250

Trochę ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyślą ...


/ Spis
Tre¶ci /

ROZDZIA£ CZTERNASTY

Istnia³y pewne tematy, do których G. niezmiennie powraca³ w rozmowach z nami po zakoñczeniu publicznych wyk³adów, na które mogli przychodziæ ludzie z zewn±trz.

Pierwszym z nich by³o “pamiêtanie siebie" i zwi±zana z tym konieczno¶æ nieustannej pracy nad sob±; drugim by³a kwestia niedoskona³o¶ci naszego jêzyka i trudno¶ci z przekazywaniem “obiektywnych prawd" przy pomocy s³ów.

Jak ju¿ wcze¶niej wspomina³em, G. u¿ywa³ wyra¿eñ “obiektywne” i “subiektywne" w specjalnym znaczeniu, zwi±zanym z podzia³em “subiektywne" i “obiektywne" stany ¶wiadomo¶ci. Ca³± nasz± zwyk³± wiedzê, która oparta jest na zwyk³ych metodach obserwacji i weryfikacji obserwacji, wszystkie naukowe teorie wyprowadzone z obserwacji faktów dostêpnych w subiektywnych stanach ¶wiadomo¶ci, nazwa³ subiektywnymi. Z kolei, wiedza oparta na pradawnych metodach i zasadach obserwacji, wiedza o rzeczach samych w sobie, wiedza towarzysz±ca “obiektywnemu stanowi ¶wiadomo¶ci", wiedza o Wszystkim, by³a dla niego wiedz± obiektywn±

To, co nast±pi³o potem, spróbujê przekazaæ tak, jak to pamiêtam, czê¶ciowo korzystaj±c z notatek zrobionych przez niektórych z moskiewskich uczniów G., a czê¶ciowo z moich w³asnych notatek z rozmów w Petersburgu.

- Jedn± z centralnych idei obiektywnej wiedzy - powiedzia³ G. - jest idea jedno¶ci wszystkiego, jedno¶ci w ró¿norodno¶ci. Od pradawnych czasów ludzie, którzy rozumieli tre¶æ i znaczenie tej idei i którzy widzieli w niej podstawê obiektywnej wiedzy, usi³owali znale¼æ sposób przekazania tej idei w postaci zrozumia³ej dla innych. Przekaz idei obiektywnej wiedzy by³ zawsze czê¶ci± zadania przypadaj±cego tym, którzy tê wiedzê posiadali. W takich wypadkach idea jedno¶ci wszystkiego, stanowi±ca fundamentaln± i centraln± ideê tej wiedzy, musia³a byæ przekazana jako pierwsza, i to przekazana ca³o¶ciowo i z nale¿yt± dok³adno¶ci±. Dlatego te¿ ideê tê nale¿a³o przedstawiaæ w takich formach, które zapewnia³y w³a¶ciwe jej postrzeganie przez innych, a tak¿e zapobiega³y mo¿liwym wypaczeniom i zafa³szowaniom przy jej przekazie. W tym celu od ludzi, którym ta idea by³a przekazywana, wymagano poddania siê w³a¶ciwemu przygotowaniu; sama idea za¶ by³a przedstawiana albo w postaci logicznej - na przyk³ad w systemach filozoficznych usi³uj±cych stworzyæ definicjê “podstawowej zasady" czy te¿ arch (arche), z której wywodzi siê wszystko inne - albo w postaci nauczañ religijnych próbuj±cych stworzyæ element wiary i wywo³aæ falê emocji, która wznosi ludzi na poziom “obiektywnej ¶wiadomo¶ci". Zarówno jedne, jak i drugie wysi³ki - czasami mniej, czasami bardziej skuteczne - przewijaj± siê przez ca³± historiê ludzko¶ci od najpradawniejszych czasów a¿ do dnia dzisiejszego, i przyjmuj±c formê religijnych oraz filozoficznych doktryn stanê³y one jak pomniki na tych drogach, gdzie próbowano jednaæ my¶l rodzaju ludzkiego z my¶l± ezoteryczn±.

Jednak¿e wiedza obiektywna, w³±czaj±c w to ideê jedno¶ci, przynale¿y do ¶wiadomo¶ci obiektywnej. Wyra¿aj±ce tê wiedzê formy, postrzegane przez ¶wiadomo¶æ subiektywn±, s± nieuchronnie wypaczane i, zamiast do prawdy, prowadz± one do coraz czêstszych z³udzeñ. Maj±c ¶wiadomo¶æ obiektywn± mo¿na widzieæ i odczuwaæ jedno¶æ wszystkiego. Natomiast dla ¶wiadomo¶ci subiektywnej ¶wiat jest roz³o¿ony na miliony oddzielnych i nie powi±zanych ze sob± zjawisk. Naukowe i filozoficzne próby powi±zania tych zjawisk w jakiego¶ rodzaju system, do niczego nie prowadz±, poniewa¿. cz³owiek nie mo¿e zrekonstruowaæ idei ca³o¶ci wychodz±c od poszczególnych faktów, a tak¿e nie mo¿e domy¶liæ siê zasad podzia³u ca³o¶ci bez znajomo¶ci praw, na których ten podzia³ siê opiera.

Niemniej jednak idea jedno¶ci wszystkiego istnieje tak¿e w my¶li intelektualnej, ale jej dok³adnego stosunku do ró¿norodno¶ci nigdy nie siê jasno wyraziæ za pomoc± s³ów lub logicznych form. Zawsze istniej± tu nieprzezwyciê¿alne trudno¶ci jêzykowe. Jêzyk, który zosta³ ukszta³towany poprzez wyra¿anie wra¿eñ wielorako¶ci i ró¿norodno¶ci w subiektywnych stanach ¶wiadomo¶ci, nie mo¿e nigdy z wystarczaj±c± jasno¶ci± przekazaæ idei jedno¶ci, która jest czytelna i oczywista jedynie w obiektywnym stanie ¶wiadomo¶ci.

Zdaj±c sobie sprawê z niedoskona³o¶ci i s³abo¶ci potocznego jêzyka ludzie, którzy posiedli obiektywn± wiedzê, próbowali wyraziæ ideê jedno¶ci za pomoc± “mitów”, “symboli", a tak¿e w szczególnych “formu³ach s³ownych", które - przekazywane bez zmian - przenosi³y ideê szko³y do szko³y, a czêsto z jednej do drugiej epoki.

Wcze¶niej zosta³o ju¿ powiedziane, ¿e w wy¿szych stanach ¶wiadomo¶ci dzia³aj± w cz³owieku wy¿sze centra psychiczne: “wy¿sze emocjonalne" i “wy¿sze intelektualne". Celem “mitów" i “symboli" jest dotarcie do wy¿szych centrów cz³owieka i przekazanie mu idei niedostêpnych dla intelektu, i to przekazanie ich w takich formach, które wykluczy³yby mo¿liwo¶æ fa³szywych interpretacji. “Mity" przeznaczone s± dla wy¿szego centrum emocjonalnego, “symbole" za¶ dla wy¿szego centrum my¶lowego. I z tego wzglêdu wszystkie próby zrozumienia lub wyja¶nienia “mitów" i “symboli" za pomoc± umys³u, czy te¿ za pomoc± streszczaj±cych ich tre¶æ formu³ i wyra¿eñ, s± z góry skazane na niepowodzenie. Wszystko mo¿na zawsze zrozumieæ, ale wy³±cznie za pomoc± odpowiedniego centrum. Jednak¿e przygotowanie, bez którego nie jest siê stanie przyj±æ idei nale¿±cych do wiedzy obiektywnej, musi odbyæ siê umy¶le, bo tylko odpowiednio przygotowany umys³ mo¿e przekazaæ idee do wy¿szych centrów, nie wprowadzaj±c elementów dla nich obcych.

Po¶ród symboli u¿ywanych do przekazywania idei nale¿±cych do obiektywnej wiedzy znajdowa³y siê wykresy fundamentalnych praw wszech¶wiata, które nie tylko przekazywa³y sam± wiedzê, lecz tak¿e wskazywa³y drogê do niej. Poznawanie symboli, ich budowy i znaczenia stanowi³o bardzo wa¿n± czê¶æ przygotowania do otrzymania obiektywnej wiedzy i by³o samo w sobie sprawdzianem, poniewa¿ dos³owne albo pozorne zrozumienie symboli uniemo¿liwia³o otrzymanie jakiegokolwiek dalszego poznania.

Symbole dzieli³y siê na podstawowe i podporz±dkowane; pierwsze z nich zawiera³y zasady poszczególnych dziedzin wiedzy, te drugie wyra¿a³y podstawow± naturê zjawisk w ich stosunku do jedno¶ci.

Po¶ród formu³ streszczaj±cych zawarto¶æ wielu symboli znajdowa³a siê jedna, która mia³a szczególne znaczenie, mianowicie formu³a pochodz±ca ze “Szmaragdowych Tablic Hermesa Trismegista": Jak w górze, tak na dole. Formu³a ta stwierdza³a, ¿e wszystkie prawa kosmosu mo¿na odnale¼æ w atomie lub te¿ w innym dowolnym zjawisku, które zgodnie z pewnymi prawami istnieje jako co¶ skoñczonego. To samo znaczenie zawarte by³o w analogii przeprowadzonej pomiêdzy mikrokosmosem - cz³owiekiem i makrokosmosem - wszech¶wiatem. Podstawowe prawa triad i oktaw przenikaj± wszystko i powinno siê je poznawaæ równocze¶nie w ¶wiecie i w cz³owieku. Ale dla siebie samego cz³owiek jest bli¿szym i bardziej dostêpnym przedmiotem poznania i wiedzy ni¿ znajduj±cy siê poza nim ¶wiat zjawisk. Zatem d±¿±c do poznania wszech¶wiata, cz³owiek powinien zacz±æ od poznawania samego siebie i od u¶wiadomienia sobie podstawowych praw w sobie samym.

Z tego punktu widzenia inna formu³a - Poznaj samego siebie - nabiera szczególnie g³êbokiego znaczenia; jest to jeden z symboli prowadz±cych do znajomo¶ci prawdy. Tak wiêc poznawanie ¶wiata i poznawanie cz³owieka bêd± siê nawzajem wspomagaæ. Poznaj±c ¶wiat i jego prawa, cz³owiek poznaje siebie, a poznaj±c samego siebie, poznaje ¶wiat. W tym sensie ka¿dy symbol uczy nas czego¶ o nas samych.

Do rozumienia symboli mo¿na podej¶æ w nastêpuj±cy sposób: poznaj±c ¶wiat zjawisk, cz³owiek najpierw widzi we wszystkim manifestowanie siê dwóch zasad - jednej sprzecznej z drug± - które w zale¿no¶ci od tego, czy siê ³±cz±, czy siê sobie przeciwstawiaj±, daj± ten lub inny wynik, to znaczy odzwierciedlaj± istotê zasad, które je stworzy³y. To manifestowanie siê wielkich praw dwoisto¶ci i troisto¶ci cz³owiek widzi równocze¶nie tak w kosmosie, jak i w samym sobie. Ale w odniesieniu do kosmosu, jest on jedynie widzem, i to takim, który widzi tylko zewnêtrzn± warstwê zjawisk poruszaj±cych siê w rozmaitych kierunkach - choæ jemu samemu wydaje siê, ¿e poruszaj± siê one w jednym kierunku. Natomiast w odniesieniu do samego siebie jego zrozumienie praw dwoisto¶ci i troisto¶ci mo¿e przybraæ formê praktyczn±; po zrozumieniu tych praw w samym sobie cz³owiek mo¿e jakby ograniczyæ manifestowanie siê praw dwoisto¶ci i troisto¶ci do trwa³ej linii walki z samym sob±, na drodze do poznania siebie. W ten sposób wprowadzi on liniê woli najpierw w okr±g czasu, a nastêpnie w cykl wieczno¶ci; dokonanie tego wytworzy w nim wielki symbol, znany pod nazw± Pieczêci Salomona - gwiazdy sze¶cioramiennej.

Przekazanie znaczenia symboli cz³owiekowi, który nie osi±gn±³ jeszcze zrozumienia ich w samym sobie, jest niemo¿liwe. Brzmi to jak paradoks, ale znaczenie symbolu i ujawnienie jego istoty mo¿e byæ dane tylko temu i zrozumiane tylko przez tego, który sam ju¿ wie, co symbol zawiera. Wtedy symbol staje siê dlañ syntez± jego poznania i s³u¿y mu do wyra¿ania oraz przekazywania tego poznania, tak jak s³u¿y³ przedtem cz³owiekowi, który go skonstruowa³.

Najprostsze symbole:

lub wyra¿aj±ce je liczby 2, 3, 4, 5, 6 maj± okre¶lone znaczenie w odniesieniu do wewnêtrznego rozwoju cz³owieka; wskazuj± one na ró¿ne etapy na drodze cz³owieka do doskonalenia siebie i do wzrostu jego bycia.

Cz³owiek w normalnym, naturalnym dla niego stanie, traktowany jest jako dwoisto¶æ. Sk³ada siê on ca³kowicie z dwoisto¶ci czy te¿ “par przeciwieñstw". Wszystkie doznania, wra¿enia, uczucia i my¶li cz³owieka dziel± siê na dodatnie i ujemne, po¿yteczne i szkodliwe, konieczne i niekonieczne, dobre i z³e, przyjemne i nieprzyjemne, Praca centrów toczy siê pod znakiem tego podzia³u. My¶li przeciwstawiaj± siê uczuciom. Impulsy ruchowe przeciwstawiaj± siê instynktownemu pragnieniu spokoju. Jest to dwoisto¶æ, w której zawieraj± siê wszystkie postrze¿enia, wszystkie reakcje, ca³e ¿ycie cz³owieka. Ka¿dy cz³owiek, który choæ trochê obserwuje samego siebie, mo¿e sam w sobie dostrzec tê dwoisto¶æ. Przy czym dwoisto¶æ ta bêdzie wydawa³a siê zmienna; to, co dzisiaj zwyciê¿a, jutro staje siê “pokonanym"; to, co dzisiaj dominuje, jutro staje siê drugorzêdne i podporz±dkowane. I wszystko jest jednakowo mechaniczne, jednakowo niezale¿ne od woli, i jednakowo nie prowadzi do ¿adnego celu. Zrozumienie w samym sobie dwoisto¶ci zaczyna siê od u¶wiadomienia sobie mechaniczno¶ci i zdania sobie sprawy z ró¿nicy miêdzy tym, co mechaniczne, a tym, co ¶wiadome. Zrozumienie to musi byæ poprzedzone zniszczeniem ok³amywania siebie, w którym cz³owiek ¿yje, uwa¿aj±c swoje nawet najbardziej mechaniczne dzia³ania za wolicjonalne i ¶wiadome, a siebie samego za jednego i ca³ego.

Kiedy to ok³amywanie siebie zostaje zniszczone i cz³owiek zaczyna widzieæ ró¿nicê pomiêdzy tym, co jest w nim mechaniczne, a tym, co jest ¶wiadome, zaczyna siê walka o urzeczywistnienie w ¿yciu ¶wiadomo¶ci i podporz±dkowanie tego, co mechaniczne, temu, co ¶wiadome. W tym celu cz³owiek zaczyna od prób podjêcia okre¶lonej decyzji, wynikaj±cej ze ¶wiadomych motywów i wymierzonej przeciwko mechanicznym procesom, które zachodz± zgodnie z prawami dwoisto¶ci. Stworzenie trwa³ej trzeciej zasady oznacza dla cz³owieka przekszta³cenie dwoisto¶ci w troisto¶æ.

Umocnienie siê w tej decyzji oraz nieustanne i niezawodne postêpowanie w zgodzie z ni± we wszystkich tych sytuacjach, gdzie poprzednio dzia³a³y zazwyczaj przypadkowe, neutralizuj±ce “wstrz±sy" (które przynosz± tylko przypadkowe wyniki), daje trwa³± liniê wyników w czasie i jest przekszta³ceniem troisto¶ci w czteroisto¶æ.

Nastêpny etap, przekszta³cenie czteroisto¶ci w piêcioisto¶æ oraz zbudowanie pentagramu, ma w odniesieniu do cz³owieka nie jedno, lecz wiele znaczeñ. Pierwszym, którego uczy siê cz³owiek, jest to najbardziej niepodwa¿alne, dotycz±ce pracy centrów.

Rozwój maszyny ludzkiej i wzbogacanie bycia zaczyna siê od nowego i niezwyczajnego funkcjonowania tej maszyny. Wiemy, ¿e cz³owiek ma piêæ centrów: my¶lowe, emocjonalne, ruchowe, instynktowe i seksualne. Nadmierny, odbywaj±cy siê kosztem innych rozwój jednego z centrów stwarza niezwykle jednostronny, niezdolny do dalszego rozwoju typ cz³owieka. Ale je¶li cz³owiek doprowadzi pracê centrów w sobie do harmonijnej zgody, to “zamyka on w sobie pentagram" i staje siê ukszta³towanym typem doskona³ego fizycznie cz³owieka.

Pe³ne i w³a¶ciwe funkcjonowanie piêciu centrów prowadzi do po³±czenia ich z wy¿szymi centrami, które to z kolei dostarczaj± brakuj±cego sk³adnika i zapewniaj± cz³owiekowi bezpo¶redni i trwa³y zwi±zek obiektywnej ¶wiadomo¶ci z obiektywn± wiedz±.

I wtedy cz³owiek staje siê gwiazd± sze¶cioramienn±, to znaczy bêd±c zamkniêtym wewn±trz niezale¿nego i zamkniêtego w sobie krêgu zostaje oddzielony od obcych wp³ywów lub przypadkowych wstrz±sów; uosabia wówczas Pieczêæ Salomona.

Przedstawion± w tym przyk³adzie seriê symboli - 2, 3, 4, 5 i 6 - interpretuje siê w zastosowaniu do jednego procesu. Ale nawet ta interpretacja jest niepe³na, poniewa¿ symbol nie mo¿e nigdy byæ w pe³ni zinterpretowany. Mo¿na go tylko do¶wiadczyæ, tak samo jak, na przyk³ad, trzeba do¶wiadczyæ idei poznania siebie.

Ten sam proces harmonijnego rozwoju cz³owieka mo¿na rozpatrywaæ z punktu widzenia prawa oktaw. Prawo oktaw dostarcza nam innego systemu symboli. Wed³ug prawa oktaw ka¿dy zakoñczony proces jest przej¶ciem nuty do przez seriê kolejnych tonów do do nastêpnej oktawy. Siedem podstawowych tonów oktawy wyra¿a prawo siedmiu. Dodanie do niego do nastêpnej oktawy, a wiêc ukoronowanie ca³ego procesu, daje nam ósmy stopieñ. Siedem podstawowych tonów wraz z dwoma “interwa³ami" i “dodatkowymi wstrz±sami" tworzy dziewiêæ stopni. Dodaj±c do nastêpnej oktawy, otrzymujemy dziesiêæ stopni. Ostatni, dziesi±ty stopieñ jest koñcem poprzedniego i pocz±tkiem nastêpnego cyklu. W ten sposób prawo oktaw i wyra¿any przez nie proces rozwoju zawiera liczby od 1 do 10. W tym punkcie dochodzimy do tego, co mo¿na by nazwaæ symbolik± liczb. Symboliki liczb nie da siê zrozumieæ bez prawa oktaw czy te¿ bez jasnej koncepcji tego, jak wyra¿one s± oktawy w systemie dziesi±tkowym i vice versa.

W zachodnich systemach okultystycznych istnieje metoda znana pod nazw± “sumy teozoficznej", to znaczy metoda okre¶lania liczb sk³adaj±cych siê z dwóch lub wiêcej cyfr poprzez sumê tych cyfr. Ludziom, którzy nie rozumiej± symboliki liczb, ta metoda syntetyzowania liczb wydaje siê ca³kowicie arbitralna i prowadz±ca donik±d. Jednak¿e dla cz³owieka, który rozumie jedno¶æ wszystkiego, co istnieje, i posiada klucz do tej jedno¶ci, metoda sumy teozoficznej ma g³êbokie znaczenie, poniewa¿ rozk³ada ona ca³± ró¿norodno¶æ na rz±dz±ce ni± fundamentalne prawa, wyra¿one liczbami od 1 do 10.

Jak zosta³o to powiedziane wcze¶niej, w symbolice figur liczby odpowiadaj± okre¶lonym figurom geometrycznym i wzajemnie siê z nimi dope³niaj±. W Kabale u¿ywa siê tak¿e symboliki liter oraz w kombinacji z symbolik± liter - symboliki s³ów. Kombinacja czterech metod symboliki - poprzez liczby, figury geometryczne, litery i s³owa - daje skomplikowan±, ale za to doskonalsz± metodê.

Istnieje ponadto symbolika magii, symbolika alchemii i symbolika astrologii, a tak¿e symbole Tarotu, które ³±cz± te symboliki w jedn± ca³o¶æ. Ka¿dy z tych systemów mo¿e s³u¿yæ jako ¶rodek do przekazywania idei jedno¶ci. Ale w niekompetentnych i nie¶wiadomych, choæ pe³nych dobrych zamiarów rêkach ten sam symbol staje siê “narzêdziem do wprowadzania w b³±d". Powodem tego jest fakt, ¿e symbolu nigdy nie mo¿na przyj±æ w jego ostatecznym i zdefiniowanym znaczeniu. Wyra¿aj±c prawa jedno¶ci w nieskoñczonej ró¿norodno¶ci, sam symbol ma nieskoñczenie wiele aspektów, w których mo¿na go rozpatrywaæ, i wymaga on od zajmuj±cego siê nim cz³owieka zdolno¶ci do równoczesnego patrzenia z ró¿nych punktów widzenia. Symbole prze³o¿one na s³owa potocznego jêzyka robi± siê schematyczne, niejasne i bardzo ³atwo staj± siê “swoim w³asnym zaprzeczeniem", zamykaj±c znaczenie w w±skich dogmatycznych ramach i nie stwarzaj±c nawet mo¿no¶ci wzglêdnie swobodnego logicznego zbadania tematu. Powodem tego jest dos³owne rozumienie symboli i przypisywanie symbolowi tylko jednego znaczenia. Prawda znów zostaje przes³oniêta zewnêtrzn± warstw± k³amstwa, a odkrycie jej wymaga dokonania olbrzymich wysi³ków negacji, w których zatraca siê idea samego symbolu. Dobrze wiadomo, jakiego rodzaju z³udzenia powsta³y u tych, którzy religijne, alchemiczne, a szczególno¶ci magiczne symbole brali dos³ownie i tylko w jednym znaczeniu.

Równocze¶nie, w³a¶ciwe rozumienie symbolu nie mo¿e prowadziæ do sporów. Pog³êbia ono poznanie i nie mo¿e pozostaæ teoretyczne, poniewa¿ wzmaga ono d±¿enie do osi±gniêcia rzeczywistych wyników, do jedno¶ci wiedzy i bycia, to znaczy do Wielkiego Czynienia. Nie mo¿na przekazaæ czystego poznania, ale gdy wyra¿ane jest ono w symbolach, to zostaje jakby zakryte przes³on±, która dla tych, którzy pragn± i którzy wiedz± jak patrzeæ, staje siê przezroczysta.

W tym sensie mo¿na mówiæ o symbolice mowy, choæ ta symbolika nie dla wszystkich jest zrozumia³a. Zrozumienie wewnêtrznego znaczenia tego, co siê mówi, mo¿liwe jest tylko na pewnym poziomie rozwoju i w po³±czeniu z odpowiednimi wysi³kami i stanem s³uchacza. Tymczasem cz³owiek, s³ysz±c rzeczy dla siebie nowe, zamiast próbowaæ je zrozumieæ, najpierw zaczyna siê z nimi spieraæ albo udowadniaæ ich nies³uszno¶æ, przeciwstawiaj±c im opiniê, któr± uwa¿a za zgodn± z prawd±, a która z regu³y nie ma z nimi ¿adnego zwi±zku. W ten sposób traci wszelk± szansê na odkrycie czego¶ nowego. Aby móc rozumieæ mowê, gdy staje siê ona symboliczna, trzeba najpierw nauczyæ siê s³uchaæ. S³uchanie jest nauk±. Bez tej nauki wszelkie próby dos³ownego rozumienia - tam gdzie mowa jest zwi±zana z obiektywnym poznaniem i z kwesti± zespolenia ró¿norodno¶ci z jedno¶ci± - s± z góry skazane na niepowodzenie, a w wiêkszo¶ci wypadków prowadz± tylko do dalszych z³udzeñ.

Trzeba siê nad tym zatrzymaæ, poniewa¿ intelektualny charakter wspó³czesnego wychowania napawa ludzi sk³onno¶ci± i tendencj± do szukania logicznych definicji i logicznych dowodów na wszystko, o czym us³ysz±; ludzie nie spostrzegaj±, ¿e nie¶wiadomie wi±¿± sobie rêce swoim pragnieniem “¶cis³o¶ci" w tych sferach, gdzie ¶cis³e definicje, z samej ich natury, zak³adaj± nie¶cis³o¶æ znaczenia.

Tak wiêc z powodu opisanej sk³onno¶ci w naszym my¶leniu czêsto siê zdarza, ¿e ¶cis³a wiedza dotycz±ca szczegó³ów, przekazana cz³owiekowi, który nie posiad³ jeszcze rozumienia istoty rzeczy, tylko utrudnia mu zrozumienie tej istoty. Nie oznacza to, ¿e na drodze prawdziwej wiedzy nie istniej± ¶cis³e definicje; wrêcz przeciwnie, jedynie tam one istniej±, jednak¿e bardzo ró¿ni± siê od tego, co my zazwyczaj uwa¿amy za ¶cis³e definicje. I je¶li ktokolwiek przypuszcza, ¿e mo¿e i¶æ drog± poznania siebie, wiedziony dok³adn± znajomo¶ci± wszystkich szczegó³ów, i je¶li oczekuje, ¿e uzyska tak± znajomo¶æ nie podejmuj±c wysi³ku przyswojenia sobie otrzymanych wskazówek, które dotycz± jego w³asnej pracy, to przede wszystkim powinien zrozumieæ, ¿e nie zdobêdzie ¿adnej znajomo¶ci, dopóki nie poczyni koniecznych wysi³ków, i ¿e tylko sam z siebie i dziêki swoim w³asnym wysi³kom mo¿e osi±gn±æ to, czego szuka. Nikt nie mo¿e daæ mu tego, czego on sam wcze¶niej nie posiad³; nikt nie mo¿e wykonaæ za niego pracy, któr± on sam powinien wykonaæ. Wszystko, co kto¶ inny mo¿e dla niego zrobiæ, to dodaæ mu bod¼ca do pracy; z tego punktu widzenia w³a¶ciwie rozumiana symbolika pe³ni rolê tego rodzaju bod¼ca dla naszej wiedzy.

Wcze¶niej mówili¶my o prawie oktaw, o tym, ¿e ka¿dy proces, niezale¿nie od skali, na której zachodzi, jest w swoim stopniowym rozwoju ca³kowicie zdeterminowany przez prawo struktury siedmiotonowej skali. W zwi±zku z tym zosta³o powiedziane, ¿e ka¿da nuta, ka¿dy ton ujêty w innej skali stanowi ponownie ca³± oktawê. “Interwa³y" miêdzy mi i fa oraz miêdzy si i do, których nie mo¿e wype³niæ natê¿enie energii zachodz±cego procesu, ³±cz± ze sob± ró¿ne procesy poprzez fakt, ¿e wymagaj± one zewnêtrznego “wstrz±su" lub, je¶li mo¿na tak powiedzieæ, pomocy z zewn±trz. Wynika z tego, ¿e prawo oktaw ³±czy w sobie wszystkie procesy zachodz±ce we wszech¶wiecie, i komu¶, kto zna gamy przej¶ciowe i prawa struktury oktawy, ukazuje mo¿liwo¶æ dok³adnego poznania wszystkiego, jak równie¿ poznania istoty ka¿dego zjawiska z osobna oraz wszystkich wzajemnych relacji miêdzy tym zjawiskiem a zjawiskami i rzeczami z nim zwi±zanymi.

Istnieje pewien symbol, który wszelk± wiedzê zwi±zan± z prawem struktury oktawy ujmuje w ca³o¶æ: przybiera on postaæ okrêgu podzielonego na dziewiêæ czê¶ci, z u³o¿onymi w pewnym porz±dku liniami, które ³±cz± dziewiêæ punktów znajduj±cych siê na obwodzie tego okrêgu.

Zanim zapoznamy siê z samym symbolem, istotne jest zrozumienie pewnych aspektów nauczania, które pos³uguje siê tym symbolem, jak równie¿ stosunku tego nauczania do innych systemów korzystaj±cych z metod symbolicznych przekazu poznania.

Aby zrozumieæ wzajemn± relacjê miêdzy tymi nauczaniami, nale¿y zawsze pamiêtaæ, ¿e drogi prowadz±ce do poznania jedno¶ci zbli¿aj± siê niego jak promienie ko³a poruszaj±ce siê w kierunku ¶rodka; i im bli¿ej ¶rodka siê znajduj±, tym bardziej do siebie s± zbli¿one.

W rezultacie, teoretyczne twierdzenia tworz±ce podstawê jednej linii mo¿na czasem wyja¶niæ z punktu widzenia twierdzeñ innej linii i vice versa. Z tego wzglêdu niekiedy mo¿liwe jest wytyczenie pewnej linii prostej, biegn±cej pomiêdzy dwoma przylegaj±cymi liniami. Ale wobec braku pe³nego poznania i zrozumienia podstawowych linii, takie po¶rednie drogi mog± ³atwo prowadziæ do wymieszania linii, do zamêtu i pomy³ek.

W¶ród podstawowych, mniej lub bardziej znanych linii nauczania mo¿na wymieniæ cztery:

1) hebrajsk±

2) egipsk±

3) persk±

4) hindusk±

Przy czym z tej ostatniej znamy tylko filozofiê, a z trzech pierwszych fragmenty teorii.

Prócz nich istniej± tak¿e dwie linie znane w Europie, a mianowicie teozofia i tak zwany okultyzm zachodni. Powsta³y one w wyniku wymieszania linii podstawowych. Obie te linie zawieraj± ziarna prawdy, ale ¿adna z nich nie posiada pe³nej wiedzy, i stad te¿ próby zastosowania ich w ¿yciu przynosz± tylko negatywne wyniki.

Nauczanie, którego dotyczy przedstawiona tutaj teoria, jest ca³kowicie samowystarczalne i niezale¿ne od innych linii, i do tej pory by³o one zupe³nie nieznane. Podobnie jak inne nauczania, korzysta ono z metody symbolicznej i jednym z jego podstawowych symboli jest figura, o której ju¿ wcze¶niej wspominano, a mianowicie okr±g podzielony na dziewiêæ czê¶ci.

Symbol ten przybiera nastêpuj±c± postaæ:

Okr±g podzielony jest na dziewiêæ równych czê¶ci. Sze¶æ punktów ³±czy figura, która jest symetryczna wzglêdem ¶rednicy przebiegaj±cej przez najwy¿szy punkt podzia³u obwodu. Poza tym, ten najwy¿szy punkt podzia³u jest wierzcho³kiem trójk±ta równobocznego, ³±cz±cego punkty podzia³u, które nie tworz± pierwotnej, skomplikowanej figury.

Symbol ten jest nie znany “okultystom". Nie znajdzie siê go ani w ich ksi±¿kach, ani w przekazach ustnych. Ci, którzy o nim wiedzieli, nadali mu takie znaczenie, i¿ uznali za konieczne zachowanie go w tajemnicy.

W literaturze mo¿na natrafiæ tylko na jakie¶ jego ¶lady i fragmentaryczne przedstawienia.

Mo¿na zatem natrafiæ na taki rysunek:

A tak¿e jeszcze inny:

Symbol przyjmuj±cy postaæ okrêgu podzielonego na dziewiêæ czê¶ci wraz z ³±cz±cymi je liniami wyra¿a prawo siedmiu w powi±zaniu z prawem trzech.

Oktawa ma siedem tonów, a ósmy ton jest powtórzeniem pierwszego. Razem z dwoma “dodatkowymi wstrz±sami", które wype³niaj± interwa³y mi-fa i si-do, zawiera ona dziewiêæ elementów.

Ca³a konstrukcja tego symbolu, która umo¿liwia pe³ne wyra¿enie prawa oktaw, jest bardziej skomplikowana od konstrukcji przedstawionej. Ale nawet ta konstrukcja ilustruje wewnêtrzne prawa jednej oktawy i wskazuje metodê poznania istoty rzeczy, badanej samej w sobie.

Wyodrêbnione istnienie badanej rzeczy albo zjawiska jest zamkniêtym okrêgiem wiecznie powracaj±cego i nieprzerwanie p³yn±cego procesu. Okr±g symbolizuje ten proces. Poszczególne punkty podzia³u obwodu symbolizuj± stopnie tego procesu. Symbol jako ca³o¶æ stanowi do, czyli co¶, czego istnienie jest uporz±dkowane i pe³ne. Jest to okr±g - zakoñczony cykl; jest to zero naszego uk³adu dziesiêtnego. W swoim zapisie reprezentuje on zamkniêty cykl. Zawiera w sobie wszystko, co potrzebne mu do istnienia. Jest oddzielony od tego, co go otacza. Nastêpowanie kolejnych etapów tego procesu musi byæ zwi±zane z nastêpowaniem liczb od 1 do 9. Obecno¶æ dziewi±tego stopnia, wype³niaj±cego “interwa³" si-do, zamyka cykl, to znaczy zamyka okr±g, który w tym punkcie zaczyna siê od nowa. Wierzcho³ek trójk±ta zamyka dwoisto¶æ jego podstawy, stwarzaj±c mo¿liwo¶æ manifestowania siê jego w wielorakich formach w najró¿norodniejszych trójk±tach - w taki sam sposób, w jaki punkt wierzcho³ka trójk±ta nieskoñczenie pomna¿a siê w linii jego podstawy. Tak wiêc ka¿dy pocz±tek i zakoñczenie cyklu znajduje siê na wierzcho³ku trójk±ta, w punkcie, gdzie pocz±tek ³±czy siê z koñcem, gdzie okr±g siê zamyka, w punkcie, który w niekoñcz±cym siê cyklu brzmi jak dwa do w oktawie. I to w³a¶nie dziewi±ty stopieñ zamyka i rozpoczyna od nowa cykl. A zatem w górnym punkcie trójk±ta, odpowiadaj±cym do, znajduje siê liczba 9, a miêdzy pozosta³e punkty rozdzielone s± liczby od 1 do 8.

Przechodz±c do badania skomplikowanej figury znajduj±cej siê wewn±trz okrêgu, powinni¶my przede wszystkim zrozumieæ prawa jej konstrukcji. Prawa jedno¶ci odzwierciedlaj± siê we wszystkich zjawiskach. System dziesiêtny zbudowany jest na podstawie tych samych praw. Je¶li przyjmiemy za jednostkê jedn± nutê, która mie¶ci w sobie ca³± oktawê, to aby otrzymaæ siedem nut tej oktawy, musimy tê jednostkê podzieliæ na siedem nierównych czê¶ci. Jednak¿e w przedstawieniu graficznym nierówno¶æ czê¶ci nie jest brana pod uwagê i do budowy wykresu najpierw bierze siê jedn± siódm±, potem dwie siódme, potem trzy siódme, cztery siódme, piêæ siódmych, sze¶æ siódmych i siedem siódmych. Obliczaj±c te czê¶ci w u³amkach dziesiêtnych otrzymujemy:


1/7

2/7

3/7

4/7

5/7

6/7

7/7
0.142857...

0.285714...

0.428571...

0.571428...

0.714285...

0.857142...

0.999999...


Przygl±daj±c siê serii uzyskanych okresowych u³amków dziesiêtnych, widzimy od razu, ¿e we wszystkich - z wyj±tkiem ostatniego - okresy sk³adaj± siê dok³adnie z tych samych sze¶ciu cyfr, wystêpuj±cych w okre¶lonej kolejno¶ci; tak ¿e znaj±c pierwsz± cyfrê okresu, mo¿na odtworzyæ ca³y okres.

Je¶li rozmie¶cimy teraz na obwodzie wszystkie dziewiêæ liczb od 1 do 9 i po³±czymy te, które sk³adaj± siê na okres, liniami prostymi - w takiej samej kolejno¶ci, w jakiej liczby te wystêpuj± w okresie, czyli w zale¿no¶ci od tego, od której liczby zaczniemy - to otrzymamy wtedy figurê, która znajduje siê w ¶rodku okrêgu. Liczby 3, 6 i 9 nie wystêpuj± w okresie. Tworz± one oddzielny trójk±t - woln± trójcê tego symbolu.

Dodaj±c liczby sk³adaj±ce siê na okres i stosuj±c “sumê teozoficzn±” otrzymamy
dziewiêæ, to znaczy ca³± oktawê. A z kolei ka¿da poszczególna nuta bêdzie
zawiera³a ca³± oktawê, podlegaj±c± takim samym prawom jak pierwsza oktawa. Po³o¿enie
nut bêdzie odpowiada³o liczbom okresu, a rysunek oktawy bêdzie wygl±da³ nastêpuj±co:

Trójk±t 9-3-6, który zespala w jedn± ca³o¶æ trzy, nie nale¿±ce do okresu punkty obwodu, ³±czy ze sob± prawo siedmiu i prawo trzech. Liczby 3-6-9 nie wystêpuje w okresie; dwie z nich, 3 i 6, odpowiadaj dwóm “interwa³om" oktawy; trzecia jest, ¿e tak powiem, zbyteczna i jednocze¶nie zastêpuje ona podstawow± nutê, która nie nale¿y do okresu. Ponadto ka¿de zjawisko, które jest w stanie wspó³dzia³aæ z podobnym do siebie zjawiskiem, brzmi w odpowiedniej oktawie jako nuta do. Tak wiêc do mo¿e wydostaæ siê poza swój okr±g i wej¶æ w uporz±dkowan± relacjê z innym okrêgiem, to znaczy, odgrywaæ w innym cyklu tê rolê, któr± w rozpatrywanym cyklu odgrywaj± “wstrz±sy" wype³niaj±ce “interwa³y" w oktawie. I dziêki tej mo¿liwo¶ci, do tak¿e i tutaj jest po³±czone za pomoc± trójk±ta 3-6-9 z tymi miejscami w oktawie, gdzie pojawiaj± siê wstrz±sy pochodz±ce z zewn±trz, gdzie mo¿na przenikn±æ oktawê, by nawi±zaæ kontakt z tym, co istnieje poza ni±. Prawo trzech wyodrêbnia siê, je¶li mo¿na tak powiedzieæ, z prawa siedmiu; trójka przenika w g³±b okresu i te dwie figury wspólnie tworz± wewnêtrzn± strukturê oktawy i jej nut.

W tym momencie ca³kowicie s³uszne by³oby postawienie pytania: dlaczego jeden z “interwa³ów", ten oznaczony liczb± 3, znajduje siê na w³a¶ciwym mu miejscu, miêdzy nutami mi i fa, a drugi, oznaczony liczb± 6, znajduje siê miêdzy sol i la, gdy tymczasem jego w³a¶ciwe miejsce jest miêdzy si i do.

Gdyby dochowane zosta³y warunki pojawienia siê drugiego interwa³u (6) na w³a¶ciwym mu miejscu, to powinni¶my otrzymaæ nastêpuj±cy okr±g:

Dziewiêæ elementów zamkniêtego cyklu zosta³oby symetrycznie zgrupowanych w nastêpuj±cy sposób:


 
 
 
do
re
mi
 
 
 


la
si
x
 
 
 
x
fa
sol



Ilustracja 50

Rozmieszczenie, które otrzymujemy:

mo¿e daæ tylko taki szereg:


 
 
 
si
do
re
 
 
 


sol
x
la
 
 
 
mi
x
fa



Ilustracja 52

To znaczy, ¿e x raz znajduje siê miêdzy mi i fa, a innym razem miêdzy sol i la, gdzie wcale nie jest potrzebne.

Pozorne umieszczenie interwa³u w niew³a¶ciwym miejscu wskazuje tym, którzy s± w stanie odczytaæ ten symbol, jakiego rodzaju “wstrz±s” niezbêdny jest do przej¶cia si w do.

By to zrozumieæ, istotne jest przypomnienie sobie tego, co zosta³on powiedziane o roli “wstrz±sów" w procesach zachodz±cych w cz³owieku i we wszech¶wiecie.

Kiedy zajmowali¶my siê zastosowaniem prawa oktaw do kosmosu, etap “S³oñce-Ziemia" przedstawiony zosta³ w nastêpuj±cy sposób:

Co siê tyczy trzech oktaw promieniowania, to by³a mowa o tym, ¿e przej¶cie od do do si, czyli wype³nienie interwa³u, odbywa siê wewn±trz samego organizmu s³onecznego. W zwi±zku z “interwa³em" do-si zosta³o powiedziane, ¿e w oktawie kosmicznej przej¶cie to dokonuje siê dziêki oddzia³ywaniu masy S³oñca na przebiegaj±ce przez ni± promieniowania. Przej¶cie od fa do mi dokonuje siê w oktawie kosmicznej mechanicznie, za pomoc± specjalnej maszyny, która umo¿liwia pojawiaj±cemu siê w niej fa uzyskanie - dziêki serii procesów wewnêtrznych - cech charakterystycznych znajduj±cego siê nad nim sol, i to bez zmiany w³asnej nuty; innymi s³owy, ta specjalna maszyna zezwala fa na nagromadzenie jakby wewnêtrznej energii, potrzebnej do samodzielnego przej¶cia w nastêpn± nutê, mi.

Dok³adnie taki sam zwi±zek powtarza siê we wszystkich zakoñczonych procesach. Badaj±c w ludzkim organizmie proces pobierania pokarmu i przetwarzania substancji pobieranych przez organizm, odnajdujemy w tych procesach dok³adnie te same “interwa³y" i “wstrz±sy".

Jak to wcze¶niej wykazali¶my, cz³owiek pobiera trzy rodzaje pokarmu. Ka¿dy z nich jest pocz±tkiem nowej oktawy. Druga oktawa, czyli oktawa powietrza, ³±czy siê z pierwsz±, czyli z oktaw± po¿ywienia i p³ynu w punkcie, gdzie pierwsza oktawa zatrzymuje siê w swoim rozwoju na nucie mi. A trzecia oktawa ³±czy siê z drug± w punkcie, gdzie druga oktawa zatrzymuje siê w swoim rozwoju na nucie mi.

Nale¿y jednak zrozumieæ, ¿e tak jak w wielu procesach chemicznych tylko okre¶lone ilo¶ci substancji, dok³adnie wyznaczone przez przyrodê, daj± zwi±zki o wymaganej jako¶ci, tak samo w ludzkim organizmie “trzy rodzaje pokarmu" musz± byæ wymieszane w okre¶lonych proporcjach.

Koñcowa substancja, powsta³a w wyniku procesu rozwoju oktawy pokarmu, jest substancj± si (“wodór" 12 w trzeciej skali), która do przej¶cia w nowe do potrzebuje “dodatkowego wstrz±su". Poniewa¿ jednak w produkcji tej substancji bra³y udzia³ trzy oktawy, przeto maj± one tak¿e wp³yw, poprzez okre¶lenie jej jako¶ci, na koñcowy wynik. Jako¶æ i ilo¶æ mog± byæ regulowane, poniewa¿ regulowany mo¿e byæ dop³yw trzech rodzajów pokarmów dostarczanych organizmowi. Tylko przy pe³nej zgodno¶ci i harmonii miêdzy wszystkimi trzema rodzajami pokarmu, tylko poprzez wzmacnianie lub os³abianie ró¿nych czê¶ci procesu, mo¿na uzyskaæ po¿±dany wynik.

Istotne jest jednak, aby pamiêtaæ, ¿e ¿adne samowolne próby regulowania, w dos³ownym tego s³owa znaczeniu, pokarmu lub oddychania nie mog± prowadziæ do po¿±danego celu, je¶li nie wie siê dok³adnie, co siê robi, dlaczego siê to robi i jakiego rodzaju rezultat to przyniesie.

A ponadto, nawet je¶li cz³owiek by³by w stanie regulowaæ dwa sk³adniki procesu: pobieranie pokarmu i oddychanie, to i tak by to nie wystarczy³o, poniewa¿ jeszcze wa¿niejsza jest wiedza o tym, jak regulowaæ pokarm trzeciego piêtra, czyli “wra¿enia".

Tak wiêc, zanim nawet zacznie siê my¶leæ o praktycznym oddzia³ywaniu na wewnêtrzne procesy, istotne jest, by zrozumieæ, jaki jest dok³adny wzajemny stosunek miêdzy substancjami pojawiaj±cymi siê w organizmie, a tak¿e zrozumieæ naturê mo¿liwych “wstrz±sów" i prawa rz±dz±ce przechodzeniem jednej nuty w drug±. Te prawa s± wszêdzie takie same. Poznaj±c cz³owieka, poznajemy kosmos; poznaj±c kosmos, poznajemy cz³owieka.

Zgodnie z prawem trzech, kosmiczna oktawa “Absolut-Ksiê¿yc" zosta³a podzielona na trzy podporz±dkowane sobie oktawy. W tych trzech oktawach kosmos przypomina cz³owieka: te same “trzy piêtra", te same “trzy wstrz±sy".

Tam, gdzie w kosmicznej oktawie promieniowania pojawia siê - tak samo jak w ludzkim ciele - interwa³ fa-mi, na wykresie zaznaczone s± “maszyny".

Oto najbardziej schematyczny sposób przedstawienia procesu przej¶cia fa w mi: kosmiczne fa pojawia siê w tej maszynie tak jak pokarm najni¿szego piêtra i rozpoczyna swój cykl przemian. A zatem na pocz±tku brzmi ono w maszynie jak do. Substancja sol kosmicznej oktawy s³u¿y jako substancja, która pojawia siê na ¶rodkowym piêtrze - tak jak powietrze w oddychaniu - i pomaga znajduj±cej siê wewn±trz maszyny nucie fa przej¶æ w nutê mi. To sol, pojawiaj±c siê w maszynie, tak¿e brzmi jak do. Otrzymana materia ³±czy siê teraz na górnym piêtrze z substancj± kosmicznego la, które siê tam pojawia, tak¿e jako do.

Jak widzimy, nuty la, sol, fa s³u¿± maszynie za pokarm. Wed³ug ich kolejno¶ci i zgodnie z prawem trzech, la bêdzie elementem czynnym, sol - neutralizuj±cym, a fa - biernym. Reakcja zasady czynnej z biern± (to znaczy ich po³±czenie siê za pomocy zasady neutralizuj±cej) daje pewien okre¶lony wynik. Symbolicznie mo¿na go przedstawiæ w nastêpuj±cy sposób:

Symbol ten pokazuje, ¿e w wyniku zmieszania substancji fa z substancj± la powstaje substancja sol . A ponie wa¿ proces ten zachodzi w oktawie, rozwijaj±c siê jakby wewn±trz nuty fa, mo¿na powiedzieæ, ¿e fa, nie zmieniaj±c wysoko¶ci swojego nastrojenia, nabywa w³a¶ciwo¶ci sol.

Wszystko to, co zosta³o powiedziane na temat oktaw p romieniowania i rozwijaj±cych siê w ludzkim organizmie oktaw pokarmu, ma bezpo¶redni zwi±zek z symbolem sk³adaj±cym siê z okrêgu podzielonego na dziewiêæ czê¶ci. Symbol ten, bêd±c wyrazem doskona³ej syntezy, zawiera wszystkie sk³adniki przedstawianych przez siebie praw i mo¿na z niego wyprowadziæ, a tak¿e z jego pomoc± przekazaæ, wszystko, co jest zwi±zane z tymi oktawami i jesz cze wiele ponad to.

Wielokrotnie przy ró¿nych okazjach G. powraca³ do enneagramu.

- Ka¿da zamkniêta ca³o¶æ, ka¿dy kosmos, ka¿dy organizm, ka¿da ro¶lina jest enneagramem - powiedzia³. - Ale nie ka¿dy z tych enneagramów ma trójk±t wewnêtrzny. Zgodnie ze skal± “wodorów", wewnêtrzny trójk±t oznacza obecno¶æ w danym organizmie wy¿szych elementów.

Ten wewnêtrzny trójk±t maj± takie ro¶liny, jak na przyk³ad konopie, mak, chmiel, herbata, kawa, tytoñ, jak równie¿ wiele innych ro¶lin, odgrywaj±cych okre¶lon± rolê w ¿yciu cz³owieka. Badaj±c te ro¶liny, mo¿emy odkryæ wiele rzeczy dotycz±cych enneagramu.

Mówi±c ogólnie, trzeba zrozumieæ, ¿e enneagram jest symbolem uniwersalnym. Ca³a wiedza mo¿e byæ zawarta w enneagramie i za jego pomoc± mo¿na j± zinterpretowaæ. I w zwi±zku z tym cz³owiek rzeczywi¶cie wie, to znaczy rozumie tylko to, co potrafi umie¶ciæ wewn±trz enneagramu. Czego nie mo¿e umie¶ciæ wewn±trz enneagramu, tego nie rozumie. Dla cz³owieka, który jest w stanie korzystaæ z enneagramu, niepotrzebne s± ksi±¿ki i biblioteki. Wszystko mo¿e byæ zawarte w enneagramie i odczytane z niego. Cz³owiek znajduj±cy siê zupe³nie sam na pustyni mo¿e odtworzyæ sobie na piasku enneagram i odczytaæ niego wieczne prawa wszech¶wiata. I za ka¿dym razem mo¿e on nauczyæ siê czego¶ nowego, czego¶, czego dotychczas nie wiedzia³.

Je¶li spotyka siê dwóch ludzi, którzy byli w ró¿nych szko³ach, i je¶li narysuj± oni enneagram, to z jego pomoc± bêd± w stanie od razu ustaliæ, który z nich wie wiêcej, czyli który jest starszy, który jest nauczycielem a który uczniem, i na jakim szczeblu drabiny znajduje siê ka¿dy z nich. Enneagram jest podstawowym hieroglifem uniwersalnego jêzyka, który ma tyle ró¿nych znaczeñ, ile jest poziomów ludzi.

Enneagram to perpetuum mobile, to samo perpetuum mobile, które ludzie szukali od najdawniejszych czasów i nigdy nie mogli znale¼æ. Jest oczywiste, dlaczego nie mogli go znale¼æ. Poza sob± szukali tego, co znajdowa³o siê w nich; próbowali zbudowaæ perpetuum mobile tak, ja buduje siê maszynê; podczas gdy rzeczywiste perpetuum mobile stanowi czê¶æ innego perpetuum mobile, i nie mo¿na go stworzyæ w oderwaniu od niego. Enneagram jest schematycznym wykresem perpetuum mobile, czyli maszyny wiecznego ruchu. Ale oczywi¶cie trzeba wiedzieæ, jak odczytaæ ten wykres. Zrozumienie tego symbolu i umiejêtno¶æ pos³ugiwania siê nim nadaje cz³owiekowi wielk± moc. Jest to perpetuum mobile i jest to tak¿e kamieñ filozoficzny poszukiwany przez alchemików.

Wiedza o enneagramie przez d³ugi czas utrzymywana by³a w tajemnicy, i je¶li teraz jest ona, ¿e tak powiem, dostêpna dla wszystkich, to tylko w bardzo niepe³nej i teoretycznej postaci, z której nikt bez otrzymania instrukcji od cz³owieka, który wie, nie móg³by w ¿aden praktyczny sposób skorzystaæ.

Aby zrozumieæ enneagram, trzeba my¶leæ o nim jako o znajduj±cym siê w ruchu, poruszaj±cym siê. Nieruchomy enneagram jest symbolem martwym; ¿ywy symbol jest w ruchu.

O wiele pó¼niej - by³o to w roku 1922 - kiedy G. zorganizowa³ swój Instytut we Francji i kiedy jego uczniowie zapoznawali siê z tañcami i æwiczeniami derwiszów, G. pokaza³ im æwiczenia zwi±zane z “ruchem enneagramu". Na pod³odze sali, w której odbywa³y siê æwiczenia, narysowany zosta³ olbrzymi enneagram, a uczestnicz±cy w æwiczeniach uczniowie stanêli na miejscach oznaczonych numerami od 1 do 9. Nastêpnie zaczêli siê oni przemieszczaæ w kierunku kolejnych liczb okresu w bardzo ciekawym ruchu, obracaj±c siê jeden wokó³ drugiego w miejscach spotkania, czyli w punktach, gdzie w enneagramie przecinaj± siê linie.

W tym czasie G. powiedzia³, ¿e æwiczenia oparte na ruchu zgodnym z budow± enneagramu bêd± zajmowa³y wa¿ne miejsce w jego balecie “Walka Magów". I doda³, ¿e bez uczestnictwa w tych æwiczeniach, bez zajmowania w nich jakiego¶ miejsca zrozumienie enneagramu jest prawie niemo¿liwe.

- Enneagramu mo¿na do¶wiadczyæ poprzez ruch - rzek³. - Ju¿ sam rytm tych ruchów sugeruje potrzebne idee i utrzymuje potrzebne napiêcia; bez nich nie mo¿na poczuæ tego, co najwa¿niejsze.

Istnia³ jeszcze inny rysunek enneagramu, wykonany pod kierunkiem G. w roku 1920 w Konstantynopolu. Na rysunku tym wewn±trz enneagramu znajdowa³y siê cztery zwierzêta Apokalipsy - Wó³, Lew, Cz³owiek i Orze³ - a wraz z nimi go³êbica. Te dodatkowe symbole zwi±zane by³y z “centrami".

W zwi±zku z rozmowami o znaczeniu enneagramu jako uniwersalnego symbolu G. jeszcze raz wspomnia³ o istnieniu uniwersalnego jêzyka filozoficznego.

- Ludzie ju¿ od dawna próbuj± wymy¶liæ jêzyk uniwersalny - powiedzia³. - W tym, jak i w wielu innych wypadkach, szukaj± czego¶, co ju¿ dawno temu zosta³o odnalezione, próbuj± wymy¶liæ co¶, co istnieje i jest znane ju¿ od dawna. Powiedzia³em wcze¶niej, ¿e istnieje nie jeden, lecz trzy jêzyki uniwersalne, a jeszcze dok³adniej, trzy jego poziomy. Ju¿ pierwszy poziom tego jêzyka umo¿liwia cz³owiekowi wyra¿anie my¶li w³asnych i rozumienie my¶li innych ludzi, my¶li o rzeczach, wobec których jêzyk potoczny jest bezradny.

- W jakiej relacji do sztuki znajduj± siê te jêzyki? - zapyta³ kto¶. - I czy sama sztuka nie reprezentuje tego “jêzyka filozoficznego", którego inni szukaj± na drodze intelektualnej?

- Nie wiem, o jakiej sztuce mówisz - powiedzia³ G. - Istnieje sztuka i sztuka. Niew±tpliwie spostrzeg³e¶, ¿e podczas naszych wyk³adów i rozmów czêsto zadawano mi ró¿ne pytania dotycz±ce sztuki, ale ja zawsze unika³em tego tematu. A dzia³o siê tak dlatego, ¿e wszystkie zwyk³e rozmowy na temat sztuki uwa¿am za ca³kowicie bezwarto¶ciowe. Ludzie mówi± o jednej rzeczy, implikuj±c co¶ zupe³nie innego i nie maj± ¿adnego pojêcia o tym, co implikuj±. Równocze¶nie, ca³kiem bezu¿yteczne s± próby wyja¶nienia rzeczywistej wzajemnej relacji miêdzy rzeczami cz³owiekowi, który nie zna w³asnego “A B C", to znaczy “A B C” cz³owieka. My ju¿ przez pewien czas mieli¶my okazjê rozmawiaæ i powinni¶cie ju¿ znaæ to “A B C", tak ¿e pewnie mogê teraz rozmawiaæ wami nawet o sztuce.

Przede wszystkim musicie pamiêtaæ, ¿e istniej± dwa rodzaje sztuki, jeden ca³kiem odmienny od drugiego: sztuka obiektywna i sztuka subiektywna. Wszystko to, co znacie, co nazywacie sztuk±, jest sztuk± subiektywn±, czyli czym¶, czego ja nie nazywam sztuk±, albowiem ja nazywam sztuk± tylko sztukê obiektywn±.

Zdefiniowanie tego, co ja nazywam sztuk± obiektywn±, jest trudne Po pierwsze dlatego, ¿e wy przypisujecie sztuce subiektywnej cechy charakterystyczne dla sztuki obiektywnej, a po drugie dlatego, ¿e kiedy napotykacie obiektywne dzie³a sztuki, to odbieracie je na tym samym poziomie, co subiektywne dzie³a sztuki.

Spróbujê to wyja¶niæ. Mówicie: artysta tworzy. Ja mówiê to tylko w odniesieniu do sztuki obiektywnej. Gdy mam do czynienia ze sztuk± subiektywn±, powiadam, ¿e u artysty “to siê tworzy". Wy nie dokonujecie tego rozró¿nienia, a to w³a¶nie na tym polega ca³a ró¿nica. Ponadto przypisujecie sztuce subiektywnej dzia³anie nie ulegaj±ce zmianom, to znaczy oczekujecie, ¿e dzie³a sztuki subiektywnej bêd± wywo³ywaæ w ka¿dym takie same reakcje. Na przyk³ad my¶licie, ¿e marsz pogrzebowy powinien wywo³ywaæ we wszystkich smutne i uroczyste my¶li, a wszelka muzyka taneczna, jak choæby komariñski, bêdzie wywo³ywaæ my¶li radosne. Ale w rzeczywisto¶ci wcale tak nie jest. Wszystko zale¿y od skojarzenia. Je¶li w dniu, kiedy spotyka mnie wielkie nieszczê¶cie, us³yszê po raz pierwszy jaki¶ ¿waw± melodiê, to przez resztê ¿ycia melodia ta bêdzie wywo³ywa³a we mnie smutne i bolesne my¶li. Natomiast je¶li w dniu, kiedy jestem szczególnie szczê¶liwy, us³yszê smutn± melodiê, to melodia ta zawsze bêdzie wywo³ywa³a radosne my¶li. I tak to jest ze wszystkim.

Ró¿nica pomiêdzy sztuk± obiektywn± i sztuk± subiektywn± polega na tym, ¿e w wypadku sztuki obiektywnej artysta rzeczywi¶cie “tworzy”, a wiêc robi to, co mia³ zamiar zrobiæ, zawiera w swoim dziele te idee i uczucia, które chce w nim zawrzeæ. I oddzia³ywanie tego rodzaju dzie³a na ludzi jest ca³kowicie okre¶lone; odbieraj± oni, ka¿dy oczywi¶cie odpowiednio do poziomu, na którym siê znajduje, te same idee i te same uczucia, które artysta chcia³ im przekazaæ. Ani w tworzeniu, ani w odbiorze sztuki obiektywnej nie mo¿e byæ nic przypadkowego.

W sztuce subiektywnej wszystko jest przypadkowe. Jak ju¿ powiedzia³em, artysta nie tworzy; u niego “to tworzy siê samo". Oznacza to, ¿e znajduje siê on we w³adaniu idei, my¶li i nastrojów, których sam nie rozumie i nad którymi nie ma ¿adnej kontroli. One nim rz±dz± i, w czy innej formie, same znajduj± swój wyraz. I kiedy przypadkowo przybior± tak± lub inn± formê, to forma ta równie¿ przypadkowo oddzia³uje na drugiego cz³owieka, w zale¿no¶ci od jego nastroju, gustów, nawyków, typu hipnozy, w której ¿yje, itd. Nie ma w tym nic niezmiennego, nic tutaj nie jest ¶ci¶le okre¶lone. W sztuce obiektywnej przeciwnie: wszystko jest okre¶lone.

- Czy bêd±c tak ¶ci¶le okre¶lon±, sama sztuka nie zaniknie? - zapyta³ jeden z nas. - I czy¿ pewna nieokre¶lono¶æ, nieuchwytno¶æ nie jest dok³adnie tym, co odró¿nia sztukê od, powiedzmy, nauki? Je¶li odbierze siê jej tê nieokre¶lono¶æ, je¶li artysta wie, co osi±gnie lub jakie wra¿enie jego dzie³o wywrze na ludziach, to jest to wtedy “ksiêga", a nie sztuka.

- Nie wiem, o czym mówisz - odpar³ G. - Mamy ró¿ne normy: mierzê warto¶æ sztuki miar± jej ¶wiadomo¶ci, a ty mierzysz j± miar± jej nie¶wiadomo¶ci. Nie mo¿emy siê wzajemnie zrozumieæ. Dzie³o sztuki obiektywnej powinno byæ, jak to nazywasz, “ksiêg±"; ró¿ni siê ono od tej ostatniej jedynie tym, ¿e artysta przekazuje swoje idee nie bezpo¶rednio za pomoc± s³ów, znaków lub hieroglifów, lecz poprzez pewne uczucia, które wywo³uje ¶wiadomie i w sposób uporz±dkowany, wiedz±c, co robi i dlaczego to robi.

- Zachowa³y siê - powiedzia³ jeden z obecnych - legendy o pos±gach bogów w staro¿ytnych ¶wi±tyniach greckich, na przyk³ad o pos±gu Zeusa na Olimpie. Posagi te na ka¿dym wywieraj± okre¶lone i takie samo wra¿enie.

- To prawda - powiedzia³ G. - i ju¿ sam fakt, ¿e istniej± takie przekazy, ¶wiadczy o tym, ¿e ludzie rozumieli, i¿ ró¿nica pomiêdzy rzeczywist± a nierzeczywist± sztuk± polega w³a¶nie na tym sposobie oddzia³ywania, z jednej strony nie ulegaj±cym zmianie, a z drugiej - przypadkowym.

- Czy móg³by¶ wskazaæ inne dzie³a sztuki obiektywnej?

- Czy w sztuce wspó³czesnej istnieje cokolwiek, co mo¿na by nazwaæ obiektywnym?

-Kiedy zosta³o stworzone ostatnie dzie³o sztuki obiektywnej?

Prawie ka¿dy z obecnych zacz±³ zadawaæ G. podobne pytania.

- Zanim zacznie siê o tym mówiæ - powiedzia³ G. - trzeba najpierw zrozumieæ podstawy. Je¶li uchwycicie podstawowe zasady, to sami bêdziecie w stanie odpowiedzieæ na te pytania. Ale je¶li ich nie uchwycicie, to nic z tego, co wam powiem, niczego wam nie wyja¶ni. To w³a¶nie o tym powiedziano: bêd± s³uchali, a nie zrozumiej±, bêd± patrzyli, a nie zobacz±.

Podam tutaj tylko jeden przyk³ad - muzykê. Ca³a obiektywna muzyka opiera siê na “wewnêtrznych oktawach". I mo¿e ona wywo³aæ nie tylko okre¶lone efekty psychologiczne, lecz tak¿e okre¶lone efekty fizyczne. Mo¿e istnieæ taka muzyka, która zamrozi wodê. Mo¿e istnieæ taka muzyka, która z miejsca zabije cz³owieka. Biblijna legenda o zburzeniu przez muzykê murów Jerycha jest legend± mówi±c± w³a¶nie o obiektywnej muzyce. Zwyk³a muzyka, obojêtnie jakiego rodzaju, nie zburzy murów, ale muzyka obiektywna naprawdê mo¿e to spowodowaæ. I nie tylko mo¿e zburzyæ, lecz tak¿e mo¿e zbudowaæ. W legendzie o Orfeuszu znajduje siê aluzje do muzyki obiektywnej, poniewa¿ Orfeusz mia³ zwyczaj komunikowaæ wiedzê za pomocy muzyki. Na Wschodzie muzyka “zaklinaczy wê¿ów" jest bardzo prymitywnym, oczywi¶cie, rodzajem muzyki obiektywnej. Bardzo czêsto jest to po prostu jedna, grana przez d³ugi czas nuta, raz nieco rosn±ca, raz opadaj±ca; w tej pojedynczej nucie ci±gle pojawiaj± siê “wewnêtrzne oktawy" oraz nieuchwytne dla uszu, ale odczuwane przez centrum emocjonalne melodie “wewnêtrznych oktaw". W±¿ s³yszy tê muzykê, czy te¿ mówi±c dok³adniej, czuje j± i jest jej pos³uszny. Takiej samej, tylko trochê bardziej skomplikowanej muzyce byliby te¿ pos³uszni ludzie.

Widzicie wiêc, ¿e sztuka nie jest tylko jêzykiem, lecz czym¶ wiêcej. I je¶li powi±¿ecie to, co teraz powiedzia³em, z tym, co wcze¶niej mówi³em o ró¿nych poziomach bycia cz³owieka, to zrozumiecie, co zosta³o powiedziane o sztuce. Mechaniczna ludzko¶æ sk³ada siê z ludzi nr 1, 2 lub 3, i oczywi¶cie ludzie ci mog± mieæ tylko sztukê subiektywn±. Sztuka obiektywna wymaga przynajmniej przeb³ysków obiektywnej ¶wiadomo¶ci; aby w³a¶ciwie zrozumieæ te przeb³yski i w³a¶ciwie z nich korzystaæ, konieczna jest ogromna wewnêtrzna jedno¶æ i ogromna kontrola nad samym sob±.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • strefamiszcza.htw.pl
  • Copyright (c) 2009 TrochÄ™ ciekawostek – na weekend (czego to ludzie nie wymyÅ›lÄ… ... | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.