi³y go przed oblicze komesa i biskupa.

[50]


Równie¿ rycerze Zbigniewa, ³upi±c wraz z Czechami w krainie ¶l±skiej i pal±c, w podobnie niefortunny sposób pobici zostali przez miejscow± ludno¶æ, przy czym niektórzy zostali pojmani, inni mieczem zabici. Opowiedziawszy za¶ te pomniejsze szczegó³y spocznijmy nieco, by przyst±piæ do trzeciej ksiêgi, z³o¿onej z wiêkszych spraw.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • strefamiszcza.htw.pl
  • Copyright (c) 2009 TrochÄ™ ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyÅ›lÄ… ... | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.