1007

Trochę ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyślą ...


ROZDZIA£ SIÓDMY




Prêdzej, ni¿elim siê spodziewa³ ani sobie ¿yczy³, odebra³a matka
moja wiadomo¶æ o mojej awanturze; i list; którym w dni kilka odebra³, chocia¿ me by³
wed³ug tonu wielkiego ¶wiata, da³ mi jednak do wyrozumienia, i¿ akcje moje nie mia³y
aprobacji. Boj±c siê z³ego w domu przyjêcia rozpisa³em listy do ró¿nych
przyjació³ i krewnych, aby ile mo¿no¶ci usprawiedliwiali przed matk± i winem
letko¶æ procederu mojego, pochodz±c± bardziej z niewiadomo¶ci ni¿ z z³ego
charakteru. Wiêcej mi dopomog³a mi³o¶æ wrodzona ni¿ cudze remonstracje, osobliwie
gdym sam list napisa³ przyznaj±c b³±d i zupe³n± odmianê ¿ycia obiecuj±c. Respons
by³ pomy¶lny. Mo¿e pretekst obaczenia jedynaka najwiêcej dopomóg³; pozna³em to
do¶wiadczeniem; gdy albowiem po pierwszym, niby zimnym przywitaniu wziê³a mnie matka na
stronê i tam przygotowan± perorê z przyzwoit± powag± zacz±æ chcia³a, sz³y s³owa
oporem; a gdym jej pad³ do nóg, p³acz j± wyda³. Jam, rozrzewniony, pomóg³ jej
p³akaæ i na tym siê skoñczy³o, i¿ rozeszli¶my wcale inaczej, ni¿e¶my siê oboje
spodziewali: ona z wiêkszym ni¿ przedtem jeszcze do mnie przywi±zaniem, ja z szczer±
chêci± poprawy, nauczony do¶wiadczeniem, i¿ nie masz takowej w dzieciach zdro¿no¶ci,
której by mi³o¶æ rodziców nie mog³a przezwyciê¿yæ.



Osiad³em wiêc na nowo w domu i czyli ¿arliwo¶æ ¶wie¿ego
nawrócenia, czyli pamiêæ wstydliwej dla mnie awantury, czy widok przyk³adnej matki
takiego by³ cudu przyczyn±, i¿ przez ca³y miesi±c wiod³em ¿ycie przyk³adne i
nieposzlakowane. Zabra³ Damon romanse; ¿eby za¶ by³y zabawne albo po¿yteczne ksiêgi
w jêzyku polskim, nawet ¿eby byæ mog³y, nie wierzy³em temu maj±c w ¶wie¿ej
pamiêci dyskursa jegomo¶ci pana Damona, i¿ w samym tylko francuskim jêzyku wszystkie
umiejêtno¶ci osiad³y. Wszed³zy raz do apteczki, gdziem wed³ug starodawnego zwyczaju
co dzieñ przed obiadem, a czasem i dwa razy chodzi³, gdym po wódce pierniczków
cukrowych szuka³, znalaz³em w k±cie histori± o Aleksandrze Wielkim. Zadziwiony, ¿e
siê mog³a w jêzyku polskim znale¼æ insza jaka ksiêga oprócz nabo¿nych, wzi±³em
j± i zaniós³ do stancji z mocnym przedsiêwziêciem, ¿e j± bêdê czyta³; jako¿
tego¿ samego dnia przeczyta³em pó³ karty.




Dziwi³y mnie nies³ychane awantury, gdy siê w morze spuszcza³ i na
wózku gryfami zaprzê¿onym buja³ po powietrzu; przecie¿ przyznaæ siê muszê, i¿
srogi gwa³t czyniæ obie musia³em, ¿eby zaczêtego dzie³a dokoñczyæ. Ju¿em by³
doszed³ rozdzia³u dwudziestego, a przeto znajdowa³em siê na po³owie heroicznej pracy
mojej, gdy wszed³szy do mnie pewien czêsto goszcz±cy w domu naszym zakonnik a wzi±wszy
mi z r±k ksi±¿kê, skoro kilka periodów przeczyta³, zgromi³ mnie straszliwie, i¿em
¶mia³ czytaæ ksi±¿kê pogañsk± i framasoñsk±. Przestraszony takimi s³owy,
odnios³em ksiêgê do apteczki, a matka, informowana o jej z³o¶ci, kaza³a j± spaliæ.



Miêdzy wielu, którzy siê do nas czêstokroæ zje¿d¿ali, s±siadami
i s±siadkami by³a jejmo¶æ pani podstolina, do¶æ bliska krewna matki mojej; ta
niegdy¶ bywa³a u dworu, a co wiêksza, raz w Warszawie na sejmie. Zwyczajnie, skoro
gdzie przyjecha³a, zaczyna³a dyskurs o wspania³o¶ciach miejsca tego, o ró¿nych,
które za jej czasów bywa³y, awatrturach, o grzeczno¶ci dam, o galantomii kawalerów, o
wybornych obojej p³ci sentymentach. Tymi dyskursy wziê³a zupe³nie górê nad ca³ym
s±siedztwem: w parafii nikt przed ni± w ³awce nie siedzia³; w procesji podczas odpustu
tu¿ sz³a za ksiêdzem; nasz pleban, kiedy rozdawa³ kolêdy, zaw¿dy j± najpierwej
czci³ i mianowa³, a chocia¿ te dystynkcje nieskoñczenie parafianów obchodziæ'
zwyk³y, taka by³a przemo¿no¶æ jej reputacji, i¿ nawet pani podczaszyna stara,
niegdy¶ pierwsza w ca³ej okolicy, cierpliwie znosi³a krzywdê swoj±. Ta tedy jejmo¶æ
pam podstolina, wszcz±wszy raz dyskurs o czytaniu ksi±g, powieda³a ca³ej kompanii,
jako za jej czasów w Warszawie i damy, i kawalerowie czytali Kaloandra wiernego. Gdym
siê jej spyta³, czyli ten kawaler tak jak mój Aleksander lata³ po powietrzu i bi³
siê z ca³ym ¶wiatem:




- Mylisz siê waszmo¶æ pan - rzecze - kiedy na takich sprawach
zasadzasz i ustanawiasz zacno¶æ kawalerów doskona³ych. Kaloander, lubo w wielu
potyczkach mê¿ny, nie tym siê zaszczyca³, ale sam jego przydomek dowodzi, i¿
nienaruszona raz ulubionej kochance przychylno¶æ, szczere i heroiczne, choæby z
najwiêkszym ¿ycia hazardem, dla niej us³ugi, naj¿ywszych sentymentów dozgonna
trwa³o¶æ -to emu nada³o imiê wiernego; imiê wspanialsze nad te wszystkie, którymi
siê zaszczycali rycerze i monarchowie ¶wiata. Sam waszmo¶æ pan zwa¿, i¿ byæ wiernym
w kochaniu, jest to byæ razem wielkim, wspania³ym, mê¿nym, sprawiedliwym.




Nie mia³em co odpowiedzieæ na takie zagadnienie, a przypomniawszy
sobie owego Cyrusa, którego mi mój pan guwernor eksplikowa³, prosi³em j± po obiedzie,
skoro siê go¶cie rozje¿d¿aæ poczêli, a¿eby mi chcia³a po¿yczyæ tej wybornej w
polskim jêzyku historii. Z pocz±tku trudniæ poczê³a, gdym na koniec ze ³zami o to
nalega³, da³a siê u¿yæ pro¶bom moim i tego¿ samego wieczora przyby³ po¿±dany do
domu mojego Kaloander.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • strefamiszcza.htw.pl
  • Copyright (c) 2009 TrochÄ™ ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyÅ›lÄ… ... | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.