359

Trochę ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyślą ...


Wstecz / Spis tre¶ci / Dalej
ROZDZIA£ XI - GENEZA I EWOLUCJA NASZEGO SYSTEMU S£ONECZNEGO
CHAOS

Na poprzednich stronicach nic nie by³o powiedziane o naszym systemie s³onecznym i o planetach, które go tworz±, poniewa¿ obecny uk³ad planet nie nast±pi³ wcze¶niej, a¿ osi±gniêty zosta³ cykl Ziemi. Cykl ten jest szczytem najró¿norodniejszych podzia³ów. Dotychczas mówili¶my tylko o jednym rodzaju Duchów dziewiczych a mianowicie o tych, które s± naj¶ci¶lej zwi±zane z nasz± ewolucj±. W rzeczywisto¶ci istnieje siedem "promieni" lub pr±dów ¿ycia, których ewolucja rozwija siê w ró¿ny sposób, pomimo i¿ nale¿± one do tej samej grupy Duchów dziewiczych, do których zalicza siê i nasza ludzko¶æ.


W poprzednich cyklach wszystkie te podklasy lub promienie znajdowa³y odpowiednie otoczenie dla swego rozwoju na tej samej planecie. W cyklu Ziemi warunki uleg³y jednak zmianie i poszczególne klasy musia³y zostaæ przeniesione na inne planety, aby tam mog³y odbieraæ stosowne wibracje i temperaturê potrzebn± dla ich dalszego rozwoju. Przemieszczono wiêc je w ró¿ne odleg³o¶ci od S³oñca, czyli od swego naturalnego ¼ród³a ¿ycia. To jest istotn± przyczyn± istnienia naszego systemu jak i innych systemów s³onecznych we wszech¶wiecie.


Zanim przyst±pimy do opisu ewolucji ludzi na Ziemi po jej od³±czeniu od centralnego S³oñca, konieczne jest dla utrzymania pewnej kolejno¶ci wyt³umaczenie procesu zró¿nicowania, który spowodowa³ wyrzucenie w przestrzeñ kosmiczn± planet naszego systemu s³onecznego.


Aktywna manifestacja w ¶wiecie fizycznym zale¿y od stanu wyodrêbnienia oraz ograniczenia ¿ycia przez formê. Podczas przerw miêdzy cyklami i obiegami kolistymi zanika ró¿nica pomiêdzy ¿yciem a form±. Dotyczy to nie tylko ludzko¶ci i ni¿szych królestw natury lecz tak¿e ¶wiatów i cia³ niebieskich bêd±cych podstaw± dla rozwijaj±cego siê ¿ycia. Wtedy bowiem pozostaj± tylko atomy zarodkowe i j±dra cia³ niebieskich a wszystko inne jest homogenn± mas±. Istnieje tylko duch wype³niaj±cy ca³± przestrzeñ, natomiast ¿ycie i formy, ich pozytywne i negatywne bieguny stanowi± jedno¶æ.


Taki stan mitologia grecka okre¶la mianem "chaos", a stara nordycka i germañska mitologia s³owem "ginnungagap", który ograniczony by³ na pó³nocnej stronie zimnym i zamglonym "niflheim" - krain± mgie³ i oparów - a po stronie po³udniowej ognistym "uspelheim". Gdyby ciep³o i zimno wtargnê³o w przestrzeñ, któr± obejmowa³ chaos lub ginnungagap - spowodowa³oby to krystalizacjê widzialnego wszech¶wiata.


Równie¿ Biblia wspomina o nieograniczonej przestrzeni poprzedzaj±cej dzia³alno¶æ ducha.


W naszym obecnym materialistycznym cyklu Ziemi zagubili¶my pojêcie o tym, co kryje siê za s³owem "przestrzeñ". Przyzwyczaili¶my siê mówiæ o "pustej" przestrzeni, zapominaj±c zupe³nie o wielkim i ¶wiêtym znaczeniu przestrzeni i chaosu. Dla Ró¿okrzy¿owców jak i dla wielu innych ezoterycznych szkó³ nie istnieje pojêcie pustej przestrzeni, bowiem dla nich przestrzeñ jest duchem w swej wyzwolonej formie, natomiast materia jest skrystalizowan± przestrzeni± lub duchem. Duch objawia siê w swej manifestacji dwojako: to co widzimy jako formy, jest jego negatywn±, skrystalizowan± i bezw³adn± manifestacj±, natomiast pozytywny biegun tego samego ducha objawia siê w postaci ¿ycia pobudzaj±cego te negatywne formy do aktywno¶ci. Lecz ¿ycie jak i formy wywodz± siê z ducha, z przestrzeni i z chaosu.


Pos³uguj±c siê przyk³adem z ¿ycia codziennego, przypatrzmy siê wylêganiu siê kurczêcia z jaja wype³nionego lepkim p³ynem. Gdy p³yn ten lub wilgoæ poddane zostanie ociepleniu, wtedy z tej miêkkiej p³ynnej substancji rodzi siê ¿ywe kurcz±tko z twardymi kostkami, miê¶niami, pierzem, itp.


Je¿eli z tej bezw³adnej, p³ynnej masy znajduj±cej siê w jaju powstaæ mo¿e bez dodania utwardzaj±cych substancji z zewn±trz ¿ywe kurcz±tko, wówczas nie wyda siê tak¿e absurdem, ¿e Uniwersum jest skrystalizowanym duchem lub przestrzeni±. Prawdopodobnie przyk³ad ten mo¿e wydaæ siê niektórym ludziom niem±dry, lecz dzie³o to nie po to zosta³o napisane aby przekonaæ ¶wiat, ¿e rzeczy tak siê maj±, lecz w celu dopomo¿enia ludziom, którzy s± wewnêtrznie na to otwarci oraz aby rzuciæ nieco wiêcej ¶wiat³a na wielkie misterium ¶wiata, które dozwolone by³o autorowi ogl±daæ. Najwa¿niejsz± rzecz± jest wykazanie, ¿e duch zawsze jest aktywny lecz w inny sposób w czasie swej manifestacji, a w inny sposób w czasie chaosu.


Wspó³czesna nauka wyszydzi³aby my¶l, ¿e ju¿ w czasie procesu tworzenia siê jakiego¶ cia³a niebieskiego istnieæ tam mog³o ¿ycie, poniewa¿ nauka nie rozdziela pojêcia ¿ycia od pojêcia formy i za formê uznaje jedynie to co mo¿e poj±æ przez piêæ zmys³ów.


Ezoteryk natomiast jest zdania - pomimo i¿ akceptuje podan± ni¿ej definicjê o ¿yciu i o formie - ¿e ¿ycie istnieæ mo¿e niezale¿nie od konkretnej formy i mo¿e przyjmowaæ postaæ niedostêpn± dla pojêæ naszych ograniczonych zmys³ów oraz mo¿e ono nie podlegaæ ¿adnym prawom naszej konkretnej materii.


Wprawdzie teoria o pra-mg³awicy przyjmuje, ¿e wszystkie ¶wiaty znajduj± siê w przestrzeni i wszystkie istniej±ce na nich formy powsta³y z pra-mg³awicy, lecz nauka nie uznaje faktu g³oszonego przez wiedzê ezoteryczn±, ¿e ognista pra-mg³awica by³a duchem, oraz ¿e ca³a atmosfera wokó³ nas i w przestrzeni pomiêdzy ¶wiatami wype³niona jest duchem. Istnieje tak¿e sta³a wymiana rozp³ywania siê form w przestrzeni oraz krystalizowania siê przestrzeni w formy.


Chaos nie jest stanem, który istnia³ w przesz³o¶ci, a obecnie ca³kowicie znikn±³. Gdyby zu¿yte cia³a nie wraca³y stale do chaosu, a chaos nie rodzi³by stale nowych cia³, wówczas nie istnia³by tak¿e postêp i zawieszona zosta³aby dalsza praca oraz mo¿liwo¶ci ewolucji.


Udowodnione jest, ¿e im czê¶ciej umieramy tym lepiej ¿yjemy. Goethe, wielki poeta i wtajemniczony tak mówi³: "Dopóki nie ma w tobie umierania i stawania siê, jeste¶ tylko smutnym przechodniem na tej mrocznej Ziemi".


¦wiêty Pawe³ twierdzi³ podobnie: "Umieram codziennie".


Trzeba pamiêtaæ, ¿e nawet w okresie czynnej manifestacji chaos jest podstaw± wszelkiego postêpu, poniewa¿ nasze ¿ycie w chaosie zale¿y od tego czego dokonali¶my w czasie manifestacji oraz ma tak¿e zwi±zek z tym, czego mo¿emy dokonaæ w czasie czynnej manifestacji - bowiem zdolno¶æ do postêpu jest nastêpstwem naszej egzystencji w chaosie. Czas prze¿yty pomiêdzy cyklami a obiegami kolistymi, jest o wiele wa¿niejszy dla wzrostu duszy od konkretnej egzystencji na Ziemi, jakkolwiek ta jest podstaw± chaosu i dlatego jest nieodzowna. Znaczenie chaosu polega na tym, ¿e w tym czasie rozwijaj±ce siê istoty ze wszystkich klas s± tak ¶ci¶le ze sob± zespolone, ¿e w istocie stanowi± jedno¶æ. Ci, którzy w czasie manifestacji znajdowali siê na ni¿szym poziomie swego rodzaju, teraz natomiast s± naj¶ci¶lej z³±czeni z istotami wy¿ej od nich rozwiniêtymi i tym samym doznaj± wy¿szych wibracji od swych w³asnych, co przyczynia siê do tego, ¿e s± w stanie prze¿ywaæ swe w³asne do¶wiadczenia ¿yciowe w taki sposób, który by³by niemo¿liwy w formie, z któr± dot±d byli zwi±zani.


Nale¿y doceniæ dobrodziejstwo czasu dla ducha ludzkiego pomiêdzy ¶mierci± a nowymi narodzinami. Jednak i tu istniej± jeszcze formy, choæ znacznie subtelniejsze od cia³a fizycznego. W Kosmicznej Nocy oraz w przestrzeniach pomiêdzy cyklami i obiegami kolistymi, kiedy panuje ca³kowita wolno¶æ i wyzwolenie od jakiejkolwiek formy, skuteczniej mog± byæ przyswajane dobroczynne rezultaty z przesz³ych do¶wiadczeñ.


Istnieje s³owo, które trafnie okre¶la stan istniej±cy pomiêdzy czynnymi manifestacjami, tj. okresami przejawienia. S³owem tym jest "GAZ".


Jest to bardzo stare s³owo. Mo¿na przyj±æ, ¿e zawsze u¿ywane by³o jako synonim dla okre¶lenia materii l¿ejszej od p³ynów. Niestety czêsto tak nie jest, poniewa¿ nadu¿ywane jest w sensie materialnym i dlatego straci³o swe pierwotne znaczenie. S³owo to zosta³o zastosowane po raz pierwszy w 1663 roku, w dziele Comeniusa Ró¿okrzy¿owca pt. "Physica".


Comenius nie nazywa³ siebie Ró¿okrzy¿owcem, gdy¿ ¿aden prawdziwy Brat oficjalnie tak siebie nie nazywa. Jedynie Ró¿okrzy¿owiec zna drugiego Ró¿okrzy¿owca, a najbardziej nawet zaufany przyjaciel lub cz³onek rodziny nic nie wie o powi±zaniu takiego cz³owieka z Zakonem Ró¿okrzy¿owców. Jedynie wtajemniczeni znaj± pisarzy przesz³o¶ci, którzy byli Ró¿okrzy¿owcami, gdy¿ znajduj± w ich dzie³ach niezrozumia³e dla innych wra¿enia, s³owa i znaki, które wskazuj± na g³êbokie poznanie, niedostêpne dla niewtajemniczonych. Wspólnota Ró¿okrzy¿owa sk³ada siê z uczniów studiuj±cych nauki Zakonu Ró¿okrzy¿owców. W obecnych czasach nauki te s± oficjalnie g³oszone, gdy¿ poziom inteligencji ogó³u rozwin±³ siê do tego stopnia, ¿e nauki te mog± byæ nale¿ycie zrozumiane. Niniejsze dzie³o jest jednym z kilku pierwszych fragmentów wiedzy Ró¿okrzy¿owców, które oficjalnie zosta³o wydane. Wszystko co przed paroma latami wydrukowane zosta³o i podane jako nauki Ró¿okrzy¿owców, jest dzie³em szarlatanów i zdrajców.


Tacy Ró¿okrzy¿owcy jak Paracelsus, Comenius, Bacon, Hellmond i inni, podawali w swych dzie³ach jedynie wzmianki, które mia³y pobudziæ innych do my¶lenia. Spór wokó³ osoby Shakespeare'a dotycz±cy autorstwa jego dzie³ by³by zbêdny gdyby wiedziano, ¿e podobieñstwo pomiêdzy nim a Baconem polega³o na tym, ¿e wszyscy inspirowani byli przez tego samego wtajemniczonego. Comenius, Ró¿okrzy¿owiec, tak pisa³ w swym dziele pt. "Physica": "Ad huc spiritum incognitum gas voco", to znaczy: "tego oto dotychczas nieznanego ducha nazywam gazem". Dalej mówi on w tym samym dziele: "Opar, który nazywam gazem, nie jest zbyt oddalony od wcze¶niejszego pojêcia chaosu u Staro¿ytnych".


O chaosie musimy my¶leæ jako o duchu bo¿ym przenikaj±cym ka¿d± cz±stkê nieskoñczono¶ci. Dopiero wtedy uka¿e siê nam we w³a¶ciwym ¶wietle ezoteryczna zasada, która g³osi: "Chaos jest gleb±, z której ‘z niczego’, ‘co¶’ mo¿e powstaæ, bowiem przestrzeñ nie jest nico¶ci±. Chaos zawiera w sobie wszystko w zarodku, tj. wszystko, co objawi³o siê w czasie manifestacji". A jednak nie wszystko, poniewa¿ za¶lubiny kosmosu z chaosem rodz± zawsze co¶ nowego, co¶ czego przedtem nie by³o i co by³o niewidzialne lub utajone.


To "co¶" to genialno¶æ i przyczyna "epigenesis", która przejawia siê we wszystkich królestwach natury. Jest ona wyrazem rozwijaj±cego siê ducha w cz³owieku, w zwierzêciu i w ro¶linie. Chaos to ¶wiêta nazwa, która oznacza to wszystko co ofiarowuje nam natura. U ezoteryka s³owo "epigenesis" wywo³uje uczucie g³êbokiej czci i szacunku, bowiem widzi on objawiony ¶wiat jako manifestacjê wszystkich ukrytych mo¿liwo¶ci istniej±cych w chaosie.



NARODZINY PLANET

Aby cz³owiek móg³ siê przejawiæ w ¶wiecie fizycznym, konieczne by³o rozwiniêcie odpowiedniego cia³a fizycznego. W ¶wiecie takim jak nasz, cz³owiek powinien posiadaæ cia³o wraz z koñczynami, z wewnêtrznymi organami i miê¶niami, dziêki którym mo¿e siê poruszaæ. Potrzebny jest takie mózg kieruj±cy i koordynuj±cy ka¿dym ruchem cia³a. Gdyby na Ziemi istnia³y inne warunki, niew±tpliwie cia³o to by³oby odpowiednio do tego przystosowane.


Ka¿de stworzenie, obojêtnie czy stoi na wy¿szym lub ni¿szym szczeblu drabiny ¿ycia, musi posiadaæ cia³o dostosowane do ¶wiata, w którym ¿yje, lub w którym chce siê przejawiæ. Nawet Siedem Duchów przed Tronem Boga musi posiadaæ odpowiednie dla siebie no¶niki, inne dla ka¿dego z nich. Zbiorowo s± one Bogiem, tworz±c Bosk± Trójcê ¦wiêt±, a Bóg przejawia siê przez ka¿dego z nich w inny sposób.


Nie istnieje sprzeczno¶æ w tym, ¿e Bogu przypisuje siê pewne liczby, tak samo jak nie naruszamy "jedno¶ci" ¶wiat³a, rozró¿niaj±c w nim trzy zasadnicze barwy, na które siê ono rozpada. Bia³e ¶wiat³o S³oñca zawiera w widmie siedem barw. Ezoteryk widzi ich nawet dwana¶cie, poniewa¿ pomiêdzy czerwieni± a fioletem, (okr±¿aj±c ko³o w jednym kierunku), poza oran¿em, ¿ó³ci±, zieleni± itd., znajduje siê jeszcze piêæ dalszych barw. Cztery z nich nie dadz± siê w ogóle opisaæ, natomiast pi±ta podobna jest do ¶wie¿o rozkwitniêtego kwiatu brzoskwini. Barwa ta jest charakterystyczna dla cia³a ¿yciowego. Wyszkoleni jasnowidze okre¶laj± tê barwê jako szaro-niebiesk± lub szaro-czerwon±, próbuj±c opisaæ co¶ co nie posiada odpowiednika w ¶wiecie fizycznym i dlatego zmuszeni s± u¿ywaæ wra¿eñ najbli¿szych naszym pojêciom.


Byæ mo¿e barwa lepiej od wszystkiego innego pozwala poj±æ jedno¶æ Boga z Siedmioma Duchami przed Jego Tronem. Zwróæmy wiêc uwagê na jedenasty diagram.




DIAGRAM 11 - 1, 3, 7 i 10 Aspekty Boga i cz³owieka



Widzimy tu bia³y b³yszcz±cy trójk±t na czarnym tle. Biel jest syntez± wszystkich barw, podobnie jak Bóg zawiera w sobie wszystko w znajduje siê w danym systemie s³onecznym.


W bia³ym trójk±cie znajduj± siê niebieskie, czerwone i ¿ó³te ko³a, a inne barwy s± po³±czeniami tych trzech zasadniczych barw. Trzy ko³a odpowiadaj± trzem aspektom Boga, które znajduj± siê w Nim bez pocz±tku i bez koñca, i które czynne s± podczas obiektywnej manifestacji.


Gdy te trzy barwy zmieszaj± siê ze sob±, wtedy tworz± dalsze cztery. Trzy z nich wywo³ane zosta³y przez wymieszanie siê dwóch zasadniczych barw, a barwa czwarta, indygo, zawiera w sobie skalê barw, tj. wszystkie siedem barw spektrum. Siedem barw symbolizuje siedem Duchów przed Tronem Boga. Podobnie jak barwy te ró¿ni± siê pomiêdzy sob±, tak samo ró¿ni siê pomiêdzy sob± siedem Duchów przed Tronem Boga, czyli w naszym systemie s³onecznym.


Siedem planet kr±¿±cych wokó³ S³oñca stanowi± fizyczne cia³a Siedmiu Duchów Planetarnych, którymi s±: Uran z jednym ksiê¿ycem, Saturn z o¶mioma ksiê¿ycami, Jowisz z czterema ksiê¿ycami, Mars z dwoma ksiê¿ycami, Ziemia z jednym ksiê¿ycem oraz Wenus i Merkury.


Nale¿y stwierdziæ, ¿e cia³a te dostosowane s± do celu jakiemu maj± s³u¿yæ. Cia³a Siedmiu Duchów Planetarnych s± wiêc kuliste, poniewa¿ kszta³t taki jest najlepiej przystosowany do pokonywania olbrzymich prêdko¶ci, z jakimi przemierzaj± one przestrzeñ kosmiczn±. Ziemia porusza siê mniej wiêcej z szybko¶ci± 100300 km/godz, (ca 66000 mil morskich) wzd³u¿ swej orbity.


Cia³o ludzkie posiada³o w przesz³o¶ci inny kszta³t od tego jaki ma obecnie, i inny od tego, jaki bêdzie posiada³o w przysz³o¶ci. Podczas inwolucji by³o ono prawie kuliste, podobnie jak ma to miejsce obecnie w pewnym okre¶lonym stadium rozwoju p³odu w macicy, który jest powtórzeniem poprzednich faz ewolucyjnych cz³owieka. W czasie inwolucji cz³owiek rozwija³ siê w kszta³cie kulistym, gdy¿ jego energie by³y skierowane do wewn±trz i przeznaczone na rozbudowê w³asnych cia³.


W miêdzyczasie cia³o fizyczne i cia³o ¿yciowe uleg³y wyprostowaniu, natomiast wy¿sze cia³a zachowa³y nadal kszta³t owalny, a mózg, który panuje nad ca³ym cia³em, znajduje siê na jednym z jego koñców. Po³o¿enie takie jest niedogodne, gdy¿ impulsy wychodz±ce z mózgu potrzebuj± zbyt du¿o czasu na dotarcie do drugiego koñca cia³a, tak samo jak wra¿enia docieraj±ce do dolnych koñczyn lub odwrotnie. Nauka dowiod³a, ¿e przy oparzeniu impuls docieraj±cy od mózgu do zagro¿onego miejsca i z powrotem jest zbyt powolny i dlatego powstaj± na skórze pêcherze.


Takie niedoci±gniêcia by³yby znacznie mniejsze, gdyby mózg znajdowa³ siê w ¶rodku cia³a, gdy¿ wtedy odczucia i reakcje by³yby szybciej przyjête przez mózg i dalej przekazywane. W kulistych planetach duch planetarny kieruje ruchem swego cia³a od wewnêtrznego, ¶rodkowego punktu. W przysz³o¶ci tak¿e cz³owiek wygnie siê na zewn±trz, jak to jest pokazane na dwunastym diagramie. Posiadaj±c kszta³t kulisty cz³owiek bêdzie wysy³aæ swe energie na zewn±trz, gdy¿ taki kszta³t pozwala na ³atwiejsze i sprawniejsze poruszanie siê we wszystkich kierunkach, jak równie¿ synchronizowanie wszystkich ruchów.




DIAGRAM 12 - Ludzka forma cia³a



¦wiatopogl±d Ró¿okrzy¿owców naucza, ¿e równie¿ dla planet przewidziany jest dalszy ewolucyjny rozwój.


Gdy Istoty znajduj±ce siê na jakiej¶ planecie dostatecznie siê rozwin±, wtedy planeta ta stanie siê S³oñcem, czyli sta³ym punktem w systemie s³onecznym, a gdy istoty tam siê znajduj±ce osi±gn± jeszcze wy¿szy stopieñ swego blasku, i planeta dziêki temu uzyska stan najwy¿szego blasku, wówczas rozp³ynie siê ona w pewnym znaku Zodiaku i stanie siê cia³em macierzystym dla narodzin nowego systemu s³onecznego.


W taki sposób ogromne zastêpy Istot boskich, które do tej pory ograniczone by³y jedynie do S³oñca, uzyskaj± swobodê dzia³ania wobec znacznej ilo¶ci cia³ niebieskich i bêd± mog³y wp³ywaæ na system, który narodzi siê w zasiêgu pola ich wp³ywów. Planety, czyli ¶wiaty zamieszka³e przez istoty ludzkie w obrêbie Zodiaku, opanowane s± w ró¿ny sposób przez si³y tych planet, w zale¿no¶ci od osi±gniêtego stopnia ewolucji.


Nasze S³oñce nie mog³o staæ siê nim wcze¶niej, zanim nie wydali³o z siebie wszystkich istot na tyle rozwiniêtych, ¿e nie mog³y wytrzymaæ ogromnych ¶wietlistych wibracji S³oñca, gdy¿ pozostaj±c tam, zosta³yby zniszczone przez ogieñ.


Widzialne S³oñce jest z ca³± pewno¶ci± polem rozwoju dla istot stoj±cych znacznie wy¿ej od cz³owieka. Lecz nie jest ono w ¿adnym wypadku twórc± planet, jak przyjmuje to wspó³czesna wiedza materialistyczna. Przeciwnie, S³oñce jest tak¿e emanacj± Centralnego S³oñca, niewidzialnego ¬ród³a wszystkiego co znajduje siê w obrêbie naszego systemu s³onecznego. Widzialne S³oñce jest tylko lustrem, w którym odbijaj± siê energetyczne p³omienie duchowego S³oñca, gdy¿ prawdziwe S³oñce jest tak samo niewidzialne, jak niewidzialny jest prawdziwy cz³owiek.


Uran by³ pierwsz± planet±, która zosta³a oderwana od pra-mg³awicy. Wówczas nie istnia³o jeszcze ¶wiat³o, lecz jedynie blady ¶wit Zodiaku. ¯ycie, które odesz³o wraz z Uranem by³o bardzo prymitywne i opó¼nione w rozwoju, i dlatego rozwija siê bardzo powoli.


Nastêpnie wydalony zosta³ Saturn. Jest on polem dzia³ania dla ¿ycia odpowiadaj±cego rozwojowi w cyklu Saturna. Planeta ta zosta³a wydalona przed zap³onem pra-mg³awicy i dlatego sama nie by³a ¼ród³em ¶wiat³a, lecz je jedynie odbija³a.


Nied³ugo potem pra-mg³awica siê rozpromieni³a, oddzielony zosta³ od S³oñca Jowisz, którego temperatura nie jest a¿ tak wysoka jak na S³oñcu, Wenus i Merkurym, lecz ze wzglêdu na sw± ogromn± masê jest on w stanie ciep³o swe zachowaæ i dlatego sta³ siê odpowiednim miejscem pobytu dla Istot o bardzo wysokim stopniu rozwoju. Podobne stadium rozwojowe Ziemia osi±gnie dopiero w cyklu Jowisza.


Mars to misterium. O nim mog± byæ podane jedynie ograniczone wiadomo¶ci. Mo¿na powiedzieæ, ¿e ¿ycie na Marsie pozostaje daleko w tyle, a "kana³y" nie s± ¿adnymi wydr±¿eniami na jego powierzchni lecz s± to strumienie podobne do tych, jakie w epoce atlantyckiej op³ywa³y nasz± planetê. Resztki tych strumieni zaobserwowaæ mo¿na do dnia dzisiejszego w postaci zorzy polarnej na pó³nocnej i po³udniowej stronie globu ziemskiego. W taki sposób mog± byæ wyt³umaczone zaobserwowane przez astronomów zmiany kierunku "kana³ów" na Marsie. Gdyby to by³y rzeczywiste kana³y, trudna by³aby zmiana ich kierunku, a mog± to uczyniæ jedynie strumienie wywodz±ce siê z biegunów na Marsie.


Nastêpnie oddzielona zosta³a od S³oñca - Ziemia, wraz ze swym starym ksiê¿ycem, a potem znów Merkury i Wenus.


Je¿eli jaka¶ planeta posiada ksiê¿yc wskazuje to na to, ¿e znajdowa³y siê na niej istoty, których rozwój pozostawa³, daleko w tyle, aby mog³y braæ udzia³ w g³ównej fali ¿ycia; zosta³y wydalone, aby nie stawa³y na drodze postêpu pionierów. Odnosi siê to tak¿e do istot zamieszkuj±cych nasz ksiê¿yc. Na Jowiszu istnieje szansa dla istot znajduj±cych siê na trzech ksiê¿ycach - z ogólnej liczby czterech - ¿e bêd± ewentualnie w stanie podj±æ ¿ycie na macierzystej planecie. Istnieje natomiast pewnik, ¿e przynajmniej jeden z reszty ksiê¿yców jest ósmym cia³em niebieskim, podobnie jak nasz ksiê¿yc.


Neptun i jego satelici nie nale¿± w³a¶ciwie do naszego systemu s³onecznego. Inne planety, lub raczej ich duchy, wywieraj± wp³yw na ca³± ludzko¶æ, natomiast wp³yw Neptuna ogranicza siê szczególnie do pewnej klasy ludzi, a mianowicie do astrologów. Autor parê razy wyra¼nie odczu³ jego silny wp³yw na sobie.


Gdy opó¼nieni w rozwoju na danym ksiê¿ycu polepsz± swój stan i powróc± na macierzyst± planetê lub je¿eli postêpuj±cy regres spowoduje ca³kowity zanik ich cia³, wtedy powoli zanika tak¿e opuszczony przez nich ksiê¿yc. Duchowy impuls, który przez eony popycha³ ksiê¿yc naprzód po wyznaczonym torze mo¿e trwaæ nadal, pomimo i¿ ksiê¿yc ten jest wyludniony i z fizycznego punktu widzenia mo¿e byæ nadal satelit± okr±¿aj±cym sw± macierzyst± planetê. Z czasem jednak maleje si³a przyci±gania takiej planety i tor ksiê¿yca powiêksza siê a¿ do krañców systemu s³onecznego, wiêc ksiê¿yc taki zostaje wyrzucony w przestrzeñ miêdzygwiezdn± i znika w chaosie. Wydalanie martwego i spopiela³ego ¶wiata podobne jest do wydalania przez organizm twardego cia³a z miê¶ni do warstw podskórnych. Przyk³adem tego s± asteroidy, jako pozosta³o¶æ po ksiê¿ycach pierwotnie okr±¿aj±cych planetê Wenus i Merkurego. Wygnane tam by³y istoty nazwane w nomenklaturze ezoterycznej "Panami z Wenus" i "Panami z Merkurego". Swój zagubiony stan odzyskali oni ponownie w du¿ej mierze przez zas³ugi jakie wy¶wiadczyli ludzko¶ci ziemskiej. Pó¼niej us³yszymy o nich nieco wiêcej. Obecnie znajduj± siê ponownie na swej macierzystej planecie, a zamieszka³e przez nich niegdy¶ ksiê¿yce rozp³ynê³y siê czê¶ciowo i kr±¿± daleko od ziemskiej orbity. W naszym systemie s³onecznym istniej± tak¿e "pozorne" ksiê¿yce lecz ¦wiatopogl±d Ró¿okrzy¿owców nie zajmuje siê nimi, poniewa¿ s± one poza zasiêgiem naszej ewolucji.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • strefamiszcza.htw.pl
  • Copyright (c) 2009 TrochÄ™ ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyÅ›lÄ… ... | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.